8 grudnia 1978 roku na placu przy Miejskim Centrum Kultury odsłonięto pomnik Leopolda Staffa. Następnego dnia odbyła sesja popularnonaukowa o poecie, który zmarł w Skarżysku. Pomnik był ogromny, największy z dotychczasowych pomników w Skarżysku. I już od samego początku wywoływał skrajne odczucia.
Leopold Staff zmarł w Skarżysku-Kamiennej 31 maja 1957 roku. W ostatnich latach życia to właśnie w naszym mieście spędzał miesiące wiosenno-letnie. Skarżysko uczciło jego pamięć już wcześniej, jeszcze przed pomnikiem. Postanowiono jednak zrobić coś jeszcze. Tym czymś miał zostać pomnik. Ogromny i do tego pierwszy w Polsce – pomnik Leopolda Staffa.
Leopold Staff – poeta trzech pokoleń w Rekonwalescentopolu
Co sprowadziło Leopolda Staffa do Skarżyska? Mówić wprost – osoba księdza Antoniego Boratyńskiego. Leopold i Helena Staffowie poznali duchownego w 1944 roku, gdy zmuszeni byli uciekać ze stolicy po powstaniu warszawskim. Trafili do Starachowic, na plebanię parafii Świętej Trójcy. Tam mieli zamieszkać. Mieszkań przeznaczonych dla uchodźców jednak zabrakło i jeden z dwóch swoich pokoi zaproponował im tamtejszy wikariusz ksiądz Antoni Boratyński.
Gdy po kilku latach ksiądz Boratyński został przeniesiony na parafię św. Józefa w Skarżysku, już jako proboszcz zaprosił państwa Staffów do siebie w gościnę. Po raz pierwszy Staffowie przyjechali w czerwcu 1953 roku. Spędzali w naszym mieście miesiące wiosenno-letnie.
Skarżyszczanie doskonale zdawali sobie, kto odwiedza Skarżysko. Gdy Leopold Staff zaczął przejeżdżać do Skarżyska, był już od dawna uznanym poetą. Zwany był poetą trzech pokoleń – tworzył od czasów Młodej Polski, poprzez Dwudziestolecie Międzywojenne aż po czasu powojenne.
Poeta jednak unikał tłumów. Nie dlatego, że gwiazdorzył. Po prostu cenił sobie ciszę i spokój. To przecież takie warunki sprzyjają tworzeniu poezji. W Skarżysku lubił przesiadywać w kościelnym ogrodzie, spacerować nad rzekami Kamienną i Bernatką. Tamtejsza wiklina dała tytuł jednemu z tomików. Towarzyszyły mu żona Helena i suczka Heca (Hećka).
Na miasto tez oczywiście wychodził. Nie odmówił wtedy pogawędki z mieszkańcami, również odwiedzającym go na parafii. Lubił spotkania i pogawędki z dziećmi i młodzieżą. Skarżyszczanie zapamiętali go jako człowieka wielkiej kultury, choć dalekiego od oficjalności. Zawsze był nienagannie ubrany – w czarny garnitur z kamizelką i ciemną muchą. Marynarkę zdejmował tylko podczas największych upałów.
Leopold Staff cenił sobie pobyty w Skarżysku. Nasze miasto nazywał Rekonwalescentopolem. Atutem małego miasteczka był spokój i odpoczynek od zgiełku miasta i dokuczliwych miejskich upałów. Tak Leopold Staff wpisał się do kroniki parafialnej:
Odniósł się w ten sposób do przyjaźni z księdzem Boratyńskim. Do niej, również w kronice, odniosła się także Helena Staff:
Helena Staff tak określiła miejsce, gdzie przebywali:
Ostatni przyjazd Leopolda Staffa do Skarżyska, w 1957 roku, był innych od dotychczasowych. W marcu tamtego roku zmarła Helena Staff. Zdruzgotany odejściem żony poeta już jakby szykował się do tego samego. Zanim przyjechał do Skarżyska z Warszawy, spalił wiele ze swoich osobistych dokumentów.
Nadszedł pamiętny dzień 31 maja 1957 roku. Po wspólnym śniadaniu z duchownymi Staff udał się do swojego pokoju. Gospodarze usłyszeli dochodzący z niego hałas. Pielęgniarka pobiegał do pokoju pety i została go na podłodze. Podała zastrzyk, ale ten już nie pomógł. Lekarz, który przybył wkrótce na plebanię, stwierdził zgon. Jak podaje parafialna kronika Leopold Staff zmarł o godz. 9.45.
Pogrzeb Leopolda Staffa odbył się w kościele św. Józefa 1 czerwca 1957 roku. Trumnę z ciałem poety przychodziły oglądać tłumy. Ciało Staffa przewieziono potem do Warszawy. Leopold Staff spoczął w alei zasłużonych cmentarza na Powązkach.
Pomnik Staffa w Skarżysku – pierwszy w Polsce!
Pamięć Leopolda Staff uczczono w naszym mieście wkrótce po jego śmierci. Jego imieniem nazwano ulicę w Kolonii robotniczej, a przy kościele na Zachodnim w 10. rocznicę śmierci postawiono jego popiersie. Leopold Staff został też patronem Ogólnopolskiego Turnieju Recytatorskiego, który odbywa się do dziś w Miejskim Centrum Kultury, wówczas noszącym nazwę Zakładowy Dom Kultury.
I to właśnie plac koło ZDK miało stać się miejscem kolejnego upamiętnienia Staffa. Upamiętnienia w postaci pomnika. Pomnika, nie dość, że nie byle jakiego, bo ogromnych gabarytów, to jeszcze pierwszego w Polsce. Okazją miała być 100. rocznica urodzin poety przypadając a w 1978 roku.
Jak postanowiono, tak zrobiono. Miejska Rada Narodowa powołała komitet budowy pomnika, a organizacją wzniesienia pomnika zajęło się Towarzystwo Miłośników Miasta Skarżyska-Kamiennej. Zadanie zostało wykonane i pomnik stanął na placu przy domu kultury, który to plac nazwano potem, całkiem logicznie zresztą, Placem Staffa.
Autorami rzeźby byli Sławomir Mieleszko i Józef Miller, lubelscy rzeźbiarze, związani z Wydziałem Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Pomnik był rzeźbiony na miejscu. Najpierw na placu stanął stos składający się z bloków piaskowca pochodzącego z okolic Pińczowa.
Uroczystości odsłonięcia zaplanowano na jesień 1978 roku. Setna rocznica śmierci Staffa przypadła bowiem 14 listopada 1978 roku. Uroczystości były dwudniowe i odbyły się 8 i 9 grudnia 1978 roku. W niektórych źródłach możemy spotkać się datami 7 i 8 grudnia. Pierwszego dnia odbyło się odsłonięcie, a na drugi dzień zaplanowano konferencję popularnonaukową.
Odsłonięcie pomnika Leopolda Staffa było dniem doniosłym, choć było zimno i wszyscy, co widać ma na zdjęciach, musieli być dość ciepło ubrani.
Tak pisało w relacji Nasze Słowo, gazeta Zakładów Metalowych:
Zanim odsłonięto rzeźbę, przemawiali Tadeusz Malik, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Skarżyska-Kamiennej oraz Jan Król, naczelnik miasta. Pomnik odsłonili Barbara Dubińska – sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Kielcach oraz Zdzisław Błachucki – sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR w Skarżysku.
Na płycie przy pomniku umieszczono napis, zawierający fragment z twórczości poety:
Ostatni z mego pokolenia,
Drogich przyjaciół pogrzebałem,
Widziałem, jak życie się zmienia,
I sam, jak życie, się zmieniałem
Leopold Staff
14 XI 1878 – 31 V 1957
W stulecie urodzin – społeczeństwo Skarżyska-Kamiennej
Na uroczystości do Skarżyska zaproszono członków rodziny Leopolda Staffa. Przyjechały jego siostrzenica Halina Radlicz-Rühle oraz bratanica Elżbieta Staff-Zielińska.
Zaproszono również Tadeusza Różewicza, przyjaciela Leopolda Staffa, nie mniej już wówczas słynnego pisarza, dramaturga, również poetę. Do Skarżyska dotarł w przeddzień odsłonięcia pomnika. Udał się pod Dom Kultury i na plac przy nim, który nazwał rynkiem. Tak wspominał potem tę chwilę:
Słowa okazały się tak jakby prorocze, gdy przeczytamy za chwilę, co napisał o pomniku, który ukazał się jego, gości i skarżyszczan oczom kolejnego dnia.
Zdaje mi się, że grała orkiestra, że były jakieś przemówienia, śpiewy, ale to nie zagłuszyło dzikiej rozpaczy, jaka ogarnęła mnie na widok pomnika…
Monstrum ujrzało światło dzienne, monstrum w długiej kapocie z amputowanymi do kolan nogami, ze spodniami wpuszczonymi w betonową (a może marmurową) płytę… Główka mała, długa kamienna broda. Oto, co kryło prześcieradło.
Do tej pory nie mogę twórcom pomnika darować… pytałem, z kim konsultowano projekt… czemu mi nikt nie pokazał projektu… ale pełni życia projektanci byli coraz weselsi, odnieśli sukces… przepijali do mnie serdecznie, a ja uparcie powtarzałem siedzącej obok mnie pani, że pomnik jest okropny… najpierw szeptałem do ucha, ale po każdym kieliszku powtarzałem „okropny”…
Po 6 kieliszku wstąpił we mnie duch Katona Starszego… „ceterum censeo Carthaginem esse delendam”… w trakcie obiadu odmówiłem dalszych toastów na cześć twórców pomnika… łatwiej takiego potwora spłodzić i postawić niż przenieść w jakieś ustronne miejsce, albo rozebrać… obudził się we mnie anarchista dynamitard, zacząłem obliczać, ile trotylu albo dynamitu trzeba, żeby wysadzić posąg… razem z guzikami, które były jak żywe… jako autor komedii „Grupa Laokoona” miałem specjalne powody, aby z antypatią odnieść się do Kamiennego Poldka… Jedna „odsłona” komedii jest poświęcona pomnikom w PRL, w proroczym uniesieniu przestrzegałem… komitety, działaczy, rzeźbiarzy, jurorów, kombinatorów, osłów przed lekkomyślnym powoływaniem do życia licznych pomników potworów… ale nikt mnie nie słuchał… pomniki wyrastały jak grzyby po deszczu.
Tadeusz Różewicz
Swoje zdanie Różewicz wzmocnił jeszcze wierszem:
Poldek patrzy na swój pomnik
Widziałem w nocy Poldzia
Długo patrzał na siebie
Potem westchnął głęboko „dobrze, że jestem już w niebie…”
I jeszcze fragment wspomnień Tadeusza Różewicza wydanych kilka miesięcy potem.
Fontanna jest skrzydłem szklanym
Do miejsca przywiązanym.
Choć za wiatrem się chylą,
Nie dogoni motyla…
Tadeusz Różewicz
I wystarczy. Nie mamy już watpliwości, co Różewicz myślał o Staffie. Skarzyskim Staffie. Czy podobnie o pomniku myśleli bliscy Staffa? Tego nie wiemy. Nie znaleźliśmy żadnych komentarzy od bliskich poety.
Za to podczas konferencji Halina Radlicz-Rühle podarowała skarżyskiej filii Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej, która była współorganizatorem konferencji, rękopis Leopolda Staffa.
A taki był program konferencji:
- Tadeusz Różewicz – W hołdzie Leopoldowi Staffowi
- Doc. dr hab. Zbigniew Siatkowski (Uniwersytet Jagielloński) – Leopold Staff i Kazimierz Wierzyński
- Mgr Maria Rell (Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna filia w Skarżysku-Kamiennej) – Poezja Leopolda Staffa a kształtowanie postawy młodzieży
- Ks. Antoni Boratyński – Wspomnienie Leopolda Staffa
- Mgr Stefan Cichoń (Zespól Szkół Ekonomicznych)
- Występu laureatów Ogólnopolskiego Turnieju Recytatorskiego im. Leopolda Staffa
- Złożenie kwiatów pod pomnikiem
Nie ma już Staffa koło Deka
Czy pomnik Staffa podobał się mieszkańcom Skarżyska? Zdania na pewno były podzielone. Wiele osób na pewno podzielało zdanie Tadeusza Różewicza. Nie da się ukryć, że kamienna figura była dość daleka od drobnej sylwetki poety. Już same gabaryty wzbudzały dysonans.
I jakby tego było mało, z twarzy też przypominał kogoś innego. Skarżyszczanie zwali kamiennego Staffa „Leninem”, z racji podobieństwa do wodza radzieckiej rewolucji.
Początkowo o pomnik dbano. Było to zadanie pobliskiej szkoły zawodowej. Z czasem jednak to dbanie sobie odpuszczano. Pomnik niszczał, robiły się na nim zacieki, uwidaczniały się łączenia brył pomnika. Plac Staffa jest lubiany przez gołębie i inne miejskie ptactwo, więc i pomnik nosił ślady ich bytności w tym miejscu. Z płyty zaczęły też znikać litery.
Wreszcie, na początku obecnego stulecia postanowiono przebudować Plac Staffa przy okazji remontu gmachu MCK. W wytycznych dla projektantów nie było przymusu pozostawienia pomnika na odnowionym placu. I w efekcie, zwycięski projekt nie przewidywał obecności pomnika.
Pomnik planowano postawić na Skwerze Bzińskim, czyli placu przy skrzyżowaniu ulic Niepodległości i Legionów, czyli również w pobliżu kościoła św. Józefa, tak blisko miejsca, gdzie przebywał Staff. Zastąpiłby w tym miejscu czołg, który usunięto wcześniej, a został po nim sam postument.
Jednak pomnik Leopolda Staffa ostatecznie nie trafił w to miejsce. Kilka lat przeleżała na terenie Energetyki Cieplnej (dziś Celsium), ponieważ ta firma miała nie tylko miejsce, ale i sprzęt nadający się do demontażu pomnika.
Ostatecznie pofragmentowany pomnik spoczął przy Wielkim Piecu. Jednakże również w kawałkach. Razem z pierwszą wersja pomnika upamiętniającego odzyskanie dostępu morza stanowi, mimo wszystko jednak raczej przypadkową, namiastkę lapidarium. Pomnik Leopolda Staffa znajduje się tam do dziś, nabierając swoistej patyny w postaci mchu.
Staffowska spuścizna stało się więc uboższą o największą, przynajmniej gabarytowo, część. Coś jednak jeszcze nam ze Staffa zostało. Rozwinięcie tej kwestii w naszym wcześniejszym tekście:
31 maja 1957 – w Skarżysku zmarł Leopold Staff. Co po nim zostało?
Źródła:
Kronika i archiwalia Powiatowej Biblioteki Pedagogicznej w Skarżysku-Kamiennej – ogromne podziękowania za udostepnienie materiałów.
Słowo Ludu
Przemiany
Nasze Słowo
Wspomnienia Tadeusza Różewicza