Morsy ze Skarżyska i okolic, czyli Morsy z MadagaSkaru, oficjalnie rozpoczęły kolejny sezon morsowania. Z roku na rok grono morsów się rozrasta i dziś również było kilkoro debiutantów.
Morsowanie to być może najszybciej zdobywająca popularność aktywność rekreacyjna w naszym mieście. Zaczęło się kilka lat temu od wąskiego grona liczącego raptem kilka osób, a dziś, na starcie kolejnego sezonu, na Rejowie zjawiło się już kilkadziesiąt osób.
Do morsowania przyciąga nie tylko chęć hartowania organizmu, ale też atmosfera w gronie morsów. Każde spotkanie zaczyna się rozgrzewką i kończy… rozgrzewką. Pierwsza to kilka energicznych ruchów, aby pobudzić krążenie krwi, a na zakończenie morsy rozgrzewają się przy ognisku z poczęstunkiem.
Od tego roku mamy kilkoro debiutantów. Jednym z nich jest Marcin Koperwas, który ma spore grono znajomych-morsów – Tak ze dwa lata chodziłem za nimi, przyglądałem się. Nie zmuszali, ale namawiali i w końcu się zdecydowałem – powiedział.
Grono Morsów z MadagaSkaru wzbogaciło się też o kilka „foczek”. – Namówili mnie znajomi, a konkretnie zbajerowała koleżanka Madzia. Jak na pierwszy raz bardzo fajnie. Robię to dla zdrowia i mam nadzieję, że nie będę chorować – mówi Paulina Pomorska.
Morsowanie przechodzi też z pokolenia na pokolenie. Joanna i Mariusz Sieczkowie zanurzają się w lodowatej wodzie Rejowa już od dwóch lat, a od tego sezonu w ich ślady poszły córki, Aleksandra i Lena. – Same chciały. Ja ich nie namawiałam. Przyglądały się nam i teraz same zdecydowały, że będą morsować – powiedziała Joanna Sieczka.
Inauguracja sezonu jest czysto symboliczna, bo morsy pływają cały rok i już od pewnego czasu cieszą się z aury, której większa część społeczeństwa nie lubi, czyli niskich temperatur, gdy morsowanie rzeczywiście jest morsowaniem.
Podobnie jak w latach ubiegłych morsy będą spotykać się nie tylko w niedzielne południa, ale też przy różnych okazjach. Narodowe Święto Niepodległości, Mikołajki, Wigilia Bożego Narodzenia czy Nowy Rok to tylko część z pretekstów do tego, aby się spotkać i dobrze bawić. – Na pewno zorganizujemy też nocną kąpiel czy spotkanie w stylu „lato w styczniu”. Zobaczymy, co nam do głowy wpadnie – mówi Katarzyna Biber.