REKLAMA
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to

Klasa 5D z TZN-u zdała maturę w 1968 roku. W 50 rocznicę od tego doniosłego wydarzenia, absolwenci ponownie spotkali się w Skarżysku.

Maturę zdali w 1968 roku. Wszyscy z pozytywnym wynikiem. Jak to w życiu, część została w Skarżysku, a część wyjechała w świat. Ile osób, tyle barwnych życiorysów. I choć wielu z nich nie widziało się nawzajem od tamtego czasu, to zawsze łączyć będzie ich jedno – są absolwentami Technicznych Zakładów Naukowych. Szkoły, którą zgodnie nazywają elitarną.

Taką ją właśnie pamiętają uczniowie klasy 5D, którzy zdali maturę w 1968 roku. Zawód, który zdobyli to technik elektromechanik. I choć szkoła bardzo się zmieniła, łącznie z tym, że dziś nosi już inną nazwę, to ich spotkanie w klasie rozpoczęło się identycznie jak lekcje przed 50 laty – od sprawdzenia listy obecności.

Z ponad trzydziestu osób, na spotkaniu pojawiła się około połowa. Niestety, ośmiu uczniów 5D nie ma już wśród nas. Ich pamięć uczczono minutą ciszy.

Absolwentów przywitała obecna dyrektor Zespołu Szkół Transportowo-Mechatronicznych Joanna Żurawka. – Miło mi, że absolwenci pamiętają. My ciągle trwamy i choć się zmieniamy, to jesteśmy tacy sami, też powracamy do korzeni i wspominamy. Dziś waszego zawodu uczymy w nowej wersji – mechatronika – powiedziała.

Wśród pomysłodawców spotkania był Jerzy Rokita, który swoje życie i karierę zawodową związał ze Skarżyskiem i to on właśnie zadbał o to, aby zebrać jak najwięcej swoich kolegów znowu w jednym miejscu. On sam określa TZN jako szkołę wyjątkową. – Techniczne Zakłady Naukowe to było technikum ekskluzywne, o dużym poziomie nauczania. Nasz kierunek dawał atrakcyjny zawód – powiedział późniejszy absolwent Politechniki Świętokrzyskiej i pracownik Mesko, tamtejszego Ośrodka Badań Rozwojowych oraz ZEORK-u.

Wszyscy obecni na spotkaniu jednym głosem potwierdzali, że szkoła na tle innych wyróżniała się, a poziom był porównywalny do elitarnych szkół technicznych ówczesnej Polski. Nie dziwi więc, że na jedno miejsce było wówczas pięcioro chętnych, a do szkoły uczęszczali uczniowie z odległych miejsc.

Za wysoki poziom szkoły odpowiadali w znaczniej mierze nauczyciele. – Kadra była na bardzo wysokim poziomie. To ludzie starej daty. Przed wszystkim chcieli nas nauczyć – mówili zgodnie absolwenci.

Szkołę bardzo chwalił Krzysztof Pocheć, który po maturze zdecydował się na karierę wojskową. Dostał się do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Łączności w Zegrzu i potem przepracował 25 lat w lotnictwie, dochodząc do rangi podpułkownika. – Pochodzę z Kunowa, ale jestem dumny, że uczyłem się właśnie tu. Szkoła była wyjątkowa. Wysoki poziom dał wiele podczas studiów – powiedział.

Wielu absolwentów podkreślało właśnie to, że wiedza zdobyta w TZN-ie niejednokrotnie dawała przewagę na studiach. Wiele przedmiotów można był łatwiej zaliczyć właśnie dlatego, że w skarżyskim technikum zakres przekazywanej wiedzy często przekraczał program.

Dziś w większości już na emeryturze, maturzyści z 1968, udawali się na różne studia. Wiele osób zostało w regionie, więc ich wybór padł na Politechnikę Świętokrzyską, ale wśród uczelni przez nich wybieranych była choćby Akademia Górniczo-Hutnicza czy nawet Wyższa Szkoła Morska.

Klasa 5D była zdominowana przez chłopców. Spośród dwóch tylko przedstawicielek płci pięknej, na spotkaniu pojawiła się Wiesława Sieczka, wówczas nosząca nazwisko Piątek. Wybór takiej a nie innej szkoły to m.in. zasługa jej brata. A ciekawostka to to, że po latach sama uczyła w swojej szkole. – Ja w ogóle byłam raczej techniczna, ale zdecydowana do końca nie byłam. Miałam brata w technikum i on też namawiał mnie do wyboru takiej szkoły. Potem przez całe życie pracowałam w zawodzie, w tym jako nauczyciel w TZN-ie – powiedziała.

W szkole dbano nie tylko o to, aby absolwenci wyszli z zawodem i wiedzą, ale też o to, aby rozwijali swoje talenty pozaszkolne. Krzysztof Uciński w czasach technikum był wioślarzem. I to nie byle jakim – zdobył tytuł wicemistrza Polski juniorów w czwórce bez sternika. O karierze wioślarskiej zdecydował… wzrost. – Trener wybierał najwyższych, wiec padło na mnie. U jednych nauczycieli my, sportowcy, mieliśmy ciężej, bo nie odpuszczali, ale byli i tacy, którzy doceniali sportowców – powiedział.

Spotkanie klasowe wypełniły rozmowy, poczęstunek oraz wpisy do księgi pamiątkowej. Potem koledzy ze szkolnej ławy udali się na spotkanie do hotelu Promień.