W corocznym wyścigu Monteria Fat Bike Race w Górach Stołowych znów mieliśmy swoich przedstawicieli. Paweł Wężyk ze swoim synem Kubą wybrali się w ponad 500-kilometrową podróż, aby stanąć na starcie malowniczego wyścigu na rowerach z ekstremalnie grubymi oponami.
Po zeszłorocznym przetarciu szlaków przez Andrzeja Niziołka i Pawła Wężyka, w tym roku ten drugi zabrał w Góry Stołowe swojego syna Kubę. Tak więc na starcie tegorocznej edycji Monteria Fat Bike Race wśród 160 zawodników znów mieliśmy skarżyski duet, który wystartował w barwach teamu fat-bike.pl.
Trasa 30-kilometrowego wyścigu wiodła wokół Szczelińca Wielkiego, a start i meta były w Karłowie. – Pogoda dopisała, ale trasa była urozmaicona i ciężka. Było błotniście i ślisko – mówi Paweł.
Nasi kolarze nie walczyli o wynik, bo dla Kuby Wężyka był to debiut w takiej imprezie. – Pojechał bez żadnego przygotowania, więc jechaliśmy swoim tempem i nie spieszyliśmy się nigdzie – dodaje Paweł.
Atutem wyścigu są też niesamowite widoki, dla których warto wsiąść w samochód i przejechać ponad 500 km, aby móc stanąć na starcie. Paweł Wężyk zapowiada powtórkę w przyszłym roku i liczy, że jego syn na dobre połknie bakcyla ścigania na „grubasie”. – Na początku chciał mnie zabić, ale liczę, że mu przejdzie – dodaje.
Życzymy zatem tego samego!
A tak wygląd ściganie podczas Monteria Fat Bike Race. Warto popatrzeć!