„Anne with an E – zwykła adaptacja czy zupełnie inne spojrzenie na znaną nam historię?” to tekst Julii Tusznio z SP 4, który zdobył wyróżnienie w kategorii szkół podstawowych w III Konkursie Dziennikarskim 2020.
Do udziału w konkursie dziennikarskim po raz trzeci zaprosiło II Liceum Ogólnokształcące w Skarżysku.
Tutaj wyniki III Konkursu Dziennikarskiego 2020 i pozostałe teksty:
Autorką tekstu, który zajął drugie miejsce w kategorii szkół podstawowych, jest Julia Tusznio ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Skarżysku, a nauczycielem prowadzącym Anna Nurzyńska.
Anne with an E – zwykła adaptacja czy zupełnie inne spojrzenie na znaną nam historię?
„Anne with an E” jest kanadyjskim serialem wyprodukowanym przez Netfilx. Jest on oparty o powieść Lucy Maud Montgomery pt. „Ania z Zielonego Wzgórza”. Jednak czy jest, tak, jak można by się spodziewać, tylko zwykłą adaptacją tej historii?
Historia serialowej Ani w większości pokrywa się z tym, co możemy znać z jego pierwowzoru, szczególnie jeśli chodzi o następujące wydarzenia. Mamy okazję obejrzeć klasyczne sceny takie jak kłótnia Ani i Gilberta, czy też nieudane farbowanie włosów głównej bohaterki.
Mimo to doskonale widać, że oryginał był jedynie bazą do opowiedzenia historii z zupełnie innej perspektywy. Jest jednak parę wątków, które uważam za lekko przedramatyzowane. Bardzo możliwe jest, że była to świadoma decyzja twórców, ze względu na przedstawienie rudowłosej jako osoby szalenie emocjonalnej, dla której najmniejsza drobnostka urasta do wielkiej rangi.
Wbrew temu, że akcja serialu rozgrywa się w II połowie XIX w., często możemy zauważyć wyjątkowo współczesne problemy bohaterów. Widzimy też zupełnie odbiegające od teraźniejszej normy, reakcje społeczeństwa na trudności, z którymi spotykają się postacie. Mimo że uważam to za ogromny plus, nierzadko można dostrzec, że twórcy zapominają o tym, w którym wieku żyją bohaterowie. Sądzę jednak, że niezgodności te nie są na tyle rażące, aby w jakikolwiek sposób niszczyć przyjemność z oglądania, i spokojnie możemy przymknąć na nie oko.
Drugim ważnym aspektem, przy którym jestem nawet w stanie stwierdzić, że twórcy serialu wykazali się większą inwencją, niż autorka książki, jest przedstawienie historii postaci drugoplanowych.
Doskonałym dowodem na moje założenie jest postać Gilberta. W pierwowzorze serialu wydawał się jedynie tym chłopcem, który miał zawrócić rudowłosej w głowie. Nigdy wprost nie poznaliśmy jego historii. W kanadyjskiej adaptacji poświęcone jest mu dużo więcej uwagi, co można dostrzec szczególnie w drugim sezonie, kiedy akcja ukazana jest przez dwa segmenty; przygody Ani w Avonlei, na zmianę z perypetiami Gilberta i jego wyprawą ku znalezieniu właściwej drogi życia. Co więcej, historia tego bohatera nie jest wciśnięta na siłę i podejmuje wiele ważnych tematów takich jak segregacja rasowa w dawnej Kanadzie, akceptacja straty czy też zmiany i wkraczanie w dorosłość.
Na koniec chciałabym wspomnieć też o sprawach technicznych tej produkcji. Niesamowita scenografia pozwalająca nam spojrzeć na świat przedstawiony oczami wiecznie rozmarzonego dziecka. Sprawiające wrażenie zupełnie naturalnego oświetlenie, które sprawia, że malownicza wieś otaczająca bohaterów nabiera jeszcze bardziej ciepłego, domowego klimatu oraz tworzy zupełnie nowy wymiar. Wspaniały ruch kamery, widoczny szczególnie w scenie wejścia Ani do klasy po kultowym incydencie z włosami, który powoduje, że jesteśmy niemal w stanie zobaczyć sytuację oczami bohaterów.
Na pochwałę zasługują również sami aktorzy, którzy wykazali się niezwykłym talentem i umiejętnościami, szczególnie urzekli mnie Geraldine James oraz Robert Holmes Thomson wcielający się w postaci Maryli i Mateusza.
Uważam, że mimo naprawdę drobnych niedociągnięć, serial ten jest idealną propozycją zarówno dla fanów serii książek Lucy Maud Montgomery, jak i dla tych, którym pierwowzór nie przypadł do gustu. Pozwala na spojrzenie na wiele spraw z innej perspektywy i jest pozycją godną polecenia dla osób w każdym wieku.
Julia Tusznio