W 1952 roku Granat Skarżysko-Kamienna, wtedy pod nazwą Stal Skarżysko-Kamienna, odniósł historyczny sukces – awansował do II ligi. Ostatecznie jednak w niej nie zagrał. Dlaczego? O tym poniżej.
W swojej już niedługo 100-letniej historii Granat Skarżysko nigdy nie zagrał w tak wysokiej klasie rozgrywkowej jak II liga. Najwyżej grał w III lidze. Dziś występuje w IV, ale ta jest de facto piątą klasą rozgrywkową.
Nigdy nie zagrał, choć awansował. Działo się to w 1952 roku, a konkretnie 16 listopada 1952 roku, czyli równe 70 lat od dziś. Ale po kolei…
W tamtych czasach grano w lidze jeszcze systemem wiosna-jesień, więc jesienią po udanym sezonie w III lidze przyszła dla Stali (Granatu) pora na walkę o II ligę. Tu potrzebne były baraże.
Najpierw Stal Skarżysko rozprawiła się z Gwardią Kielce (potem klub ten zmienił nazwę na Błękitni Kielce), choć łatwo nie było. Po wygranej 6:2 w Skarżysku i porażce 0:2 w Kielcach, potrzebny był trzeci rozstrzygający mecz. Odbył się na neutralnym terenie i skarżyska Stal wygrała go 3:2. Tym neutralnym boiskiem był obiekt w Starachowicach. Jako ciekawostkę podajmy, że dzisiejszy Star Starachowice wówczas również nosił nazwę Stal Starachowice.
Drugim, decydującym, etapem baraży było starcie z Włókniarzem Radom, czyli obecnym Radomiakiem Radom.
Pierwszy mecz odbył się 9 listopada 1952 roku w Skarżysku. Wówczas stadion Granatu nie znajdował się jeszcze na Rejowie, a w miejscu obecnej fabryki obuwia Fosko, a w zasadzie pozostałościach po niej.
Jak podają lokalne źródła, mecz miało oglądać aż 10 tysięcy ludzi. Dziś to wynik dla naszego klubu raczej nie do osiągnięcia, nawet przy teoretycznych możliwościach gabarytowych obiektu na Rejowie.
Nasza Stal wygrała ten mecz skromnie, bo 1:0. Awansu przed rewanżem więc pewnym nie można było być. Wręcz przeciwnie, zaliczka była bardzo skromna. Janusz Kądziela, skarżyski trener i pasjonat historii Granatu, twierdzi, że Stal musiała założyć, że rywal jest słabszy. Swoją wyższość miała udowodnić tydzień później…
Tutaj dowiesz się więcej o historii Granatu Skarżysko-Kamienna:
Granat Skarżysko w 1968 roku. Broszura na 40-lecie istnienia klubu
Pogrom w Radomiu
Rewanżowy mecz Włókniarz Radom – Stal Skarżysko odbył się w Radomiu 16 listopada 1952 roku. O ile o pierwszym spotkaniu udało się znaleźć w mediach niewiele, to już drugiemu Słowo Ludu poświęciło całkiem sporty tekst.
A było o czym pisać. Do Radomia wybrała się imponująca liczba kibiców ze Skarżyska – 3 tysiące osób, którzy, jak mówi Janusz Kądziela, wsiedli do wszelkich możliwych pociągów i pojechali dopingować Stal, czyli Granat. Słowo Ludu podaje, że wszystkich widzów na meczu było właśnie tyle, więc albo gdzieś tkwi błąd, albo skarżyscy kibice całkowicie zdominowali trybuny radomskiego stadionu.
O ile po pierwszym spotkaniu, jak wspomnieliśmy wyżej, niczego nie można było być pewnym, to już po kwadransie meczu w Radomiu nasza Stal prowadziła 3:0.
Tak o tym piorunującym początku pisało Słowo Ludu:
Gra jest ciekawa i żywa, nie stoi jednak na dobrym poziomie ze względu na warunki atmosferyczne. Boisko pokryte jest grubą warstwą śniegu, który na domiar złego nie przestaje ani na chwilę padać przez cały czas gry. Jeszcze sympatycy piłkarstwa, którzy w liczbie 3 tys. stawili się na stadion, nie zdołali ochłonąć z emocji po niewykorzystanych sytuacjach, a już są nowe emocje.
W 3. minucie ruchliwy Kapralski inicjuje groźny wypad, nieprawidłowo zastopowany przez Rusinowicza. Rzut wolny z około 20 m kończy się zdobyciem bramki przez Kapralskiego. Wśród zwolenników metalowców panuje wielka radość.
W 7 minut później Kapralski strzela potężną bombę na bramkę Ciekały, który trudny strzał paruje, ale nie potrafi już obronić poprawki Kopeckiego i wynik brzmi 2:0.
Radomianie przestają wierzyć w zwycięstwo Włókniarza, tym bardziej że Stal gra lepiej. Na ciężkim terenie słusznie stosuje grę długimi przerzutami, dysponując ponadto lepszą kondycją i szybkością. Lepsi technicznie piłkarze Włókniarza sobie poradzić ze śniegiem, a mimo to uparcie forsują grę krótkimi, przyziemnymi podaniami. Ponadto więcej akcji przeprowadzają indywidualnie.
W 15. minucie gry wynik meczu brzmi już 3:0. To Kozak po akcji całego napadu trzeci raz zmusił do kapitulacji Ciekałę.
Przed przerwą Stal podwyższa jeszcze na 4:0 po strzale Sadzy, a po przerwie już tylko utrzymuje przewagę bramkową. Piątego gola dla naszych zdobywa Żyła z karnego. Ostateczny wynik to 5:1.
Kapralski, Duczyński i inni
Stal (Granat) Skarżysko zaczęła ten mecz w składzie:
Lelonek – Sadza, Żyła, Szlezyngier, Derlatko, Podoska, Sadza II, Kozak, Kapralski, Jóźwiak, Kopecki.
Motorem napędowym skarżyskiej ekipy był wtedy Stanisław Kapralski, jeden z kilku lwowiaków, którzy po wojnie trafili do Skarżyska. Tak wspomina go Zenon Zep, dziś gospodarz klubu, a wtedy junior.
Roman Duczyński zaczynał w Granacie jako piłkarz jeszcze przed II wojną światową razem z bratem Bolesławem Duczyńskim. Kilka wspomnień o nich przywołuje ich potomek, wnuk Bolesława, skarżyski przedsiębiorca i samorządowiec Paweł Krupa.
Roman Duczyński był świetnym fachowcem, niezastąpionym w narzędziowni dzisiejszego Mesko, czyli ówczesnej Państwowej Fabryki Amunicji.
Paweł Krupa pamięta doskonale przyśpiewkę kibiców o Romanie Duczyńskim:
Dużo on pracuje, jeszcze więcej krzyczy
Mamy też jego zdjęcie z czasów gry zrobione na starym stadionie Granatu na ulicy Legionów.
Awans, który nic nie dał
Stal w efekcie uzyskała awans do II ligi, ale w niej nie zagrała. Związek piłkarski postanowił zreformować rozgrywki. Z czterech grup II ligi utworzono jedną. W niej miejsca dla Stali (Granatu) zabrakło. Skarżyski klub znów więc zagrał w III lidze. Za rywali miał między innymi właśnie Włókniarza, a ponadto Stal Starachowice, LZS Suchedniów (dzisiejszy Orlicz) czy Widzew Łódź.
Granat nie zagrał w II lidze ani wtedy, ani już nigdy potem, choć kilka lat później znów walczył w barażach o awans. Ostatnia, również przegrana, próba walki o II ligę, choć już jako trzecią klasę rozgrywkową, miała miejsce w 2014 roku, gdy Granat przegrał baraże z Sokołem Ostróda. Dziś Granat Skarżysko jest solidnym czwartoligowcem.
Podziękowania.
Redakcja ProSkarżysko dziękuje za pomoc w napisaniu tekstu:
Janusz Kądziela – za informacje i zdjęcia
Marek Duczyński – za informacje i zdjęcia
Paweł Krupa – za informacje, wspomnienia i zdjęcia
Zenon Zep – za wspomnienia
Kazimierz Krakowiak – za informacje