REKLAMA
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - internet światłowodowy - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna
Scarnet - telefonia komórkowa - Skarżysko-Kamienna

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to

– Mamo, ostatni raz już jadę… – tak miał powiedzieć swojej matce przed swoim ostatnim wyścigiem Stanisław Chełmiński, kolarz Granatu Skarżysko-Kamienna. Nie przypuszczał, jak bardzo prorocze okażą się te słowa. 27 września 1970 roku „Staszek” pojechał po raz ostatni…

Z Orońska do Skarżyska

Stanisław Chełmiński pochodził z Orońska. Urodził się 23 sierpnia 1945 roku w Bąkowie w gminie Orońsko. Związał się jednak ze Skarżyskiem. Tu mieszkał, tu pracował i tu trenował. Zapowiadał się na świetnego kolarza, miał dobre wyniki, choć treningi zaczął dość późno. Jego kariera zakończyła się jednak nagle i tragicznie. Zginął wskutek obrażeń odniesionych podczas wyścigu kolarskiego. Miał zaledwie 25 lat.

Stanisław Chełmiński; zdjęcie z archiwum rodzinnego

Staszek, bo tak na niego mówili bliscy i znajomi, był kolarzem Granatu Skarżysko-Kamienna. Nie, to nie pomyłka. Przed laty Granat miał dużo więcej sekcji niż jedyna w tej chwili piłkarska. Miał również kolarską. Skarżysko w tamtych i późniejszych mocno zaistniało na kolarskiej mapie Polski. Nasi kolarze zdobyli sobie uznanie na arenie krajowej, a i u nas też odbywały się wyścigi oraz  przyjeżdżali do nas na treningi kolarze z regionu, m.in. z Broni radom. Jak choćby Ryszard Szurkowski, który u nas i trenował, i wygrywał. Stadion Granatu był jak na ówczesne czasy świetnym obiektem na kolarskie finisze.

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Trenerem kolarskiej sekcji Granatu był Roman Pląsek. Wśród licznej braci zawodniczej czołową postacią był właśnie Stanisław Chełmiński. Choć w całym regionie nie brakowało klubów z sekcjami kolarskimi, jak choćby wspomniana wcześniej Broń Radom, dokąd było z Orońska nawet bliżej niż do Skarżyska, to Staszek Chełmiński trenował w Granacie. Kolarstwo zaczął trenować w 1964 roku, czyli miał już niemal dwadzieścia lat. Pracował na Zakładach Metalowych i miał swój pokój w zakładowym hotelu, dzisiejszym Promieniu, żeby nie musieć dojeżdżać z Orońska.

Brat Stanisława, Tadeusz Chełmiński, tak wspomina tamte czasy:

Obaj ukończyliśmy szkołę zawodową u Ziółka w Szydłowcu. Potem niecały rok byliśmy na stażu w stoczni remontowej w Gdańsku i wróciliśmy. Dostaliśmy się do pracy na Zakładach Metalowych w Skarżysku. Brat pracował jako stolarz. Wkrótce potem zaczął trenować w Granacie.Tadeusz Chełmiński
Stanisław Chełmiński na treningu; zdjęcie z archiwum rodzinnego

Klubowym kolegą Stanisława Chełmińskiego był Zdzisław Łękawski, który tak go wspomina:

Stanisława poznałem w 1968 roku. Ja wtedy dopiero zaczynałem przygodę z kolarstwem jako młodzik. On w 1969 roku wrócił z wojska i kontynuował karierę w Granacie. Był solidnym i pracowitym kolarzem oraz porządnym i ułożonym człowiekiem. Pamiętam go jako szykownego i eleganckiego chłopaka. Miał piękny rower, do którego zakupił sobie za sporą kwotę dobre włoskie części firmy Campagnolo.Zdzisław Łękawski

Takie dokładanie z własnej kieszeni nie było wtedy niczym nadzwyczajnym, choć Granat był klubem zakładowym i miał wsparcie z Zakładów Metalowych. Mimo trudnej sytuacji finansowej kolarze Granatu Skarżysko startowali w całej Polsce, zajmując czołowe miejsca.

Kolarze Granatu. W środku Stanisław Chełmiński. Z lewej Longin Kusal, z prawej Piotr Różalski; zdjęcie ze zbiorów Longina Kusala

Ostatni wyścig Stanisława Chełmińskiego

27 września 1970 roku wybrali się do Warszawy na Wyścig o Puchar Przewodniczącego Prezydium Stołecznej Rady Narodowej. Po naszych zawodnikach spodziewano się czołowych lokat. Nikt nawet nie przypuszczał, że ze stolicy wrócą już bez Stanisława Chełmińskiego.

Najpierw startowali młodzicy. Najlepiej z naszych spisał się Zdzisław Łękawski, który zajął czwarte miejsce.

Do Warszawy wybraliśmy się grupą około dziesięciu zawodników. My młodzicy pojechaliśmy krótszy dystans, a potem na trasę ruszyli seniorzy. Dotarli na metę. Na drugim miejscu na metę dojechał Loniek. Nie było jednak wśród finiszujących Staszka.Zdzisław Łękawski

Loniek to Longin Kusal. On tak pamięta tamten dzień:

Gdzieś koło Sochaczewa poszła ucieczka. Stachu skoczył do przodu, ja go potem dogoniłem. – Dawaj Stachu, dojdziemy tą ucieczkę – mówię do niego. I to nam się udało. Było nas w tej ucieczce w sumie sześciu czy siedmiu. Przejeżdżaliśmy przez jakąś miejscowość, ludzie wyszli chyba z kościoła i szli chodnikiem. Obok nich jechał na rowerze człowiek i rozmawiał z nimi. Stachu uderzył w niego…Longin Kusal

Longin Kusal przyjechał wtedy na metę jako drugi, ale został zdyskwalifikowany za kłótnie z innym zawodnikiem.

Miejscowość, w której doszło do tragedii, to Grądy. To tam Stanisław Chełmiński uderzył w rowerzystę, który rzekomo miał być pijany. Upadającemu naszemu kolarzowi zsunął się kask i gołą głową Stanisław Chełmiński uderzył w ziemię, doznając poważnych obrażeń.

Niestety, zabezpieczenie medyczne takich imprez wyglądało wtedy inaczej niż dziś. Nie było karetki. Rannego kolarza Granatu do szpitala do Warszawy zabrała ciężarówka z obsługi wyścigu. Stanisław Chełmiński trafił do szpitala na ul. Goszczyńskiego w Warszawie.

Słowo Ludu, nr 271/1970; Świętokrzyska Biblioteka Cyfrowa

Tragedia rodziny, tragedia całego Orońska

Wiadomość o wypadku szybko dotarła do Orońska, do rodziny Staszka. Bliskich poinformowała ekipa Granatu w drodze powrotnej. Tak ten dzień wspominają siostry kolarza, Krystyna Kołodziejska i Barbara Furman.

To było w niedzielę wieczorem. Rodzice dowiedzieli się, że Stasiu jest w szpitalu, ale nie wiedzieli, w jakim jest stanie. Potem inny z naszych braci, Andrzej, poszedł na gospodarstwo rybne, bo tam był telefon. Zadzwonił do Warszawy. Wrócił do domu i powiedział, że Stasiu nie żyje. Ojciec się rozpłakał, matka rwała włosy z głowy.
Słowo Ludu, nr 272/1970; Świętokrzyska Biblioteka Cyfrowa

Tadeusz Chełmiński wspomina, że pojechał po ciało brata do Warszawy. Zwierza się, że wiele lat potem w tym samym szpitalu, co jego brat, zmarła jego pierwsza żona.

Pogrzeb Stanisława Chełmińskiego odbył się w Orońsku. Na koszt Zakładów Metalowych. Grała zakładowa orkiestra. Przyszło mnóstwo ludzi.

Pogrzeb Stanisława Chełmińskiego; zdjęcie z archiwum rodzinnego

Prorocze słowa i rowerowa klątwa

Od tamtych czasów minęło już wiele lat. Nie wszystko jest udokumentowane, nie wszystko się pamięta. Choć Stanisław Chełmiński w peletonie radził sobie dobrze, to bliscy wspominają, że nosił się z zamiarem zakończenia kolarskich treningów. Brat Tadeusz przypuszcza, że chciał skupić się na pracy. Może też na życiu prywatnym?

Do porzucenia sportu miała namawiać go też matka, Władysława Chełmińska. – Mamo, ostatni raz już jadę – miał powiedzieć do niej syn przed feralnym wyścigiem w Warszawie. Nie wiedział, jak bardzo prorocze to były słowa. Prorocze w najgorszy możliwy sposób.

W 1977 roku tragicznie zginął ojciec Stanisława, Antoni Chełmiński. Również jesienią, choć w październiku. Również jadąc na rowerze. – Matka nam potem kategorycznie zabraniała nawet wsiadać na rowery – dodaje Tadeusz Chełmiński.

Rower, który miał przynieść Stanisławowi Chełmińskiemu wiele splendoru, okazał się klątwą. Zginął na rowerze po wypadku z rowerzystą. Na rowerze zginął też ojciec…

 

Skarżysko pamiętało, Orońsko pamięta

Jesienią kolejnego roku, 1971, w pierwszą rocznicę śmierci, w Skarżysku odbył się pierwszy z wyścigów ku pamięci naszego kolarza – Kryterium Kolarskie o Memoriał Stanisława Chełmińskiego. Tadeusz Chełmiński przypomina sobie, że było dziesięć edycji:

Start wyścigów był na ulicy Tysiąclecia koło domu kultury. Była duża trybuna. W memoriale brali udział tacy świetni kolarze jak Stec, Szurkowski, Szozda, Mytnik. Cała plejada najlepszych wtedy kolarzy w Polsce. Nie wiem, dlaczego po dziesięciu latach zaprzestali. Może zabrakło pieniędzy? Może coś innego?Tadeusz Chełmiński

Jedną z edycji wygrał Zdzisław Łękawski.

Słowo Ludu, nr 151/1976; Świętokrzyska Biblioteka Cyfrowa

O Stanisławie Chełmińskim pamięta się do dziś w Orońsku. Przed kilku laty odbywał się tam wyścig „O konar dębu Czwartaka” nawiązujący do pomnikowego okazu dębu z pobliskiej Krogulczy Mokrej. W 2019 roku wyścig stał się jednocześnie Memoriałem Stanisława Chełmińskiego, do czego organizatorów zainspirował Longin Kusal. Odbyła się więc pierwsza edycja memoriału i przyszła pandemia.

Po kilku latach przerwy, od 2023 roku, wyścig wrócił do kalendarza, już jako Memoriał Stanisława Chełmińskiego. Organizuje go Stowarzyszenie Odnowy i Rozwoju Gminy Orońsko. Na wyścigu są zawsze bliscy Stanisława Chełmińskiego. Brat Tadeusz przypomina życiorys brata, wręcza medale i gratuluje kolarzom.

Uczestnicy odwiedzają grób kolarza, który znajduje się na cmentarzu położonym naprzeciwko miejsca startu i mety wyścigu. Prezes stowarzyszenia Sylwester Różycki oraz Starosta Szydłowiecki Robert Górlicki zapowiadają, że Orońsko o Staszku Chełmińskim nie zapomni.

W 2025 roku odbędzie się czwarta edycja Memoriału Stanisława Chełmińskiego. Wyścig odbędzie się w niedzielę 28 września 2025 roku. Start o godz. 13.30 przy ul. Brandta 43.

Zapisy do wyścigu odbywają się przez stronę:

https://protimer.pl/bio/1342/iv-memorial-stanislawa-chelminskiego-oronsko-2025/

Więcej informacji można uzyskać telefonicznie 506 292 167 i mailowo stowarzyszenie.oronsko@gmail.com.

 

Źródła:

  • archiwum rodziny Stanisława Chełmińskiego
  • materiały i strona internetowa Stowarzyszenia Odnowy i Rozwoju Gminy Orońsko https://oronsko.org/
  • Słowo Ludu – Świętokrzyska Biblioteka Cyfrowa

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw nam kawę na buycoffee.to