1 maja 1950 roku w Skarżysku-Kamiennej uroczyście zainaugurowano budowę osiedla Milica. Choć to jedna z około dwustu inwestycji Zakładu Osiedli Robotniczych w kraju i do wielu z nich z grubsza podobna, to Milica jest na swój sposób wyjątkowa i pełna ciekawostek oraz zagadek.
Data 1 maja jako początek budowy osiedla Milica nie jest oczywiście przypadkowa. Święto Pracy w czasach PRL było nie tylko okazją do pochodów, ale dawało też oficjalny początek licznym inwestycjom. W Skarżysku 1 maja zainaugurowano również m.in. budowę szpitala – czytaj więcej tutaj: 1 maja 1959 – otwarcie szpitala w Skarżysku.
Milica – wieś, ktora zamieniła się w osiedle
Zgodnie z założeniami ZOR Kolonia Robotnicza Milica, jak określano wówczas osiedle, miała w głównej mierze być zamieszkana przez pracowników Zjednoczenia Zakładów Wyrobów Metalowych, czyli dzisiejszego Mesko, oraz innych skarżyskich fabryk. Początkowo osiedle dla dynamicznie rozwijających się zakładów pracy planowano umiejscowić na Górnej Kolonii i rozbudowywać w kierunku Młodzaw. Powstało tam nawet kilka bloków. Pomysł przeniesienia lokalizacji na Milicę wyszedł na posiedzeniu Miejskiej Rady Narodowej.
Zdecydowano o rozpoczęciu budowy w nowym miejscu, a argumenty na korzyść lokalizacji nowych bloków na Milicy, wówczas mającej rzadką i jednorodzinną, wręcz wiejską, zabudowę, były następujące:
- Przerzucenie punktu ciężkości miasta na północną część Skarżyska
- Korzystne usytuowanie względem dworca PKP, również w północnej części
- Dogodna lokalizacja względem zakładów przemysłowych Górnej Kamiennej
- Kwestia zdrowotna – sąsiedztwo lasów
- Korzystny wygląd osiedla widzianego z siódemki, trasy Kraków – Warszawa
Architektem osiedla Milica był Zbigniew Filipow, który zaprojektował również inne osiedla ZOR w kraju. Początkowo osiedle zaplanowano na 6 tysięcy mieszkań dla 10 tysięcy mieszkańców. Miało się składać z czterech tzw. kolonii, w których zaprojektowano 78 budynków, w tym obiektów użyteczności publicznej. Jak to jednak zdarza się często, a zdarzało szczególnie często w tamtych realiach, z czasem plany ulegały modyfikacjom i wprowadzano wiele rozwiązań oszczędnościowych – zmianę lokalizacji bloków, mniej typów mieszkań, dodawanie kondygnacji, szczególnie na skrajnych blokach.
Budowa Milicy z problemami
Uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę Milicy odbyło się 1 maja 1950 roku, w Święto Pracy, ale budowę rozpoczęto kilka dni wcześniej – 23 kwietnia 1950 roku. Tego dnia przekazano plac pod budowę osiedla.
Blokiem, w którym został wmurowany kamien węgielny, był blok według ówczesnje numeracji oznaczony numerem 1. Dziś to blok pod adresem ul. Prusa 8.
Tak pierwsze lata Milicy wspomina Edward Krokowski, przez długie lata fotoreporter gazety Nasze Słowo wydawanej na Mesko, autor wielu zdjęć pokazujących ówczesne czasy:
– Do Skarżyska przyjechałem w 1952 roku. Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu pracowniczym nr 1, tam gdzie dziś jest sąd, a wcześniej była też polica, a jeszcze wcześniej milicja. Wnętrza pachniały jeszcze tynkiem i farbą. Drugi hotel, tam gdzie teraz prokuratura, był w budowie, a trzeci, tam, gdzie dziś urząd miasta, dopiero na etapie fundamentów. Były już wtedy m.in. bloki na Norwida i Prusa – wspomina.
Budowa, choć posuwała się do przodu, to od samego początku nie szła zgodnie z planem. Brakowało ludzi do pracy, pracujący nie mieli dostatecznych kwalifikacji, brakowało też materiałów, zwłaszcza cegły. Wśród pracowników było wielu mieszkańców okolicznych wsi, którzy zamiast przychodzić na budowę, szli do pracy w polu, szczególnie w czasie żniw. Problemem było też nadużywanie napojów wyskokowych w czasie pracy.
Mieszkańcy zajmowali mieszkania jeszcze w trakcie budowy osiedla. Problemem było więc to, że nie wszystko było skończone, a jakość wykonania też pozostawiała wiele do życzenia. Przez lata fatalne było otoczenie bloków – brakowało chodników, obiektów małej architektury czy zieleni.
Problemów na Milicy przysparzali też sami mieszkańcy. Wywodzący się w znacznej mierze ze wsi, byli często nienauczeni korzystania z nowoczesnych jak na tamte czasy udogodnień. Ponoć (choć to może być również legenda) zdarzało się, że mieszańcy trzymali węgiel (początkowo nie było kuchni gazowych) w wannach. Na podwórkach panował bałagan, zarówno z powodu braku śmietników, jak i niedbalstwa mieszkańców.
Przyszli lokatorzy posuwali się do rożnych działań, niezgodnych z prawem. Aby uzyskać większe mieszkania (na jedną osobę przypadła określony metraż), meldowano fikcyjnych lokatorów, którzy wcale nie mieli mieszkać w danym mieszkaniu. Powszechni byli też dzicy lokatorzy, którzy nawet siła zajmowali puste jeszcze lokale, licząc na ich, nazwijmy to, „zasiedzenie”.
Potwierdza to też Edward Krokowski.
– Broń Boże, żeby ktoś wracał po ciemku do domu. Nie było oświetlenia i było pewne, że się wejdzie w błoto. Jak się dało to się skakało po kamieniach. W mieszkanich z kranów często leciała kawa, a nie woda. Centralne ogrzewanie było słabe, ale plusem było to,że bloki były z cegły. Co do dzikich lokatorów to prawda. Idę kiedyś nocą i widzę, jak ludzie niosą meble – zastanawiam się, o co chodzi. Potem się dowiedziałem, że to właśnie dzicy lokatorzy, którzy nocami wprowadzali się do jeszcze niezajętych mieszkań – dodaje Edward Krokowski.
O, tym, że ww. problemy na Milicy to nie fikcja, świadczyć może choćby to, ze pisano na ten temat nawet wiersze:
Mamy mieszkanie. Tak. Na Milicy.
Z początku… Lokatorzy dzicy,
Bo znacie chyba ciągłe latania,
By w końcu już mieć przydział mieszkania?
Lecz ważne, mamy marzenie swoje:
Kuchnię, łazienkę i dwa pokoje.
Tylko, że braki… Na każdym kroku.
Człowiek już przywykł są w każdym bloku.
Chcecie? Dam zaraz przykład tu taki,
Jakie tam spotkać wciąż można braki.
W pokoju mamy… no, te… parkiety.
Tylko spaczone trochę. Niestety.
Jak wreszcie lampę już zawiesiłem
I prąd w przewody wszystkie włączyłem,
Przekręcam kontakt i… woda leci!
Chcę kran zakręcić…o! światło świeci!
Znów kręcę kranem, coś z razy dwa
I co się stało? Rado gra!
Więc pukam w radio, kręcę gałkami.
A za mną stoi żona ze łzami
I mówi: „prąd wszedł w kaloryfery…”
Co? Gdzie? Prąd? Och! Do cholery!
Zamykam radio, zamykam krany!
Lecz woda leci… O gorzkie rany!
Wyskoczyć oknem zamierzam już,
Lecz nie otworzysz. Ani rusz.
Mimo że w oknach szpary z dwa cale,
Tylko że zamek… nie działa wcale.
Włączam, wyłączam, przekręcam, kręcę.
Jest wreszcie jasno. Co? Gdzie? W łazience.
Tylko nie u mnie, a u sąsiad.
O rety! Radio znowu gada.
W końcu, błysk, huk, spokojnie…
Nerwy zszarpane, jak w „zimnej wojnie”.
Uff! Chciałbym jeszcze dożyć tej chwili,
By brakoroba tego chwycili,
No i kazali mieszkać mu tu.
Ja już nie mogę. Braknie mi tchu!
– D.S. Kowalewski, Nasze Słowo
W obronie przed wrogiem i na cześć Stalina?
Milica ma charakterystyczną, inną od późniejszych osiedli w Skarżysku, np. z tzw. wielkiej płyty, zwartą zabudowę. Podwórza są w większości osłonięte, aby w razie potrzeby obrony przed atakiem „wrogich imperialistów” móc być zabarykadowanymi.
Budowane w czasach zimnej wojny osiedle zostało też wyposażone w schrony dla ludności. Znajdowały się one w piwnicach bloków i innych budynków. Centrum dowodzenia znajdowało się, a pozostałości po nim są do dziś, w Szkole Podstawowej nr 5. Początkowo planowano, że miejsca w schronach będzie dla połowy mieszkańców, ale i z tego zamiaru nic nie wyszło, z powodów oszczędnościowych, ale też i zmian sytuacji międzynarodowej.
Znana zapewne wielu mieszkańcom jest teoria, że widziane z lotu ptaka budynki Milicy mają tworzyć napisane cyrylicą nazwisko Józefa Stalina. Istnieje też druga wersja, że uhonorowanym w ten sposób miał być ówczesny prezydent RP Bolsław Bierut. Spory, czy to prawda, czy nie, wychodzą od czasu do czasu na światło dzienne, ale jednoznacznej decyzji w tej sprawie nie ma. Z pewnością można za to zaliczyć tę historię do miejskich legend Skarżyska.
Budowę osiedla Milica zakończono w 1957 roku. Wybudowano 89 bloków mieszkalnych i 16 budynków użyteczności publicznej. Z biegiem lat osiedle nabierało ładniejszego wyglądu, położono upragnione chodniki, bloki z czasem otynkowano. Pojawiła się zieleń, a do bloków doprowadzono gaz ziemny, a obecnie wspólnoty mieszkaniowe doprowadzają ciepłą wodę.
Dziś z kolei postępuje docieplanie budynków. Choć proces ten, zwany pogardliwie przez wielu styropianizacją, ma swoich przeciwników, to bloki nabierają schludniejszego wyglądu. Atutem jest też na pewno zieleń i odgrodzone od ruchu ulicznego podwórka. Mankamentem jest, jak wszędzie zresztą, brak dostatecznej liczby miejsc parkingowych. Ówczesne standardy nie przewidywały tak dużej liczby prywatnych aut. Zdarzają się jeszcze oryginalne, a przez to zniszczone, chodniki i uliczki, Mieszkańcy wspólnot próbują rozwiązywać ten problem często własnym sumptem lub korzystając z pieniędzy z budżetu obywatelskiego.
Milica z pewnością zmieniła się nie do poznania przez 70 lat, odkąd zainicjowano jej budowę. Oprócz zmiany wyglądu, zachodzą inne zmiany. Zniknęła oryginalna fontanna ze zbiornikiem wody, a zastąpiła ją nowa. Swoją funkcję przestała pełnić ogromna kotłownia, a wraz z tym zniknął charakterystyczny ceglany komin z napisem „Merkury”.
Już dawno nie ma tzw. murka, czyli miejsca, gdzie handlowano warzywami czy innymi artykułami spożywczymi. Zniknęło wiele sklepów i obiektów usługowych charakterystycznych dla okresu PRL-u, jak choćby składnica harcerska, sklep rybny – tzw. rybka, restauracja Zdrojowa, Pewex czy księgarnia. W ich miejsce pojawiają się nowe sklepy i punkty usługowe.
Mimo tych zmian, nie jest trudno, przechadzając się po Milicy, dostrzec elementy charakterystyczne dla dawno już minionych czasów. Oprócz tego, pozostają wspomnienia obecnych i byłych mieszkańców osiedla.
Widziane z lotu ptaka budynki Milicy miały tworzyć napisane cyrylicą nazwisko Józefa Stalina. Na upartego można taki napis nakreślić. Istnieje też druga wersja, że uhonorowanym w ten sposób miał być ówczesny prezydent RP Bolsław Bierut, ale tego pomysłu nie zrealizowano. Ostatecznie nie rozstrzygnięto, czy to wszystko prawda, ale na pewno można tę historię zaliczyć do miejskich legend Skarżyska.
Inną legendą miejską jest twierdzenie, że poszczególne schrony miały być ze sobą połączone, co dawałoby możliwość poruszania się po osiedlu pod ziemią. Do budowy osiedla używano m.in. cegieł pochodzących ze zniszczonych w czasie wojny miast, w tym z Wrocławia.
Początkowo bloki na Milicy były jedynie ponumerowane, nie miały przypisanych nazw ulic. Dla przykładu budynek Norwida 9 był kiedyś blokiem nr 2. Stąd potoczna nazwa „pod dwójką” na określenie tamtejszych sklepów. Sklep spożywczy istnieje do dziś.
Przez wiele lat ceglane budynki Milicy nie były otynkowane.
Zanim wybudowano i uruchomiono budynki i instytucje użyteczności publicznej, wiele z instytucji znajdowało się w lokalach, które dziś są mieszkaniami. Zdarzało się i tak, że w jednym mieszkaniu jego część, np. jeden pokój, zajmowała jakaś instytucja, Tak było m.in. w przypadku poczty, która kiedyś działała w budynku Sikorskiego 9.
Pod poprzednią fontanną znajdował się zbiornik wody o pojemności blisko miliona litrów wody na wypadek sytuacji awaryjnych czy nawet działań wojennych.
Zachęcamy do dzielenia się informacjami o Milicy – wspomnieniami, dokumentami, zdjęciami. Chętnie je opublikujemy. Zapraszamy do kontaktu – tel. 799 107 101, e-mail: pro@proskarzysko.pl.
O budowie Milicy wspomniano też w Polskiej Kronice Filmowej w 1951 roku:
O Skarżysku, w tym Milicy, pisało też czasopismo Stolica:
W nowym Skarżysku – tak pisali o nas w Stolicy kilkadziesiąt lat temu
Źródła:
Barbara Kasprzyk – Milica; Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej, Skarżysko-Kamienna 2012
Grzegorz Miernik – Skarżysko-Kamienna w latach 1945–1989; Dzieje Skarżyska-Kamiennej. Monografia z okazji 90-lecia nadania praw miejskich pod redakcją Krzysztofa Zemeły i Piotra Kardysia; Urząd Miasta Skarżyska-Kamiennej, Skarżysko-Kamienna 2013
Polska Kronika Filmowa/YouTube
Podziękowania:
Edward Krokowski – za udostępnienie zdjęć i wspomnienia
Robert Bętkowski – za udostepnienie zdjęć
Jerzy Stopa – za udostępnienie pocztówek
Biblioteka Pedagogiczna w Skarżysku-Kamiennej – za udostępnienie pocztówek