13 września 1990 roku do Skarżyska-Kamiennej zawitał wyścig kolarski Tour de Pologne, jedna a najważniejszych imprez kolarskich w Polsce. To było sportowe święto dla naszego miasta. Jednak zakończyło się nie do końca zgodnie z planem, bo kolarze pojechali nie tam, gdzie trzeba. Jedna z gazet ogólnopolskich napisała, że pojechali w… maliny.
Tour de Pologne, czyli Wyścig dookoła Polski, to obecnie najważniejsza sportowa impreza kolarska w kraju. Należy do czołówki wyścigów wieloetapowych na świecie. Nie ma oczywiście aż takiej rangi co wielka trójka, czyli Tour de France, Giro d’Italia i Vuelta a España, ale ważny jest.
Wówczas, w 1990 roku daleko mu było jeszcze do największych tourów, a i na naszym krajowym podwórku jeszcze „rządził” wyścig Pokoju. Niemniej, impreza z udziałem krajowej czołówki, to nie było byle co! Wystarczy wspomnieć, że trzej najlepsi w końcowej klasyfikacji dostali po Maluchu. Info dla młodszych Czytelników – Maluch, czyli Fiat 126p, to wówczas jeszcze samochodowy obiekt westchnień wielu Polaków.
Tour de Pologne w Skarżysku
Edycja z 1990 roku była 47. edycją Tour de Pologne. Wyścig został rozegrany w pierwszej połowie września tamtego roku. Nasze miasto spotkał zaszczyt bycia gospodarzem siódmego etapu, który prowadził z Dębicy do naszego miasta właśnie. Miał 186 kilometrów i był najdłuższym etapem całej imprezy. Został zaliczony do etapów płaskich.
Metę zlokalizowano na stadionie Granatu i pod tym względem też był wyjątkowym w tej edycji imprezy. Pozostałe kończyły się na ulicach miast. Stadion Granatu był jeszcze w takim stanie, że nie trzeba było się go wstydzić na całą Polskę, jak dziś (patrz: Kartofliska w Skarżysku. O stadionach Ruchu i Granatu głośno na całą Polskę). Być może nawierzchnia stadionowej bieżni była lepsza od nawierzchni ulic (sic!).
Etap z Dębicy do Skarżyska odbył się 13 września 1990 roku i być może ta trzynastka okazał się pechowa…
Jadą! Jadą! Ale zaraz… Gdzie oni jadą???
W Skarżysku zapowiadało się na prawdziwie kolarskie święto. Wszak nie często można zobaczyć u nas najlepszych sportowców w kraju. Skarżyszczanie, którzy przybyli na Rejów, nie nudzili się. Przed przyjazdem kolarzy były liczne atrakcje.
Tak pisało o atmosferze imprezy Słowo Ludu:
Warto też odnotować, że spikerem imprezy był Włodzimierz Rezner, pochodzący z Kielc świetny dziennikarz sportowy. Po wielu latach, w 2019 roku, znów w takiej roli wystąpił w Skarżysku, podczas Wyścigu Solidarności.
Najważniejsi tego dnia byli oczywiście kolarze. W peletonie byli też cykliści z Kielc, klubu, który wówczas nazywał się Wimar Korona Kielce. W jego składzie jechali wówczas między innymi Tomasz Brożyna i Andrzej Piątek. Kielecki klub był wtedy dumą naszego regionu.
I na ich dobry finisz w Skarżysku liczyli świętokrzyscy sympatycy kolarstwa. Szczególnie że kielecki klub był liderem klasyfikacji drużynowej, a ww. dwaj kieleccy kolarze w czołówce klasyfikacji indywidualnej.
No i kibice się doczekali. Kolarze dotarli do naszego miasta, z impetem wpadli na Rejów od strony Zachodniego. Pomknęli Sportową, potem Wioślarską i… zamiast skręcić na stadion, pojechali dalej w Słoneczną. Nie wszyscy, ale czołówka tak.
Stało się tak, ponieważ organizatorzy niezbyt dobrze zaznaczyli skręt na stadion, a ten na dodatek do łagodnych nie należy, zwłaszcza przy dużych prędkościach, do tego jeszcze na finiszu. Liderzy pojechali więc w… maliny, jak napisało Nasze Słowo w tekście o wymownym tytułu „Kompromitacja”. Przy takich prędkościach kolarze z rozpędu dojechali aż w okolice parkingu za Muzeum Orła Białego.
Etap z metą w Skarżysku wygrał więc dość niepodziewanie Andrzej Maćkowski z Rometu Bydgoszcz. Liderem wyścigu pozostał Mieczysław Karłowicz, późniejszy zwycięzca całej imprezy.
Tak napisało w swojej relacji Echo Dnia:
Za pomyłkę obwiniano sędziów i pilota wyścigu. Nasze miasto raczej wielkiego wkłady w ten klops nie miało. Niemniej, poza naszymi lokalnymi mediami, pomyłkę odnotowały też gazety ogólnopolskie. Trybuna Ludu nazwała to „wielką kompromitacją”, a inna gazeta zatytułowała swoją relację „Rozprowadzenie na parking…”
Dobrze, że 13 września 1990 roku to nie był piątek, bo mogło być jeszcze gorzej. To był czwartek…
Wielkiej afery z tej skarżyskiej klapy więc raczej nie było. Do Skarżyska peleton przyjechał w całości, więc pomyłka nie miał wielkiego wpływu na czasy. Jak podawały media, kolarze szykowali się na ostatni etap, za dwa dni, a była nim jazda indywidualna na czas, która mogła jeszcze namieszać w klasyfikacji generalnej. Czasówka odbyła się w podkieleckiej Wiśniówce, a nazajutrz po „skarżyskim” etapie kolarze jechali na trasie Kielce – Starachowice.
Kolarze, cykliści i rowerzyści lubią Skarżysko
I taka to była historia z ważną imprezą rangi ogólnopolskiej w naszym mieście. Tour de Pologne już do nas nie zawitał od tamtego czasu, ale to raczej nie jest pokłosiem tamtej wpadki. Powodów zapewne jest sporo.
Zaglądały do nas za to od tamtego czasu inne, ale już mniej prestiżowe szosowe imprezy kolarskie, jak na przykład Wyścig Kolarskiego Szlakiem Walk Majora Hubala czy Wyścig Solidarności.
Wcześniej, też 13 września, odbywał się u nas inny wyścig kolarski, a wygrał go sam Ryszard Szurkowski. Przeczytaj więcej:
Potem gościliśmy u nas za to uczestników amatorskich imprez kolarskich, głównie MTB, czyli w kolarstwie górskim. Przed paru laty byliśmy gospodarzem zawodów w cyklu Mazovia MTB Marathon, a jeździli w naszych okolicach również uczestnicy Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej (dziś MTB Cross Maraton). Za to od kilku lat na Rejów przejeżdżają uczestnicy innej ogólnopolskiej kolarskiego – Wataha Ultra Race, notabene bardzo chwalonego przez uczestników.
A już wkrótce, bo 29 września 2024 roku, w Skarżysku odbędą się kolarskie mistrzostwa Polski w kolarstwie pumptrack. Oczywiście na naszym skateparku na Zachodnim. Już dziś zapraszamy!
A my wciąż cieszymy się z olimpijskiego medalu urodzonej w Skarżysku-Kamiennej Darii Pikulik:
Źródła:
Echo Dnia
Słowo Ludu
Nasze Słowo