REKLAMA
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to

Wielki czarny słup dymu z Benzylu widać było nie tylko w Skarżysku, ale i w promieniu wielu kilometrów od miasta. Równie wielkie było zagrożenie dla zdrowia i życia wielu skarżyszczan. Strach pomyśleć, co by było, gdyby akacja ratownicza się nie udała.

21 maja 1986 roku w Zakładach Chemicznych „Organika-Benzyl” w Skarżysku-Kamiennej, bo taką pełną nazwę miała wówczas fabryka, zapaliły się niebezpieczne dla zdrowia chemikalia. Szczęściem w nieszczęściu, nie te najgroźniejsze. Potencjalnie najniebezpieczniejszy był przechowywany tam w ogromnych ilościach chlor. Gdyby wybuchły cysterny z tą substancją, skutki mogły być tragiczne.

Benzyl – zakład, nad którym wisiało fatum

Zakład produkujący rozmaite artykuły chemiczne, który nosił nazwę Benzyl, powstał, wtedy pod inną nazwą, w 1950 roku. Początkowo znajdował się na ul. Mickiewicza. Na ulicę Fabryczną 10 został przeniesiony już rok później, w 1951, ponieważ pierwsza siedziba… spłonęła.

 

pozar benzyl skarzysko
Pożar widziany tuż zza ogrodzenia Benzylu (autor nieznany, Kronika KP PSP Skarżysko-Kamienna)

W nowej lokalizacji zakład zajął m.in. budynki po nieistniejącej już od lat stalowni „Skarżysko”. Stanowiły one większość zabudowań. Najbardziej charakterystycznym budynkiem była wysoka, widoczna z dala, wieża gichtociągowa.

Budynki, stare oraz nieprzystosowane do tego typu produkcji, jak również umiejscowienie fabryki, przyczyniały się do tego, że Benzyl był tykającą bombą. Poza ww. pożarem w 1951 roku kolejne wybuchały w 1979 i 1980 roku, ale żaden nie był tak znaczący, jak ten z 1986 roku.

W czasie, gdy wybuchł pamiętny pożar, Benzyl produkował m.in. chloropochodne toluenu, kwas solny, a także rozmaite półfabrykaty na potrzeby przemysłu farmaceutycznego i tworzyw sztucznych, Do produkcji używano m.in. surowców takich jak m.in. ciekły chlor i toluen.

Benzyl – tykająca bomba na nielegalu

Od 1 stycznia 1986 roku Benzyl działał… nielegalnie. Z końcem poprzedniego roku Zarząd Główny Związku Zawodowego Chemików wydał decyzję o wstrzymaniu produkcji chloropochodnych toluenu i innych substancji. Decyzję o zmianie produkcji na mniej uciążliwą podjęto już kilka lat wcześniej, ale przesunięto ją w czasie, a ostatecznie wdrożono dopiero po pożarze.

Powodem decyzji o wstrzymaniu niebezpiecznej działaności był szereg zaniedbań oraz potencjalne zagrożenia. Oto niektóre z nich:

  • naruszenie przepisów o ochronie środowiska naturalnego,
  • przekroczenie dopuszczalnych stężeń substancji szkodliwych,
  • brak wymaganej strefy ochronnej,
  • skażenie ziemi, wód powierzchniowych i podziemnych,
  • brak prawidłowych odległości między budynkami zakładu,
  • tarasowanie dróg dojazdowych pojemnikami z produktami i surowcami,
  • nieodpowiednie, prowizoryczne składowanie.
pozar benzyl skarzysko
źródło: Echo Dnia, nr 99/1986

W planach było przeniesienie części produkcji, zwłaszcza tej najbardziej niebezpiecznej, do zakładów chemicznych w Oświęcimiu, ale na planach, jak to często w tamtych czasach, się skończyło. Bomba tykała więc nadal. Zaleceń nie wykonano.

Piękny dzień, który mógł zakończyć się wielką tragedią

21 maja 1986 roku był pięknym słonecznym dniem. To właśnie słońce przyczyniło się do powstania pożaru. Wskutek soczewkowania, czyli skupienia promieni słonecznych, zapaliła się wolina (wełna drzewna), którą otulone były balony z substancjami chloropochodnymi toluenu.

Balony były trzymane w drucianych koszach na wolnym powietrzu, pod gołym niebem, co było jednym z naruszeń przepisów i zasad BHP.

pozar benzyl skarzysko
Pożar widziany tuż zza ogrodzenia Benzylu (autor nieznany, Kronika KP PSP Skarżysko-Kamienna)

Pożar zauważył o 16.10 brygadzista Wydziału Hydrolizy Ryszard Klimek. Załoga przystąpiła do gaszenia gaśnicami podręcznymi, jednak nie była w stanie opanować ognia. Część pracowników opuściła teren zakładu w obawie przed zagrożeniem.

Strażacy pojawili się na miejscu bardzo szybko, bo już o 16.26. Pożarem objęte było ok. 400 m2 terenu. Potem ten obszar powiększył się do kilku tysięcy metrów kwadratowych. W pierwszej kolejności postanowiono bronić budynku chlorowni. Gdyby pożar opanował właśnie tę część zakładu, doszłoby do niewyobrażalnej tragedii. Szczęściem w nieszczęściu było również to, że zatruciu nie uległy wody rzeki Kamiennej.

„Jakbyśmy wjeżdżali do piekła”

Ogień zagrażał nie tylko budynkom chlorowni, ale też innym pomieszczeniom, składowisku odpadów, a także sąsiadującemu z Benzylem Zakładowi Części Hamulcowych. Pracowników sąsiedniego zakładu ewakuowano, a okoliczni mieszkańcy byli gotowi do natychmiastowej ewakuacji.

Akcją kierował plut. poż. Kazimierz Kumalski, dowódca sekcji zawodowej Straży Pożarnej w Skarżysku, który tak opisuje moment dotarcia na miejsce:

To było tak, jakbyśmy wjeżdżali do piekła. Przez chwilę pomyślałem, czy ludzie, a zwłaszcza ci najmłodsi, wytrzymają psychicznie.
Plan sytuacyjny akcji ratowniczej w zakładach Benzyl (źródło: Przegląd Pożarniczy)

Na miejsce przybyły posiłki ze Starachowic, Kielc, Szydłowca i Przysuchy. Według różnych źródeł, w akcji uczestniczyły 22–25 sekcji gaśniczych. Pożar ugaszono o 18.30, czyli po nieco ponad dwóch godzinach. Dogaszanie trwało kilka kolejnych dni.

Józef Szewczyk – człowiek, który uratował miasto

Dzień pożaru pamięta Ryszard Sowa, obecny Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa skarżyskiego starostwa, a wówczas pracujący w podobnym wydziale w Zakładach Metalowych Mesko. – Z informacji, jakie do mnie dotarły, szacowano, że w przypadku wybuchu pojemników z chlorem w pasie o długości ok. 18 kilometrów i szerokości ok. 3 kilometrów w kierunku Radomia zginęłoby wszelkie życie. To mogła być tragedia na miarę Bhopalu (indyjskie miasto, w którym wskutek katastrofy w zakładach chemicznych zginęły tysiące ludzi – przyp. red.) – wspomina.

Ryszard Sowa wspomina też opowiadania strażaków, którzy chronili miejsca składowania chloru. – Magazyn z chlorem był położony w najniższym punkcie. Strażacy usypywali wały z pasku, aby palące się substancje nie wpłynęły do tego budynku – dodaje.

pozar benzyl skarzysko
Słup dymu nad Skarżyskiem. Widok z ulicy Sokolej (autor nieznany, www.skarzysko.org)

Tak relacjonuje decydujące chwile Przegląd Pożarniczy we wspomnieniowym artykule i zamieszcza wypowiedź Józefa Szewczyka, pracownika zakładu:

Mistrz zmianowy Józef Szewczyk zachował najwięcej zimnej krwi i wykazał zdecydowanie w działaniu. Najpierw zamknął dopływ chloru do procesu technologicznego i odłączył od instalacji dwie 500-kilogramowe beczki z chlorem.

Następnie, wspólnie z innymi członkami załogi, przeniósł w bezpieczne miejsce 20 beczek po 500 kg chloru znajdujących się w bezpośredniej strefie zagrożenia pożarem.

Cztery dni po pożarze te dramatyczne chwile tak relacjonował mediom przebywający w szpitalu Józef Szewczyk – człowiek, który uratował miasto od tragedii: „Patrzę i serce zamarło. Ogień… Płynie paląca się struga. Kto żyw uciekał z zakładu. W zasięgu ognia znalazł się chlor. Wiedziałem, że idzie o życie wielu ludzi w mieście. Raczej nie myślałem o swoim. Dwie sekcje straży przyjechały błyskawicznie, w cztery minuty. Jeden wóz bronił kotłowni z węglem, a z dowódcą drugiego ustaliłem, że da wodę na dach dozowni chloru i na beczki. Woda, którą straż dała na dach przydała się bardzo. Spływała na drogę i płynęła naprzeciw ogniowi, zatrzymała strugę. Zatrułem się. Mam trudności w oddychaniu.”

 

Sprawa wagi państwowej

Na miejscu pojawili się przedstawiciele komendanta głównego straży pożarnej, a także minister przemysłu chemicznego Edward Grzywa.

Pomocy lekarskiej tego i w następnych dniach udzielono 140 osobom, w tym hospitalizowano 62 strażaków. Jak mówi Jerzy Kurek, wówczas oficer prewencji skarżyskiej komendy rejonowej straży pożarnej, najbardziej narażeni byli ochotnicy. – Ochotnicy przyjeżdżali i zaraz odjeżdżali do szpitala. Nie mieli wyposażenia. Ogólnie, w tamtych czasach mieliśmy słabe przygotowanie sprzętowe. Jedynie samochody były dobre. Aparaty tlenowe były stare i słabe – tak opisuje tamte chwile.

pozar benzyl skarzysko
Wpis do kroniki Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku-Kamiennej

Uczestnikom akcji ratowniczej przyznano:

  • 12 medali „Za ofiarność i odwagę”,
  • 12 odznak „Za zasługi dla ochrony przeciwpożarowej”,
  • 44 medale „Za zasługi dla pożarnictwa”.

Wśród odznaczonych, poza strażakami, byli pracownicy Benzylu, milicjanci oraz pracownicy służby zdrowia.

Wozy śmierdziały już do końca, a Benzyl się już nie podniósł

Jerzy Kurek wspomina specyficzny i gryzący zapach. Czuć go było w wielu częściach miasta, ale najbardziej dał się we znaki strażakom. – Wozy strażackie tak przesiąknęły tym smrodem, że czuć go było już zawsze, aż do momentu wycofania wozów z użytku i likwidacji – dodaje.

Straty oszacowano na 10 milionów złotych. Benzyl po pożarze już nie wznowił produkcji w takim wymiarze jak wcześniej i nie zajmowano się już produkcją tak niebezpiecznych substancji.

Przez lata pozostałości budynków i cały dobytek systematycznie niszczały stanowiąc ciągłe zagrożenie dla okolicy. Zbiorniki z resztkami chemikaliów były obiektem zakusów złomiarzy, co dodatkowo zwiększało zagrożenie.

pozar benzyl skarzysko
Słup dymu nad Skarżyskiem. Na pierwszym planie wiadukt nad torami kolejowymi (autor nieznany, www.skarzysko.org)

Uciążliwy zapach nadal był jednak obecny w okolicy, a są wśród mieszkańców Kamiennej i tacy, którzy twierdzą, że i do dziś można wyczuć charakterystyczną „benzylowską” woń.

pozar benzyl skarzysko
źródło: Slowo Ludu, nr 122/1986

 

Po wielu latach przystąpiono wreszcie do usuwania resztek fabryki. Dokonano wyburzeń pozostałych budynków, a w 2011 roku zakończono proces rekultywacji terenu. Wywieziono gruz, odpady oraz wybrano blisko 35 tysięcy metrów sześciennych skażonej ziemi. Prace te kosztowały kilkanaście milionów złotych.

Galeria zdjęć sprzed wyburzenia, którego dokonała firma Cama – rozbiórki i wyburzenia:

 

Tak wyglądało wyburzenie biurowca Benzylu w 2008 roku:

 

Źródła:

  • Echo Dnia
  • Słowo Ludu
  • Portal skarzysko.org
  • Kronika Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku-Kamiennej
  • Płk. poż. mgr inż. Wacław Kasiński – Wygrali z ogniem w piekle, Przegląd Pożarniczy
  • Wikipedia

Redakcja ProSkarżysko dziękuje za pomoc i cenne informacje:

  • Ryszardowi Sowie, Naczelnikowi Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Skarżysku-Kamiennej
  • Jerzemu Kurkowi, byłemu pracownikowi straży pożarnej, w dniu pożaru oficerowi prewencji Komendy Rejonowej Straży Pożarnej w Skarżysku-Kamiennej
  • Michałowi Ślusarczykowi, byłemu Naczelnikowi Wydziału Operacyjno-Kontrolno-Rozpoznawczego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku-Kamiennej