W 1995 roku Skarżysko obiegła wiadomość, że w naszym mieście pojawi się nowy inwestor. I to nie byle jaki, bo japońska firma Fuji Film. Miejscem inwestycji miała być niedokończona wówczas hala sportowa przy ulicy Metalowców.
Fuji Film to japońska firma, która obecnie może być mniej znana niż kiedyś. To ze względu na to, że to potentat w produkcji aparatów, filmów i innych akcesoriów fotograficznych. Dziś nastąpiła era cyfrowa, i tzw. klisze zostały zastąpione przez karty pamięci, a aparaty, w znacznej części, przez smartfony.
Jednak wtedy, w latach 90. ubiegłego stulecia, była to firma, której produkty miało wielu z nas w domu i używało na co dzień. A jeśli ktoś nie fotografował, to spotykał nazwę Fuji Film choćby na odbitkach zdjęć od fotografa. Obecnie firma kontynuuje produkcję akcesoriów foto, ale też dostarcza rozwiązania dla różnych branż przemysłu, w tym medycznej.
Skarżysko częścią „drugiej Japonii”?
Lata 90. to był czas bardzo ciężki dla Skarżyska. Minęło zaledwie kilka lat od transformacji ustrojowej. Gospodarka naszego miasta, oparta w znacznej mierze na przemyśle ciężkim, mocno ucierpiała wskutek zmiany systemu politycznego i gospodarczego. Tym bardziej więc informacja o zainteresowaniu przez Fuji Film Skarżyskiem zelektryzowała nasze miasto.
O tym, że w Skarżysku było ciężko, niech świadczy choćby to, że z braku pieniędzy zarzucono budowę hali sportowej przy ul. Metalowców. Szkielet „Langerówki”, bo tak od nazwiska ówczesnego włodarza miasta Lubosława Langera ją nazywano, straszył przez wiele lat. Nie wybudowano tam nawet hali, a ta miała być dopiero pierwszym elementem dużo większego kompleksu sportowego. O nim więcej napiszemy w niedalekiej przyszłości w osobnym tekście.
Taka inwestycja mogła być zwiastunem robienia z Polski „drugiej Japonii”. Takie określenie padało wówczas z ust naszych polityków, a przypisuje się je Lechowi Wałęsie. Co ciekawe, zaledwie kilka lat temu również Jarosław Kaczyński obiecywał, że zbuduje ze swoją ekipą u nas drugą Japonię.
Słowa Japończyków, w przeciwieństwie do naszych polityków, można było jednak spokojnie brać na poważniej. Kto jak to, ale oni postrzegani są jako zdolni i pracowici. Co więc zaplanowali w Skarżysku-Kamiennej Japończycy?
Pisała o tym Gazeta Skarżyska, dziś już nieistniejąca gazeta:
Skarżysko – od zawsze „miasto na szlaku”
Dlaczego wybrano Skarżysko? Czytajmy dalej w Gazecie Skarżyskiej:
Jak więc widać, i wtedy dostrzegano atuty Skarżyska – „miasta na szlaku”. Czy ten potencjał wykorzystaliśmy w międzyczasie? To już kwestia na odrębną dyskusję.
A tymczasem Japończycy mieli wybudować tutaj obiekt klasy wręcz światowej. O możliwość zaprojektowania go mieli rywalizować najlepsi polscy architekci, w tym ci od Lotniska Okęcie czy warszawskich hoteli Sheraton oraz Holiday Inn.
Gazeta Skarżyska dalej pisze:
Prace budowlane miały rozpocząć prace latem 1995 roku…
Miało być, a czemu nie ma?
Jak skończyła się ta historia? Chyba każdy z nas wie, że w tym miejscu takiego obiektu nie ma, bo chyba każdy z nas odwiedził lub nawet odwiedza często Centrum Handlowe Talgo, kupując w sklepach m.in. takich sieci handlowych jak Kaufland, CCC, Media Expert, JYSK czy Rossmann.
To centrum otwarto w 2011 roku. Swoją drogą, początkowo chciano w tym miejscu budowę nie parku handlowego, a większej galerii handlowej z parkingiem wielopionowym, czyli coś w stylu kieleckiej Galerii Echo w Kielcach, choć oczywiście w mniejszej skali. Takie były przynajmniej zamysły ówczesnych władz miasta, do którego wtedy należał ten teren.
A czy inwestycja Fuji Film powstała kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej w Skarżysku? Otóż nie. A to dlatego, że ta historia była tylko żartem na prima aprilis 1995, a my publikujemy ją 1 kwietnia 2024 roku.
Niezrealizowane inwestycje w Skarżysku
Tym tekstem inicjujemy nowy cykl na ProSkarżysko pod nazwą:
Miało być w Skarżysku…
Będziemy w nim publikować teksty dotyczące inwestycji, które zostały zaplanowane, zaprojektowane, a czasem nawet, jak hala „Langerówka” rozpoczęte, ale nigdy niezrealizowane. Jedne skończyły swój żywot na teoretycznych dywagacjach, bardziej zaawansowane doczekały się etapu „na papierze” w postaci projektu. Czasem nawet wykonywano makiety lub wizualizacje. I były też takie, jak „Langerówka”, które już nawet wyszły z ziemi.
Cykl „Miało być w Skarżysku…” to już nie będą primaaprilisowe żarty, choć trafią się pomysły dość odważne i z góry, a szczególnie z perspektywy czasu, mało realne. Ale, w sumie, kto wie – może jeszcze jakiś 1-kwietniowy żart tego typu się znajdzie gdzieś w archiwach.
Źródła:
Gazeta Skarżyska 13/1995 – dzięki uprzejmości Powiatowej Biblioteki Pedagogicznej w Skarżysku-Kamiennej