Tragiczna historia, która wydarzyła się w Bzinku, dziś osiedlu Skarżyska-Kamiennej, w 1932 roku. Zapraszamy do przeczytania kolejnej części skarżyskiego pitavala.
Dramat rozegrał się w 1932 roku w Szkole Powszechnej w Bzinku, późniejszej Szkole Podstawowej nr w Skarżysku-Kamiennej.

Oto ta historia:
Jest zimowa noc z 17 na 18 lutego 1932 roku, godzina 2 minut 30. W 7-klasowej Szkole Powszechnej w Bzinku ma miejsce tragedia rodem z hollywoodzkiej produkcji. Płonie budynek szkoły.
Akcja gaśnicza miejscowej straży pożarnej i pomoc okolicznych mieszkańców pozwalają uratować dwie dolne kondygnacje niedawno wybudowanego () nowoczesnego budynku przy ulicy Krakowskiej, vis a vis dawnych budynków zawiadowcy huty Bzin i dawnej poczty. Budowa murowanego, wielokondygnacyjnego budynku szkolnego rozpoczęła się w 1927 roku, w dużej mierze dzięki zaangażowaniu pracowników PFA
Strażacy dostali się na płonące drugie piętro dzięki drabinom, a następnie przez okna weszli do budynku. Na szczęście mieszkający w szkole kierownik Dudzic, nauczyciel Tadeusz Mickiewicz oraz kolejne małżeństwo nauczycielskie Stępińskich z dziećmi, a także dorobek ich życia i pracy, uratowali się z pożaru. To dzięki temu, że ich mieszkania znajdowały się na pierwszym piętrze, na które pożar nie przedarł się dzięki udanej akcji gaśniczej.
Od początku tego okropnego wydarzenia strażacy i gapie zadawali sobie pytanie: Czy ten pożar to przypadek?
Nocna akcja gaśnicza, kolejny dzień i oględziny miejsca tragedii pozwoliły rozwikłać tajemnicę. Okazało się, że na najwyższej kondygnacji rozegrała się w nocy okropna tragedia.
Na drugim piętrze budynku szkolnego mieszkało małżeństwo nauczycielskie Jelinków, Cezary lat 28 i żona Jadwiga lat 32, oraz ich 13-letnia córka Maria (różne źródła podają od 11 do 13 lat!).
Jelinek (albo Jellinek), człowiek publicznie przyznający się do tego, że jest niewierzący i wyśmiewający praktykujących katolików był najprawdopodobniej niezrównoważony psychicznie (a może przy okazji był komunistą?). Dla przykładu na radzie pedagogicznej na początku roku 1932 powiedział: „Popielec to głupota i zabobon. Ja do kościoła nie pójdę”, komentując w ten sposób kwestię udziału uczniów i grona pedagogicznego w uroczystościach kościelnych.
Zbrodnię rozpoczął metodycznie, około północy, od zakneblowania ust córki pończochami matki i szalikiem. Związał jej ręce paskiem, obwiązał głowę dla pewności szmatą i skrępował kołdrą na łóżku w pokoju.
W tym samym pokoju zamordował swoją żonę, wbijając jej sztylet w plecy (był to prawdopodobnie nóż myśliwski, zagłębił się na ok. 20 cm w ciele ofiary), kiedy leżała lub spała w łóżku. Wcześniej owinął ją podobnie jak córkę kołdrą.
Sam popełnił samobójstwo, strzelając sobie trzykrotnie z pistoletu w usta. Najprawdopodobniej, zanim to zrobił, zaprószył celowo ogień za pomocą spirytusu „denaturowego”.

Jako pierwszy całą sytuację zaobserwował T. Mickiewicz, który w nocy zaglądał do mieszkania Jelinków, z zapytaniem, czy wszystko w porządku, słyszał bowiem jakieś krzyki dziecka. W odpowiedzi Jelinek zapewnił go, że wszystko jest w porządku. T. Mickiewicz był również pierwszym, który zobaczył kłęby dymu wydostające się przez drzwi mieszkania Jelinków i zaalarmował straż pożarną.
Inny ze świadków, niejaki Mieczysław Wieczorkowski, mieszkający w pobliżu, miał zeznać, że gdy wbiegł do sypialni Jelinków, dopiero wówczas zbrodniarz miał podpalić mieszkanie i strzelić sobie w głowę, ale ta wersja wydaje się być mało prawdopodobna. Jak widać, obie relacje znacznie się różnią i być może są efektem chęci zaistnienia w lokalnej „prasie”.
Po ugaszeniu pożaru znaleziono wszystkie trzy ciała: na wpół zwęglone zwłoki Jelinka, częściowo zwęglone zwłoki jego żony Jadwigi owinięte kołdrą ze sztyletem wbitym w plecy, i zwłoki ich 13-letniej córki ze zwęglonymi kończynami i kneblem w ustach.
Ta straszna zbrodnia wstrząsnęła całą społecznością. O „tamtych mrocznych wydarzeniach” mówiono jeszcze długo. Na pogrzebie zgromadziły się tłumy, które odprowadziły trzy trumny z nadpalonymi szczątkami na miejscowy cmentarz.
A jakie mogły być motywy? Najbardziej prawdopodobny jest domysł, że C. Jelinek, jako sekretarz kasy Spółdzielni Praca przy PFA dopuścił się pewnych nadużyć, a właśnie tego dnia rozpoczęła się rewizja ksiąg tejże kasy!

Carlos
Źródła:
relacje, wspomnienia, kroniki w posiadaniu autora
Literatura:
Ziemia Radomska, 1932, R. 5, nr 41-42
T. Wojewoda, Skarżysko w latach 1918-1939, [w:] Dzieje Skarżyska-Kamiennej. Monografia z okazji 90-lecia nadania praw miejskich, red. K. Zemeła i P. Kardyś, Skarżysko-Kamienna 2013