Paweł Wężyk i Andrzej Niziołek w miniony weekend wzięli udział w wyścigu Monteria FAT BIKE RACE Góry Stołowe. Nie jechali jednak na nartach, ale na fat bike’ach, czyli rowerach zwanych potocznie właśnie „grubasami”.
Wyścig ten, jedyny zimowy w Polsce, uważany jest za nieoficjalne mistrzostwa kraju rowerów typu fat bike, czyli wyposażonych w „grube” opony. Rowery te zdobywają sobie dopiero popularność w naszym kraju, a w naszej okolicy Paweł i Andrzej są jednymi z pierwszych ich użytkowników.
Zawody, które odbyły się w miniony weekend, składały się z dwóch części: piątkowego, nocnego, 3-kilomterowego prologu i sobotniego wyścigu właściwego o długości 23 km. Andrzej Niziołek, który reprezentuje na co dzień zespół Kamaro Sport Line, zajął w prologu 3. miejsce, a w głównym – 10. Paweł Wężyk (zespół fat-bike.pl) był odpowiednio 21. i 74.
Jak to zwykle w takich zawodach bywa, nie tylko wynik był ważny, ale również frajda z jazdy. A ta, jeśli chodzi o jazdę po śniegu jest ogromna, szczególnie w tak pięknych okolicznościach przyrody. – Był to już mój drugi występ na tej imprezie i tym bardziej cieszę się z mojego występu, bo mogłem spotkać starych, dobrych znajomych i poznać kolejnych miłośników tych rowerów. Dwa dni super zabawy, gdzie pierwszego dnia mieliśmy prolog w postaci nocnej czasówki, gdzie udało mi się uzyskać 3. miejsce wśród 50 zawodników. Tak naprawdę to była tylko rozgrzewka. Drugiego dnia 23 kilometry po śniegu, głównie szutrowe drogi z dwoma technicznymi odcinkami trasy po mocno zasypanym śniegiem lesie. Na koniec uzyskałem mocne 10, miejsce, z czego bardzo się cieszę – mówi Andrzej.
Pawłowi w dobrym wyniku w sobotę przeszkodził upadek, o co nietrudno w jeździe po śniegu. – Upadek i męczący kaszel nie pomogły w dobrym wyniku, ale wyścig generalnie super, a atmosfera rewelacyjna – wyjaśnia.
Bo właśnie o dobrą zabawę i wspólne spotkanie miłośników „grubasów” w całej tej zabawie głównie chodzi. – Zapisałem się do wyścigu jako jeden z pierwszych już we wrześniu. Bardziej chodziło mi o to, żeby po prostu pojechać, niż się ścigać. Wyścig rewelacyjny, świetna zabawa. Fajnie zobaczyć tyle fat bike’ów w jednym miejscu i… mijać po drodze narciarzy – mówi Paweł Wężyk.
– To nie tylko wyścig, ale i zabawa, bo mamy zimę, do sezonu rowerowego jeszcze trochę czasu, a warto było sprawdzić nogę i przy tym fajnie się pobawić – dodaje Andrzej.
Fat bike’i (mówi się też na nie m.in. faty, tłuściochy, grubasy, tłuszczaki, grubcie) to rowery które wyróżnia przede wszystkim bardzo gruba opona – o szerokości od 4 cali wzwyż. Oryginalnie, rowery te miały służyć do przemieszczania się po śniegu i piasku w celach użytkowych. Stały się jednak modne wśród rowerzystów i, jak widać, służą teraz również do wyścigów. Wiele osób jeździ w nich przez cały rok, w rozmaitych warunkach. Poza szeroką oponą, rower ten wyróżnia jeszcze kilka cech: specjalna rama, szerokie obręcze, szerokie suporty i miękkie przełożenia. Z racji dużych oporów toczenia, raczej ciężko jeździ się na nich po asfalcie i na technicznych trasach.