Monika Frąk
REKLAMA
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to

Monika Frąk przed laty straciła obie nogi pod pociągiem na dworcu w Skarżysku-Kamiennej. Prosi o wsparcie przy zbiórce na wózek inwalidzki, który mógłby wręcz bardzo ułatwić jej przemieszczanie się.

Monika Frąk dziś już nie mieszka w Skarżysku, ale gdy mieszkała jeszcze w naszym mieście, uległa tragicznemu wypadkowi.

Był rok 2001. Monika odprowadzała siostrę na pociąg. Nie zdążyła wysiąść na czas i wpadła pod ruszający już pociąg. Straciła obie nogi. Przeżyła, ale to tragiczne wydarzenie na zawsze zmieniło jej życie. Od tamtego czasu daje z siebie wszystko, ale są takie okoliczności, że nie może poradzić sobie bez pomocy. Również obcych jej ludzi.

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Monika dziś już nie mieszka w Skarżysku, a w Anglii, gdzie rzuciły ją życiowe losy, ale my zwracamy się również do skarżyszczan z prośbą o wsparcie jej zbiórki. Jesteśmy przekonani, że nie tylko skarżyszczanie przeczytają ten tekst. Prosimy, poznajcie jej historię. Jeśli uznacie, że warto jej pomóc, pod historią Moniki są linki do zbiórek. Jedna z nich jest na portalu zrzutka.pl, a druga na międzynarodowej stronie GoFundMe.

Monika Frąk z córkami
Witam, nazywam się Monika Frąk i chciałabym podzielić się z Wami swoją historią.

W wieku 27 lat przeżyłam tragiczny wypadek kolejowy, w wyniku którego straciłam obie nogi. Było o nim głośno – niewielu ludzi wychodzi cało z takich zdarzeń. Byłam wtedy młodą mamą trzech córeczek: pięcioletniej Ady, trzyletniej Martynki i najmłodszej, rocznej Asi, którą wciąż karmiłam piersią. Nasz świat runął w jednej chwili. Nie wiedzieliśmy, jak sobie poradzimy – z wychowaniem dzieci, z pracą, z przystosowaniem domu do potrzeb osoby na wózku.

Ciężko pracowaliśmy, żeby poskładać nasze życie na nowo. Pomogli nam ludzie, pomogła rodzina, a mąż Mariusz wspierał mnie, jak tylko mógł – przy remoncie, rehabilitacji, codziennych obowiązkach. Moja wdzięczność była ogromna i do końca życia nie zapomnę wszystkich dobrych osób, które wtedy stanęły przy nas. Wzięliśmy kredyt i otworzyliśmy kiosk przy naszym domu na ulicy Okrzei. Mało kto wie, że już dziewięć miesięcy po wypadku – wciąż w opatrunkach – pracowałam w sklepie, a w domu trwał remont. Przy dzieciach pomagały na zmianę babcie. Daliśmy radę – naprawdę wspaniale sobie poradziliśmy.

Niestety, gdy w pobliżu otwarto najpierw Biedronkę, a potem Lidla, nasz sklep zaczął podupadać i w końcu upadł. Mąż wyjechał wtedy na trzy miesiące do Anglii, żeby zarobić i spłacić długi, bo nie było już z czego żyć. Te trzy miesiące zamieniły się w rok, potem w dwa. W końcu zapadła decyzja, że przeprowadzimy się do niego z dziećmi. Na początku było bardzo ciężko – naprawdę bardzo. Z czasem człowiek się przyzwyczaja i układa życie od nowa. Tu zaczyna się kolejny rozdział naszej historii. W wieku 41 lat urodziłam czwartą córeczkę – Lenkę. Tak jak dla starszych córek, tak i dla niej chcę być aktywną mamą. Ale z każdym rokiem moje ręce coraz bardziej słabną.

Dlatego tak bardzo zależy mi na lekkim wózku inwalidzkim. Moim ogromnym marzeniem jest wózek ważący zaledwie 4,5 kg. To niesamowite, że taki istnieje! Miałam okazję już na nim usiąść i odbyć krótką przejażdżkę – różnica jest nie do opisania. Niestety, jego cena to około 40 000 zł, co dla mnie jest kwotą nieosiągalną. Dodatkowo potrzebuję także elektrycznego wspomagania (SmartDrive), dzięki któremu będę mogła poruszać się na zewnątrz bez nadmiernego obciążania rąk. To „małe kółko” kosztuje kolejne 30 000 zł. Razem to ogromna suma – ale to także ogromna szansa na samodzielność, niezależność i normalne życie. Różnica w poruszaniu się takim wózkiem w porównaniu z moim obecnym, ważącym 13 kg (a to i tak jeden z najlżejszych składanych modeli – standardowo ważą ok. 18 kg), jest nie do opisania. To naprawdę odmienia codzienne życie.

Myślę też o mojej najmłodszej córeczce. To z nią przemieszczam się najczęściej, a ona pomaga mi pokonywać przeszkody – czasem musi mnie podprowadzić na krawężnik, czasem powoli ściągnąć tyłem z chodnika na ulicę, bo jest tak dziurawy, że nie da się przejechać. Dla niej też byłoby to ogromnym ułatwieniem, gdybym mogła poruszać się w takim ultralekkim wózku.

To moja historia. Z całego serca proszę o wsparcie mojej zbiórki i dziękuję za każdą złotówkę.

Monika Frąk

Oto link do zbiórki dla Moniki Frąk na Zrzutce:

 

Tutaj zbiórka na GoFundMe:

Z góry dziękujemy za pomoc Monice Frąk!

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to