Skarżyska scena muzyczna – mniej znane zespoły lat 90.

11040
REKLAMA
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to

„Scena” to określenie, które w latach 90. oznaczało nie tylko zespoły i koncerty, ale przede wszystkim środowisko, a więc ludzi i relacje między nimi, wspólnotę, przyjaźń, ideę. I dopiero w dalszej kolejności: miejsca, imprezy, kasety, płyty itp.

UWAGA!
Tekst jest dość długi, więc został podzielony na dwie strony. Przycisk do zmiany strony jest na końcu, przed sekcją tagów. Na drugiej stronie są wymienione zespoły.

W Skarżysku na pewno istniała scena jako środowisko. Co do wspólnoty i przyjaźni, nie jest to już takie pewne. Zespoły często nie lubiły się i wzajemnie zwalczały. Liczne koncerty okrzyczane były gromko wulgarnymi hasłami, mimo że zespół był z tego samego „podwórka”, co publika. Zdarzały się nawet pseudo gangsterskie wyczyny, jak wywózka na obrzeża miasta, połączona z pogróżkami, zorganizowana przez licealistów z zespołu coverowego, wobec ucznia z innego zespołu, który kpił sobie z nich niepomiernie, nazywając gwiazdorami. Został przy tej okazji pouczony przez domorosłych gangsterów, by nie żartował sobie z kolegów z branży. Rywalizacja godna rodów z wenezuelskiego serialu często brzydko znaczyła lokalną scenę.

Przez lata 90. przewinęły się dwie fale zespołów. Pierwsza fala dominowała do ok. połowy tego okresu. Ludzie, którzy tworzyli wówczas scenę, to głównie roczniki lat siedemdziesiątych. Natomiast mniej więcej w latach 1995–2000 działali przedstawiciele drugiej fali, ludzie urodzeni w latach osiemdziesiątych.

Miejsca

Pierwszorzędną rolę pełniły oficjalne placówki kulturalne. Zapewniały zespołom miejsca prób, stanowiły przestrzeń koncertową. Często wymagały też od zespołów współpracy, na którą nie każdy chciał przystać. Bywało i tak, że zespół popadał w konflikt z instytucją, który kończył się zerwaniem prób, co niekiedy kładło kres jego działalności. Niektóre zespoły stawały się niemalże wizytówkami tych placówek. Last Caress kojarzony był z ZDK (Zakładowy Dom Kultury), a Vice Versa z Domem Kultury Kolejarza, zwanym Związkowcem lub Kolejarzem.

last caress zespol skarzysko
Last Caress na scenie Związkowca (fot. Związkowiec)

Scena skarżyska omawianej dekady nieodzownie kojarzy się właśnie ze „Związkowcem”, gdzie koncerty cieszyły się największym zainteresowaniem. Również wspomniany ZDK był wówczas istotny, jako miejsce występów i prób. Siedząc na murku przed budynkiem można było wysłuchać nieformalnych koncertów, dochodzących z otwartych okien sali prób, mieszczącej się nad wejściem głównym, a muzycy często wychodzili na małe balkoniki zapalić i popatrzeć z góry na swoje audytorium. Na murku pod dekiem kształtował się gust niejednego słuchacza.

Kolejne miejsce to Miejski Ośrodek Kultury na Milicy. Ważny był głównie ze względu na przytulną salę prób w piwnicy, wyposażoną w niezły, jak na tamten czas, sprzęt. Swoją drogą szkoda, że to świetne miejsce, które zawsze cieszyło się ogromnym wzięciem, angażowało w rozmaite zajęcia rzesze dzieciarni, często z biedoty i kryminału, musiało przestać istnieć.

Warto odnotować, że próby odbywały się też w harcówce przy ul. Sikorskiego. Było to typowe piwniczne pomieszczenie, ze zdezelowaną perkusją. Dla młodego zespołu były to jednak idealne warunki, bo nikt się nie wtrącał, nie uciszał. Można było samodzielnie zarządzać tą maleńką salą. Przy takiej dawce swobody zawsze istniało zagrożenie, że miejsce zamieni się w mordownię alkoholową. W tym przypadku tak się jednak nie stało.

Okazyjnie miejscem koncertów stawały się skarżyskie szkoły. Na przykład Elektryk, gdzie w 1995 r. z okazji dnia wagarowicza odbył się występ zespołów: Cmentarz, Defekacja i Shuttle Cock. Albo Erbel, czyli I Liceum Ogólnokształcące. Tutaj decybele płynęły z pieców w małym budynku, znajdującym się na terenie szkoły. W 1998 r. ten budynek pękał w szwach, gdy występował tam Tomek Michalski z zespołem.

Niebywałą wręcz popularnością cieszyły się przeglądy muzyczne organizowane w auli Technicznych Zakładów Metalowych (obecnie Zespół Szkół Transportowo-Mechatronicznych) – raczej w pierwszej połowie lat 90. Nie wiadomo dlaczego koncerty były nazywane przeglądami, bowiem nikt nikogo nie przeglądał i nie oceniał. No, pewnie nikt w wyjątkiem słuchaczy. Mimo że grały przeważnie lokalne kapele, duża sala wypełniała się ludźmi po brzegi. Szalone pogo pod sceną dorównywało – bez słowa przesady – zabawie podczas największych krajowych koncertów. Pamiętny był występ zespołu Notre Dame, kiedy na scenie gościnnie pojawił się mieszkający na stałe w Niemczech – Romek Wawrzyniec z białym Ibanezem. O takim „wieśle” lokalni gitarzyści mogli tylko pomarzyć.

Notre Dame. Najprawdopodobniej w TZN-ie

W latach dziewięćdziesiątych miejscem koncertów plenerowych był stadion Ruchu (w pierwszej połowie koncerty odbywały się na kortach tenisowych, w drugiej na murawie boiska) lub „muszla”, czyli mała betonowa scenka nad zalewem Rejów, gdzie koncerty odbywały się w ramach większych, miejskich imprez. W muszli, zdaje się że w 1992 r., gdzieś między ustrojstwem do produkcji waty cukrowej, a występami par tanecznych, zespół Aitbat rżnął „Anarchy in the U.K.” Sex Pistols.

Koncert na Ruchu – maj 1998 roku

Oprócz lokalnych ośrodków kultury muzycy we własnym zakresie organizowali sobie sprzęt  i miejsca do prób. Często były to prywatne posesje, garaże, komórki, czy niezamieszkane budynki, a nawet piwnice w blokach.

Przykładem mogą być piwnice przy ul. Górniczej 18, gdzie muzyka była obecna praktycznie zawsze. Nawet głośna perkusja nie przeszkadzała mieszkańcom. Fenomenem jest, że nigdy nikt nie zadzwonił po policję, mimo jam session do późnych godzin nocnych.

Miejscem spotkań były także lokalne bary, gdzie często można było usłyszeć dźwięk gitar. Jeśli chodzi o osiedle Przydworcowe, nie sposób nie powiedzieć o barach Laila, Pub przy ul. Sokolej, czy o barze do dziś prosperującym na rogu ulic Górniczej i Sezamkowej. U popularnego Piaska (niestety Waldemar Piasecki, bo o im mowa, w 2018 roku opuścił ten świat) pod wiatą spożywano piwo i mocniejsze trunki, a przy tym grano na gitarach a czasem nawet bongosach.

bar sezamkowa skarzysko
Przed barem na Sezamkowej

Cotygodniowe koncerty odbywały się w także w opuszczonym przez sympatyków muzyki techno Beat Boxie przy ul. Sezamkowej. Była chwila pod koniec lat 90, kiedy wielu zwolenników muzyki rockowej i metalowej przebrało się w białe rękawiczki, zakupiło gwizdki i pochłonęła ich fala techno. Właśnie we wspomnianej knajpce odbywały się imprezy ze światłem UV, gdzie bawili się technowcy. Kiedy poróżnili się z właścicielem lokalu i przestali tam przychodzić, na stałe zagościła w nim muzyka na żywo. Cotygodniowe koncerty Papa Mobile z charyzmatycznym Jankiem Nawojem na froncie, przyciągały dziesiątki osób, których nie był w stanie pomieścić mały pawilon. Mało tego, mimo starań właścicieli często brakowało piwa, a nawet lanego wina, którego smaku nie należy pamiętać.

Kuźnia – to już zdecydowanie końcówka lat 90. Otwarcie klubu, z założenia oscylującego wokół klimatów postpunkowo-nowofalowych nastąpiło w 1997 r. (?). Na plakacie zaprojektowanym przez Rafała Rynkiewicza – Frantza, widniała cała litania nazw zespołów, jednoznacznie dając sygnał odbiorcy z czym ma do czynienia. W lokalnej gazecie ukazał się artykuł promujący pt. „Kuźnia bez kowala”. Koncerty zespołów, składów improwizowanych, czy spontanicznych grajków, odbywały się w dość ciasnej (dawniej było to prawdziwa kuźnia), ale przyjaznej przestrzeni, lub na zewnątrz, przed lokalem.

Aquarium – schyłek tysiąclecia to czas aktywności tego klubu. W miarę regularnie koncertowały tu zespoły: Stiff Stuff, Rejs, Killakat, Argentyna (Szydłowiec). Klub, podobnie jak Kuźnia, przestał istnieć, ale jego bezpośrednią kontynuacją jest Semafor – do dziś jedyny klub muzyczny w Skarżysku.

Killakat w klubie Aquarium

Ludzie

Dom Kultury Kolejarza był miejscem, gdzie prywatne osoby mogły zorganizować koncert na własną rękę. Takim organizatorem był człowiek o pseudonimie Gaga. Ta ksywka przylgnęła do niego po tym, jak zorganizował koncert zespołu o tej nazwie w 1992 r. (Ga Ga – słynny wówczas zespół ze swojego występu w Jarocinie, zagrał wraz ze skarżyskim Chaosem). Michał (bo jak się okazało po upłynięciu ćwierćwiecza, tak właśnie ma na imię) upodobał sobie szczególnie punkowe kapele. Na scenie pojawiał się jako konferansjer, ale nie w dzisiejszym stylu. Były to raczej spontaniczne wejścia i szczere, pełne emocji, zawołania do publiczności. Urządzał koncerty w pierwszej połowie lat 90.

W drugiej połowie pojawił się inny typ organizatora, tekściarz, poeta i publicysta, a ponadto aktywny promotor podziemia muzycznego – Mariusz Grunt. Był również wokalistą zespołów Fucking Face i Niebiesko Zmarli. Mariusz organizował koncerty w duchu ówczesnej, ogólnopolskiej sceny niezależnej – z przekazem, z ideą, z zachętą do twórczego działania. Miał skłonność do przemawiania w trakcie koncertów. Kiedy akompaniament Niebiesko Zmarłych zlewał się w hałaśliwy harmider, Mariusz wykorzystywał go jako tło do swojej wypowiedzi. I tak ze sceny lub wędrując z mikrofonem pośród ludzi, kierował do nich bezpośrednio swoje uwagi. Krytykował chamstwo koncertowe, używki i wandalizm.

Dla skarżyskiej sceny istotny był fakt, że Mariusz pisał artykuły do kieleckiego zina „Liberation”. Prowadził między innymi cykl pt. „Scenowe pobocze”, z którego czytelnicy mogli dowiedzieć się o istnieniu zespołów ze Skarżyska, a co niektórzy pewnie o istnieniu Skarżyska, bo nie było ono szczególnie jasnym punktem na mapie ówczesnej sceny niezależnej.

W tym miejscu trzeba także wspomnieć o osobach, które tworzyły lokalną muzykę, a których niestety już nie ma. Autorem tekstów, muzyki i bluesowym śpiewakiem był Tomek Michalski zwany „Amigo”. Bez wątpienia miał talent do tworzenia muzyki. Występował w wielu projektach muzycznych. Jednak jego autsajderowski styl życia, uzależnienie od alkoholu i narkotyków zakończyło się śmiercią w wieku 32 lat. Pozostały po nim nagrania jego piosenek i pamięć lokalnego środowiska. Jedną z najbardziej znanych jest „Nie zarobię dziś na chleb”.

W wieku 27 lat odszedł Sławek Szeloch „Misiek” lub „Niedźwiedź”. Niebywały talent do gry na instrumentach, autor tekstów i muzyki. Narkotykowy nałóg zabrał go zbyt wcześnie. Pozostał po nim utwór „Procesja” wykonywany obecnie przez zespół 40 mil obłędu.

Imprezy

W Zakładowym Domu Kultury, który po wchłonięciu MOK-u przeobraził się w Miejskie Centrum Kultury, odbywały się Młodzieżowe Prezentacje Muzyczne, czyli coroczne przeglądy o charakterze konkursowym. Grywały tu zespoły z Kielc, Radomia i mniejszych miejscowości w pobliżu Skarżyska. No i oczywiście skarżyskie zespoły, które zawsze chętnie brały udział w tej imprezie, chociażby po to, żeby zrobić trochę zamieszania, jak Niebiesko Zmarli w 1998 r.

Niebiesko Zmarli – Skarżyskie Prezentacje Muzyczne 1998

Podobne przeglądy, czy po prostu koncerty, odbywały się w Domu Kultury Kolejarza. Zabawna sytuacja miała miejsce na jednym z nich, gdy w przerwie między zespołami, na scenę dusznej  i mokrej od potu sali, weszli roznegliżowani kulturyści. Ich prezentacja znajdowała się w programie imprezy. Był to jednak dość zaskakujący widok dla rockowej publiki. Rozległy się okrzyki: „Mutanci!”, ktoś sprawdzał czy sztanga nie jest ze styropianu. Mimo wszystko obyło się nieprzyjemnych zajść.

vice versa zespol skarzysko
Klub Kolejarza Związkowiec – na scenie Vice Versa lub Vivid – zdania są podzielone (fot. Związkowiec)

Domy kultury wykorzystywały wszelkie imprezy, by ukazać jak najszersze spektrum swojej działalności, dlatego scenę musiały dzielić ze sobą zespoły dziecięce i młodzieżowe, taneczne i metalowe. Pieśni na cześć Lucyfera rozbrzmiewały w scenerii z wstążek i baloników. Takie obrazki były (zresztą nadal są) powszechne i składają się na fascynujący małomiasteczkowy folklor. Przeglądy zespołów organizowała też co roku suchedniowska Kuźnica.

Przełom

Kultura zespołów muzycznych, grających na instrumentach, lub usiłujących na nich grać, czy też używających instrumentów na przekór wszelkim normom dotyczącym gry, znacznie osłabła wraz z końcem dekady. Na przykładzie cyklicznych prezentacji zespołów muzycznych urządzanych przez MCK, można było zauważyć przełom, który dokonał się na początku nowego tysiąclecia, kiedy to na kilka zespołów zgłoszonych do udziału w imprezie, tylko dwa używały instrumentów. Pozostałymi byli reprezentanci nowej kultury: hip hopu, playbacku, karaoke (z całym szacunkiem dla tych zjawisk).

niebiesko zmarli zespol skarzysko
Niebiesko Zmarli – Skarżyskie Prezentacje Muzyczne 1998

 

Koniec strony nr 1. Kliknij, aby przejść do strony nr 2:

https://proskarzysko.pl/skarzyska-scena-muzyczna-mniej-znane-zespoly-lat-90/2/