Nasze strychy kryją nierzadko wiele ciekawych rzeczy. Wiele z nich przepada bezpowrotnie, ale czasem, zrządzeniem losu, udaje się je uratować. Wraz z nimi można poznać dzieje najczęściej byłych już właścicieli. Tak było z dokumentami ze strychu domu na Kamiennej.
W jesienny dzień 2020 roku zadzwonił mój telefon. Znajomy głos zapytał, czy jestem zainteresowany starymi dokumentami znalezionymi na strychu domu jednorodzinnego w Kamiennej.
Rozmówca od razu zastrzegł, że część dokumentów uległa zniszczeniu w trakcie remontu, wymiany dachu, ale udało mu się część zabezpieczyć przed zniszczeniem, kiedy tylko zorientował się, że ekipa budowlańców zapakowała jakieś „papiery” wraz z demontowanym starym dachem do kontenera z gruzem. Z rozmowy wynikało, że nie są to jakieś bardzo stare dokumenty, jednak wiedziony ciekawością udałem się na miejsce znaleziska.
Faktycznie, nie były to jakieś oszałamiające wartością historyczną dokumenty, ale pomyślałem, że są na tyle ciekawe, a zarazem typowe dla mieszkańców naszego miasta, iż warto przybliżyć – oczywiście, na ile to możliwe – zawartą w nich historię.
Zachowane papiery były własnością Antoniego i Leokadii C., ale w większości dotyczą kwestii związanych z panem Antonim. Na podstawie ich zawartości można ustalić niektóre „puzzle” z układanki (biografii) życia naszego bohatera:
Pan Antoni urodził się 27 stycznia 1897 roku we wsi Bęczków w gminie Górno, w powiecie kieleckim, był wyznania rzymsko-katolickiego, miał ukończone 3 klasy szkoły ludowej, z zawodu był młynarzem
Żona pana Antoniego, Leokadia, urodziła się 15 grudnia 1906 roku w Tyńcu, gmina Węgleszyn, po II wojnie światowej pracowała na Zakładach Metalowych w Skarżysku-Kamiennej.
Początkiem końca beztroskiego życia pana Antoniego był udział w wojnie w 1915 roku, kiedy zabrany przymusowo przez wojsko austriackie do kopania okopów 28 czerwca 1915 roku, został ranny koło Małogoszczy, doznał ślepoty na oboje oczu i utracił zdolność zarobkową
Pan Antoni, jako 100% ociemniały inwalida wojenny zamieszkały w Skarżysku-Kamiennej przy ul 3 Maja, był w latach 30. członkiem zwyczajnym Związku Ociemniałych Żołnierzy w Warszawie na województwa centralne i wschodnie
Pan Antoni, jako inwalida wojenny, otrzymywał od 1933 roku dodatek rodzinny w związku z zawarciem małżeństwa (potwierdziła to Izba Skarbowa Grodzka w Warszawie)
Jeszcze wówczas pan Antoni zamieszkiwał w Popowicach, gm. Węgleszyn w powiecie jędrzejowskim. W latach 1934 i 1935 prenumerował gazetę „Ociemniały Żołnierz”.
Co ciekawe, jeszcze w październiku 1944 roku okupacyjne władze niemieckie przyznały mu na podstawie rozporządzenia o ofiarach wojny z dnia 20 grudnia 1939 roku dodatek w postaci zapomogi inwalidzkiej stosownie do utraty zdolności zarobkowej 100% w wysokości 60 zł, za poprzednie lata, a od stycznia 1945 roku – 339 złotych.
Po II wojnie światowej należał do Związku Inwalidów Wojennych RP. Jak większość ówczesnych pracowników państwowych zakładów należał po II wojnie światowej do PKZP, czyli Państwowej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej (ciekawe, czy młodszym coś to mówi?).
Na Zakładach Metalowych pan Antoni pracował na wydziale FL/4 (grudzień 1962), ale nie wiemy, na jakim stanowisku
Państwo Leokadia i Antoni, jak większość ówczesnych Polaków po II wojnie światowej, gromadzili fundusze na Książeczce Oszczędnościowej w PKO (lata 50.), ubezpieczali dom w PZU.
Podsumowując, wydaje się, że zachowane dokumenty prezentują w zasadzie typowy „obraz” skarżyskiej rodziny, oczywiście z wyjątkiem inwalidztwa pana Antoniego.
Carlos