Dla wielu kobiet włosy mają ogromne znaczenie, a jak duże to już każda z pań wie najlepiej. Tak samo dla mnie. Fryzjerstwo to nie tylko obcinanie, farbowanie czy czesanie. To… coś więcej.
Dla mnie osobiście to pasja, to samonapędzające się koło, to całe moje życie. Ale fryzjerstwo to nie tylko włosy…
Dla mnie sztuka fryzjerska to przede wszystkim ludzie. To poznawanie ludzi. Kocham poznawać ludzi, a w moim zawodzie poznaję ich codziennie. Wciąż, każdego dnia, poznaję nowych ludzi. Nawiązuje się między nami nić sympatii, zawiązują się przyjaźnie.
Klienci zwierzają mi się ze swoich sukcesów, porażek. A skoro tak jest, to znaczy, ze mi ufają. I to jest dla mnie niezmiernie ważne. Zaczyna się rozmowa, ale nie tylko o włosach. To mi się udaje, dostaję kopa, pozytywną energię i bodziec do dalszej pracy. To mój sukces.
I, co ważne, zwierzają mi się nie tylko panie. Również mężczyźni potrzebują wysłuchania, aprobaty, zrozumienia.
W mojej pracy stawiam na człowieka. Wszystkich moich klientów traktuję, jak przyjaciół. Ta więź pomaga w dobraniu odpowiedniego uczesania czy fryzury, ponieważ pozwala na poznanie człowieka. Nie zawsze fryzurę dobiera się tylko do sylwetki czy okoliczności, często charakter człowieka, jego osobowość są ważniejsze. Bo najważniejsze to czuć się dobrze w swojej fryzurze.
Wiele moich znajomości zawartych w trakcie pracy trwa już długie lata. Jest wspaniale, gdy przychodzą do mnie kolejne pokolenia – babcia, mama i córka. Wtedy człowiek wie, że to, co się robi, ma sens. Klient, który wraca to sukces. Jeśli poleca mnie swoim bliskim to już szczyt sukcesu.
Wielokrotnie słyszę „kocham panią”. Wtedy się rozpływam. To są dla mnie brawa na stojąco!
Aneta Załęcka