Na portalu pamagam.pl trwa zbiórka charytatywna na dostosowanie domu poruszającego się na wózku inwalidzkim Wiesława Żulickiego, mieszkańca osiedla Bór w Skarżysku-Kamiennej, aby mógł go samodzielnie opuścić.
W dzieciństwie Wiesław Żulicki przeszedł chorobę Heine-Medina. Mimo niepełnosprawności radził sobie dobrze, a do poruszania służyły mu rower i samochód. W 2018 roku u Wiesława Żulickiego zdiagnozowano złośliwego raka pęcherza moczowego. Chemioterapia i późniejsza operacja poskutkowały powikłaniami, po których z początku mógł tylko leżeć. Teraz jest w stanie siedzieć i poruszać się na wózku, ale chciałby się całkowicie usamodzielnić i móc jak najbardziej aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym.
Dzięki wielkiemu sercu wielu osób, Wiesław Żulicki może cieszyć się z aktywnego wózka inwalidzkiego, który pozwala mu się poruszać. Jednak pozwala tylko w ograniczonym zakresie. Bez pomocy innych osób, a konkretnie żony, Wiesław Żulicki nie jest w stanie wydostać się z domu.
Aby stało się to możliwe, potrzebny jest podjazd do tarasu oraz wymiana drzwi. Z pomocą znów ruszyli bliscy i znajomi. Jarosław Zarębski, który poznał Wiesława Żulickiego w prowadzonym przez siebie sklepie, uruchomił zbiórkę. Początkowo zamiarem było zebranie pieniędzy na całość prac, jednak w międzyczasie znaleźli się ludzie dobrej woli, którzy zaprojektowali i wykonują podjazd. Ogromną pomoc okazali sąsiedzi z osiedla Bór, w tym członkowie parafialnej wspólnoty lektorów. Wykonany został projekt, a sam podjazd już powstaje w suchedniowskiej firmie Silurus. Zostaje więc wykonanie utwardzenia podłoża przy podjeździe oraz wymiana drzwi balkonowych.
– Kochani. Kilka miesięcy temu zwróciłem się do Was z prośbą o pomoc w zakupie aktywnego wózka inwalidzkiego dla Wiesława Żulickiego. Dzięki Waszym otwartym, pełnym miłości sercom, ofiarności i zrozumieniu potrzeb drugiego człowieka, cel został osiągnięty. Wiesław poczuł namiastkę samodzielności. Namiastkę, gdyż okazało się, że jego mieszkanie nie jest przygotowane do poruszania się na wózku. Wąskie i strome schody oraz prowizoryczny taras uniemożliwiają opuszczenie domu, nie wspominając już o bezpieczeństwie. Już kilka tygodni temu chciałem zwrócić się do Was ponownie z prośbą o pomoc, ale Wiesław powstrzymywał mnie, twierdząc, że już nadużył Waszego zrozumienia i dobroci – napisał na zbiórce Jarosław Zarębski.
Link do zbiórki:
Warto podkreślić, że inicjatywa zbiórki to nie inicjatywa Wiesława Żulickiego, a jego znajomych i sąsiadów. On sam czuje się skrępowanym tym, że wspierają go inni ludzie, w tym całkiem mu obcy.
– Niektórzy mogą pomyśleć, że to z mojej strony samolubstwo, że chcę za dużo. Dla mnie moje ograniczenia to niedogodność, a widzę, jak mnóstwo ludzi potrzebuje pomocy. Moje potrzeby są przy tym minimalne. Jest mnóstwo osób w dużej potrzebie. Ja chciałbym tylko, żeby moja samodzielność nie była uzależniona od innych osób, abym nie stanowił ciężaru dla moich bliskich. Teraz, aby móc wyjść z domu, muszę poczekać na żonę. Już tak wiele osób mi pomogło, za co bardzo wszystkim dziękuję – mówi Wiesław Żulicki.
Obecne drzwi w domu Wiesława Żulickiego są standardowe, jak prawie każde inne balkonowe, jakie mamy w domach. Dla osoby poruszającej się na wózku barierę stanowi próg, a także to, że, opuszczając dom przez takie drzwi, zastawia się dom otwarty. Potrzeba więc wymienić je na takie, które będą miały te funkcje. Koszt takich drzwi to ok. trzy tysiące złotych. Jeśli udałoby się zebrać całą kwotę, czyli 5000 złotych, za pozostałe pieniądze wykonany zostanie utwardzony dojazd do podjazdu.
Wiesław Żulicki chciałby powrócić w jak największym stopniu do dawnej aktywności. Sam też chciałby pomagać innym osobom w potrzebie.
– Dzięki podjazdowi do domu mógłbym mieć całkowite otwarcie na świat. Pozwoliłoby mi to na powrót do podobnej aktywności, jak przed operacją. Też chcę pomagać, bo widzę, jak wiele osób potrzebuje pomocy – dodaje Wiesław Żulicki.
Czy uda się zrealizować marzenie o pełnej samodzielności?
Marzenie udało się zrealizować. Wiesław Żulicki ma już upragniony podjazd:
Wiesław Żulicki ma już wymarzony podjazd przy swoim domu. Świat stanął dla niego otworem