Miłosna wyprawa połączona z ucieczką z domu rodzinnego znalazła swój koniec w Skarżysku-Kamiennej. Przyczyniła się do tego Góra Pogorzelska. Czy był to koniec szczęśliwy? I tak, i nie.
„Pojadę ja do tej, co ma pierścień złoty. Przerwana wyprawa na rendez-vous” – tak skarżyska policja, a konkretnie jej rzecznik Jarosław Gwóźdź, zatytułował opis jednej z ostatnich interwencji.
W miniony piątek, 14 lipca 2023 roku, skarżyska policja otrzymała dość nietypowe zgłoszenie. Kierowcy jadący trasą ekspresową S7 zgłosili, że jadący skuterem po pasie awaryjnym mają problemy, aby podjechać pod Górę Pogorzelską. Na miejsce pojechali policjanci drogówki.
Gdy policjanci przybyli na miejsce, okazało się, jak to już bywało nie raz, że na miejscu nikogo nie ma. Policjanci nie dali jednak za wygraną i poszukiwany skuter szybko jednak się odnalazł, ale na trasie DK42, na ulicy Wojska Polskiego, czyli na osiedlu Bór w Skarżysku.
Skuterem podróżowali mieszkańcy Podlasia – 27-latek razem ze swoim 16-letnim bratem. Jak się teraz z kolei okazało, byli poszukiwani. W tym samym czasie dyżurny skarżyskiej komendy otrzymał bowiem komunikat z komendy w Wysokiem Mazowieckiem o zaginięciu dwóch braci – właśnie w wieku 27 i 16 lat. Po kłótni z rodzicami mieli zabrać z domu motorower i odjechać w nieznanym kierunku.
Bracia przejechali motorowerem 300 kilometrów, a docelowo mieli zamiar dotrzeć do mieszkającej w Krakowie dziewczyny młodszego z nich. Musieliby zatem pokonać blisko 500 kilometrów.
Zatrzymani przez skarżyskich stróży prawa tłumaczyli, że zmierzają do dziewczyny młodszego z nich, która mieszka w Krakowie. Niestety na randkę nie dotarli, bo stróże prawa przekazali ich ojcu wraz ze skuterem.
Skarżysko jest „miastem na szlaku”, jak mówi hasło naszej gminy. Niestety, w tym przypadku ten szlak się tu zakończył. Zresztą, co się odwlecze, to nie uciecze. Po Górze Pogorzelskiej czekała ich potem przecież jeszcze Góra Baranowska…
Jednak może to nie był taki zły finał. Miłość poczeka, a rodzice już się nie martwią.