Strona główna Blog Strona 35

Trwają wakacje w Bazie Leśna Oskoła w Skarżysku. Dzieci nagrały film z… komarem w roli głównej

Baza Leśna Oskoła to wyjątkowe miejsce stworzone przez Fundację Ludzi z Natury z myślą o dzieciach. Dzieci bawią się tam świetnie, również podczas tegorocznych wakacji. Nakręciły nawet film, a jego bohaterem jest… komar.

Dzieci mają ogromne zasoby kreatywności. W zmieniającym się świecie widzimy, że jest to zdolność, która nabiera coraz większego znaczenia również w życiu zawodowym. Dlatego w dzisiejszych czasach jest to jeszcze bardziej istotne, aby tej kreatywności nie zgasić i nie zamknąć w sztywnych ramach. Jak to zrobić, aby rozwijać twórczość dzieci? Potrzebna jest przestrzeń, w której dzieci mogą się swobodnie wyrazić oraz opiekunowie, którzy poprowadzą i wesprą przez cały proces tworzenia.

Film o komarze oparty na faktach

Tak też się wydarzyło podczas warsztatów filmowych w Bazie Leśna Oskoła. Dzieci i opiekunowie pracowali przez całe kilka dni nad filmem. Inspiracją dla fabuły były zdarzenia autentyczne: dzieci podczas spaceru do lasu zainspirowały się naturą i wymyśliły scenariusz. Przy wsparciu opiekunów przygotowały scenografię i nagrały materiał filmowy. Wszystko zostało zmontowane w specjalnym programie i powstał film poklatkowy „Komar w swoim żywiole”.

Co czeka na Was w Bazie Leśna Oskoła w sierpniu?

Fundacja w sierpniu zaprasza na kolejne spotkania ze sztuką w naturze. W terminie od 19 do 23 sierpnia 2024 roku odbędzie się plener artystyczny. Dzieci w praktyce poznają różne techniki artystyczne: rysunek, ekspresjonizm abstrakcyjny, stworzą kolory z gamy podstawowej. Każdy będzie miał możliwość zrobienia maski teatralne z papier mâché, rzeźby z masy solnej i naturalnych materiałów. Wspólnie uczestnicy stworzą unikatowy materiał ozdobiony… stemplami z ziemniaka.

Baza Leśna Oskoła to miejsce stworzone z pasji do przyrody, ekologii i sztuki. Pasję tę pragniemy przekazywać dalej i zapraszamy dzieci do udziału w wakacyjnych warsztatach „W bliskości z naturą i sztuką”Agata Klimek – wiceprezeska Fundacji Ludzie z Natury

Na ostatni tydzień wakacji (26-30.08.2024) czeka na uczestników warsztat z tworzenia druku botanicznego. Jest to bardzo wyjątkowa technika umożliwiająca uzyskanie niezwykle szczegółowych odcisków roślin na tkaninach. Chociaż efekt pracy wygląda jak zdjęcie, druk botaniczny nie jest techniką fotograficzną, lecz barwierską. Uczestnicy warsztatów wspólnie wykonają cały proces i stworzą niepowtarzalny materiał ozdobiony liśćmi, kwiatami.

Warsztaty odbędą się w Bazie Leśna Oskoła przy ul. Działkowej w Skarżysku-Kamiennej. Na zajęcia obowiązują zapisy:

Zapraszamy!

Przeczytaj również o Dniu Błota w Bazie Leśna Oskoła:

Błoto i mnóstwo innych atrakcji. Tak się bawią Ludzie z Natury!

 

Fundacja Ludzie z Natury zaprasza na „Wakacje z pasją!” do Bazy Leśna Oskoła w Skarżysku-Kamiennej

 

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Historia jak z filmu Szeregowiec Ryan! Z czterech braci Krajewskich ze Skarżyska wojnę przeżył tylko jeden

Bracia Krajewscy z ojcem Władysławem; fot. archiwum rodzinne

Tragiczne losy braci Krajewskich, mieszkańców przedwojennego Skarżyska-Kamiennej, przypominają historię opowiedzianą w głośnym filmie „Szeregowiec Ryan”, który chyba zna większość z nas. Ich w filmie fabularnym nie przedstawiono, ale w dokumentalnych już tak. Teraz będziemy okazję poznać je na wystawie, a poniżej prezentujemy je na naszych łamach.

Jest rok 1998. W kinach na całym świecie widzowie z zapartym tchem śledzą wojenną opowieść przedstawioną w filmie „Szeregowiec Ryan” w reżyserii Stevena Spielberga. Oddział amerykańskich żołnierzy rusza na front, aby odnaleźć tytułowego szeregowego, Jamesa Ryana. Ekspedycja wyrusza po tym, jak okazuje się, że na wojnie zginęło już jego trzech braci. Dowództwo amerykańskiej armii decyduje się podjąć wyzwanie, aby ocalić ostatniego syna już zdruzgotanych rodziców.

Akcja dzieje się w Normandii we Francji po lądowaniu wojsk na tamtejszym wybrzeżu w czerwcu 1944 roku. „Ratownikom” udaje się odnaleźć szeregowego, ale ten decyduje się pozostać na froncie, aby walczyć dalej. James Ryan przeżywa wojnę, choć wielu jego towarzyszy, w tym członkowie ekipy, która go poszukiwała, ginie w walce.

Fabuła filmu oparta jest, choć dość luźno, na prawdziwej historii. Bracia Niland to również amerykanie. Również było ich czterech. Dwóch z nich zginęło właśnie w inwazji na Normandię, a jeden został uznany za zaginionego w wojnie na Pacyfiku. Dowództwo armii zdecydowało więc odesłać jedynego uznawanego wówczas za ocalałego, Fredericka Nilanda, do ojczyzny. To właśnie on stał się pierwowzorem szeregowca Jamesa Ryana.

Historii takich – ogromnych rodzinnych tragedii – gdy w krótkim czasie ginęło kilku członków jednej rodziny, jest jednak więcej.

Jeszcze tragiczniejsza jest historii braci Sullivan, również żołnierzy armii amerykańskiej. Było ich pięciu i wszyscy służyli na jednym okręcie, USS Juneau. Armia nie chciała na to początkowo zezwolić, ale bracia twardo postanowili, że chcą służyć wspólnie, twierdząc, że zawsze i wszędzie trzymają się razem. Wszyscy zginęli w tym samym momencie, gdy ich okręt został zaatakowany przez japoński okręt podwodny. O braciach Sullivan również, jeszcze w czasie wojny, nakręcono film fabularny. Można go pod poniższym linkiem na YouTube. Imieniem braci nazwano potem dwa okręty marynarki USA.

Kolejna rodzinna tragedia to śmierć czterech braci Borgstrom, także służących w armii amerykańskiej, również w czasie II wojny światowej. Trójka braci Rogers, marynarzy armii USA, także poniosła śmierć podczas II wojny światowej. Te tragiczne historie spowodowały, że w armii amerykańskiej ostatecznie wprowadzono zasadę, że członkowie jednej rodziny nie mogą służyć w jednym miejscu.

Podobne do powyższych rodzinne tragedie zdarzały się także w armiach innych państw. W niemieckiej Luftwaffe w ciągu kilku godzin, jednego dnia, w bitwie o Kretę zginęło trzech lotników – braci von Blücher. Podczas I wojny światowej zginęło z kolei pięciu braci Jardot, żołnierzy armii francuskiej.

Powyższe historie są dość dobrze znane. Jedne bardzo dobrze, choćby dzięki filmowi Spielberga, a inne przynajmniej w rodzinnych krajach poszczególnych żołnierzy-braci.

W Polsce też mamy taką historię i o tej, przynajmniej na razie, tak powszechnej wiedzy nie ma. Nawet w ich rodzinnym mieście. A tym miastem jest Skarżysko-Kamienna, a ci bracia to bracia Krajewscy. Także, jak w przypadku Nilandów, było ich czterech…

Krajewscy w Skarżysku

Jest dwudziestolecie międzywojenne. Polska podnosi się po latach zaborów, jakby tego było mało, zakończonych wojną. Ten czas to również okres rozwoju Skarżyska, które w 1923 roku zyskuje prawa miejskie. Rozwija się w tym czasie błyskawicznie, według pewnych źródeł, spośród polskich miast najszybciej zaraz po Gdyni. Do obecnej już w naszym mieście kolei, dochodzą kolejne inwestycje. Jedną z nich jest Państwowa Fabryka Amunicji, czyli dzisiejsze Mesko.

W PFA pracuje Władysław Krajewski ps. Marian. Jest kapitanem pożarnictwa i komendantem straży zakładowej PFA. W przeszłości mocno zaangażowany w walkę o niepodległość, zmuszony do emigracji do Francji, gdzie też angażował się w działania na rzecz ojczyzny.

Z żoną Leokadią, z domu Rychter, mają czterech synów i córkę, również Leokadię. Chłopcy, od najstarszego do najmłodszego, to:

  • Władysław junior
  • Leon Teodor
  • Marian Euzebiusz
  • Jerzy Józef
Rodzina Krajewskich

Władysław Krajewski senior wychowuje synów w duchu mocno patriotycznym. Postawy prospołeczne zaszczepia też poza kręgiem rodzinnym. Choćby zakładając w Skarżysku strażacką drużynę „Malcy” złożoną z dzieci i młodzieży. Synowie również są aktywni społecznie, między innymi sportowo.

bracia krajewscy
Bracia Krajewscy z ojcem Władysławem; fot. archiwum rodzinne

Postawę życiową Władysława Krajewskiego pięknie puentują jego własne słowa jeszcze sprzed II wojny światowej:

Pracę dla Państwa prowadzę i dziś, ucząc najmłodsze pokolenie prawdziwej ofiarności obywatelskiej nie tylko z mienia, ale i z życia oraz zrozumienia szczytnej idei obowiązku państwowego. Stworzyłem strażacką drużynę „Malców” z chłopców w wieku szkolnym i naprawdę dumnym z niej być mogę. I dokąd tylko sił mi starczy zaprawiał będę młode pokolenia do zaszczytnej pracy obywatelskiej, aby przez wykształcenie obywatelskie młodych przysporzyć chwały i potęgi Najjaśniejszej Rzeczyposolitej.Władysław Krajewski
Czterej bracia Krajewscy z kuzynem; fot. archiwum rodzinne

Wojenna tragedia Krajewskich

Tragedia rodziny Krajewskich ma swój początek już na początku wojny, jeszcze we wrześniu 1939 roku. Działania wojenne wciągają już we wrześniu trzech braci Krajewskich. Jedynie Jerzy, najmłodszy, w chwili wybuchu wojny jeszcze niepełnoletni, nie trafia na front, choć i on później ruszy walczyć za ojczyznę.

Jako pierwszy, 17 września 1939 roku, w obronie Warszawy ginie Marian Krajewski. Wskutek ran postrzałowych umiera w Szpitalu Ujazdowskim w stolicy. Był podchorążym, bombardierem 20 Pułku Artylerii Lekkiej, wcześniej studentem Politechniki Lwowskiej, a jeszcze wcześniej w Skarżysku członkiem Związku Strzeleckiego Strzelec i Klubu Wioślarskiego Rejów. Marian Krajewski spoczął w kwaterze wojskowej na warszawskich cmentarzu na Powązkach. Przyżył 24 lata.

Z czterech braci Krajewskich zostało trzech…

Zaledwie kilka dni później ginie Leon Krajewski. Leon przed wojną również daje się poznać jako utalentowany i zaangażowany społecznie młody człowiek. Idzie w ślady ojca, pracuje jako wice komendant straży pożarnej w Państwowej Fabryce Amunicji, jest kolarzem Granatu Skarżysko, świetnie strzela.

Gdy wybucha wojna, jest podchorążym i plutonowym 8 Pułku Piechoty Legionów, z którym bierze udział w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim. 23 września 1939 roku zostaje wysłany na zwiad na motorze i gnie od kuli niemieckiego snajpera. Jego prochy zostają złożone w Antoniówce pod Tomaszowem Lubelskim, na tamtejszym cmentarzu wojennym.Miał zaledwie 25 lat.

Z czterech braci Krajewskich zostało dwóch…

Na poszukiwania grobu Leona rusza Władysław Krajewski junior, najstarszy z braci. Jest inżynierem chemikiem po Politechnice Lwowskiej, również pracownikiem zakładów zbrojeniowych, ale nie w Skarżysku, a w Kraśniku. Tam również powstała fabryka amunicji.

Nie zdążył jednak wykonać postawionego przed sobą zadania, gdyż wskutek zdrady został aresztowany i zamordowany przez gestapo w Rotundzie Zamojskiej. Jego miejsca spoczynku, jako jedynego z braci, nie znamy do dziś. Również dokładnej daty śmierci. Wiadomo jedynie, że było to w 1940 roku. Władysław Krajewski junior przeżył 30 lat.

Z czterech braci Krajewskich przy życiu został już tylko jeden…

Tragiczne wieści o losach braci docierają do Skarżyska, do rodziny. Śmierć synów ma fatalny wpływ na ojca – Władysława Krajewskiego, który zapada się w sobie, praktycznie nie sypia. Noce spędza na czuwaniu, jakby w oczekiwaniu na to, że złe wieści z frontu okażą się jednak nieprawdziwe. Władysław senior umiera najbliższej wiosny, 9 kwietnia 1940 roku w wieku 57 lat. Spoczął na cmentarzu na osiedlu Zachodnie w Skarżysku.

Rodzina Krajewskich traci kolejnego członka rodziny…

Jedynym z ocalałych braci jest najmłodszy, Jerzy Krajewski. Pracuje wtedy w Państwowej Fabryce Amunicji. W naszych realiach nie jest tak jak w amerykańskich. Nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby zrobić wszystko, aby go chronić przed wojenną zawieruchą.

Zresztą, on sam nie unika zaangażowania w działania przeciw okupantowi niemieckiemu. Pracując w Państwowej Fabryce Amunicji działa w konspiracji, ale wskutek wsypy musi się ewakuować. Przed łapanką ostrzega go 5-letni chłopak z sąsiedztwa. Ucieka w Góry Świętokrzyskie i trafia do oddziałów partyzanckich Jana Piwnika „Ponurego”. Zostaje w randze sierżanta podchorążego dowódcą drużyny w 1 Pułku Piechoty Legionów AK. Choć ze względu na ujmujące poczucie humoru nosi pseudonim „Zabawa”, to swoje partyzanckie obowiązki traktuje poważnie. Wykazuje się między innymi w akcji w Michniowie i pod Chotowem.

Kiedy Jerzy Krajewski walczy w partyzantce, u jego matki i siostry pojawia się szpicel i kłamie, że Jerzy umarł, dodając, że był świadkiem jego śmierci. Na wieść o tym matka. Leokadia Krajewska, dostaje wylewu i paraliżu. Jerzemu udaje się wyrwać z lasu i przybywa do rodzinnego domu. Leokadia Krajewska umiera na rękach najmłodszego, jedynego żyjącego syna, 14 listopada 1944 roku. Spoczęła razem z mężem na cmentarzu na Zachodnim.

Rodzina Krajewskich ponosi kolejną ogromną stratę…

Jerzy Krajewski przeżywa wojnę. Po niej, aby uniknąć represji, opuszcza rodzinne strony, zdaje maturę, kończy studia i w zawodzie chemika pracuje w kilku zakładach, w tym w fabryce Jelcz we Wrocławiu. O swojej partyzanckiej przeszłości nie mówi wiele, bojąc się inwigilacji przez służby..

Tam dożywa swoich dniu i w wieku 66 lat umiera 21 lutego 1988 roku. Przeżywa więc swoje rodzeństwo, w tym siostrę Leokadię, i rodziców, Spoczywa na cmentarzu parafialnym św. Rodziny we Wrocławiu.

Każdy z braci spoczywa gdzie indziej. Na rodzinnym grobie na cmentarzu na zachodnim w Skarżysku są symbolicznie wymienieni trzej, polegli w czasie wojny – Marian, Leon i Władysław.

 

Nagrobek rodziny Krajewskich na cmentarzu na osiedlu Zachodnie

Tym samym zamykają się piękne, choć tragiczne dzieje rodziny Krajewskich – bohaterskich i oddanych ojczyźnie braci oraz ich rodziców.

Jednak pamięć o nich, choć nie jest głośna, nie ginie całkiem. Dbają o to ich potomkowie. Ogromna w tym zasługa Krzysztofa Krajewskiego-Siudy, cenionego krakowskiego psychiatry, który jest też autorem kilku książek, w tym zatytułowanej „Uleczyć Boga w sobie. Z psychiatrą o duchowości”, napisanej wspólnie ze znanym katolickim publicystą Tomaszem Terlikowskim.

Pisze również o swoich przodkach, a przede stara się, aby historia rodziny Krajewskich nie tylko nie zaginęła w mrokach dziejów, ale żeby jak najwięcej ludzi poznało dzieje braci Krajewskich i innych członków rodu. Aby poznało ją jak najwięcej Polaków. Jak najwięcej skarżyszczan również. Żeby dać świadectwo patriotycznej postawy rodziny Krajewskich. Zamiłowaniem do pielęgnowania rodzinne historii zaraża kolejne pokolenie, w tym swoje dzieci, Zofię i Rafała.

Bracia Krajewscy w filmach, książkach, artykułach i na wystawach

O braciach Krajewskich filmu fabularnego nie nakręcono. Wciąż czekają na swojego Spielberga…

Powstały za to filmy dokumentalne. Jeden z nich, można obejrzeć na kanale „Historia dzieje się” na YouTube, w którym o braterskich dziejach braci Krajewskich opowiada Krzysztof Krajewski-Siuda, a o innych czterech polskich braciach, Herzog, uczestnikach obu wojen światowych, opowiada Przemysław Wywiał.

Oto ten film:

Inny film, który opisuje dzieje braci Krajewskich ze Skarżyska, nagrała też Telewizja Polska, a nosi on tytuł „Polski szeregowiec Ryan. Historia braci Krajewskich”. Można go obejrzeć pod tym linkiem:

https://vod.tvp.pl/filmy-dokumentalne,163/polski-szeregowiec-ryan-historia-braci-krajewskich,1357529

Bogate dzieje rodziny Krajewskich nie ograniczają się jednak tylko do losów czterech braci i ich najbliższych. Historia ta jest bogatsza i sięga dalej w przeszłość. Również trzej synowie Piotra Krajewskiego, brata Władysława Krajewskiego – Karol Marian Krajewski pseud. Drągal, Wacław Albin Krajewski pseud. Wrzos i Stanisław Krajewski angażowali się podczas II wojny światowej walkę przeciwko wrogowi.

Z kolei Rafał Krajewski, to członek Rządu Narodowego w czasie powstania styczniowego, który został stracony na stokach Cytadeli Warszawskiej, między innymi wraz z Romualdem Trauguttem. Jemu Krzysztof Krajewski-Siuda poświęcił napisaną przez siebie biografię pt. „Rafał Krajewski 1834–1864”.

Teraz dzieje rodziny można poznawać też na wystawie pt.

Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy”

Najpierw można ją było oglądać w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, a teraz będziemy mieli okazję zobaczyć ją w Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie.

Wernisaż wystawy odbędzie się w piątek 2 sierpnia 2024 roku o godz. 17.00.

Zobacz relację z wernisażu wystawy „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy” w Michniowie:

Bracia Krajewscy ze Skarżyska bohaterami wystawy w Michniowie. Zapraszamy do mauzoleum, aby poznać ich historię. Historię jak z „Szeregowca Ryana”

Wystawa będzie czynna dość długo, bo do 10 stycznia 2024, więc będzie dużo czasu, aby ją odwiedzić i poznać losy braci oraz rodziny Krajewskich. Na ProSkarżysko na pewno o niej napiszemy, ale jednocześnie zachęcamy i zapraszamy do Michniowa.

Muzeum Wsi Kieleckiej i rodzina Krajewskich zapraszają dzieci i młodzież do udziału w konkursach:

Sportretuj Morusa lub zaprojektuj ekslibris! Rodzina Krajewskich i Muzeum Wsi Kieleckiej zapraszają do konkursów

bracia krajewscy wystawa
Na wystawę „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy”
zaprasza Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie.
REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Dopingujmy naszych! Sportowcy ze Skarżyska i Suchedniowa są na Igrzyskach Olimpijskich Paryż 2024

Wśród sportowców i trenerów na właśnie trwających Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu są też osoby związane ze Skarżyskiem-Kamienną, Suchedniowem i regionem.

Startowali lub występują u nas, byli lub są sportowcami klubów naszego regionu, a teraz występują w najważniejszej imprezie sportowej, czyli igrzyskach olimpijskich. Mowa o zawodnikach, trenerach i członkach kadry wywodzących się ze Skarżyska-Kamiennej, Suchedniowa i okolic.

Oni już wystąpili na igrzyskach

W przeszłości, zarówno tej niedalekiej, jak i odleglejszej, już mieliśmy okazję dopingować naszych sportowców podczas występów na igrzyskach.

Wioleta Frankiewicz biegała w barwach STS Skarżysko, była podopieczną nieżyjącego trenera Krzysztofa Wolińskiego. W Sydney w 2004 roku dotarła do półfinału w biegu na 1500 metrów, a cztery lata później, na igrzyskach Pekin 2008, zajęła siódme miejsce na dystansie 3000 m.

wioletta frankiewicz
Wioletta Frankiewicz wystąpiła w Memoriale Krzysztofa Wolińskiego w 2014 roku i wygrała bieg open wśród kobiet

W naszych klubach (najpierw w Granacie, potem w STS-ie) biegał Rafał Wójcik. Na Igrzyskach Olimpijskich Sydney 2000 dotarł do półfinału w biegu na 3000 m z przeszkodami.

rafał wójcik biegacz
Rafał Wójcik był gościem Memoriału Krzysztofa Wolińskiego w 2013 roku

Inni olimpijczycy, którzy w dawniejszych czasach startowali na igrzyskach olimpijskich, to urodzeni w Skarżysku-Kamiennej:

  • Wanda Wiecha-Wanot – siatkarka, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Meksyku w 1968
  • Roman Steblecki – hokeista, uczestnik zimowych igrzysk Calgary 1988
  • Jan Jankowicz – gimnastyk sportowy, olimpijczyk z Tokio 1964
  • Irena Milnikiel-Dobrowolska  – polska pływaczka, olimpijka z Helsinek 1952
  • Wojciech Repsz – wioślarz, olimpijczyk z Monachium 1972

Ich sylwetki postaramy się przybliżyć w niedalekiej przyszłości.

W igrzyskach olimpijskich i to dwukrotnie, w Los Angeles w 1984 roku oraz w Seulu w 1988 roku, ale nie jako zawodnik, a sędzia zapasów, wystąpił Ksawery Waliszewski. W Skarżysku zapaśników trenował, a w wielkim świecie ich sędziował.

Przeczytaj o Ksawerym Waliszewskim:

Skarżyszczanie (nie)znani: Ksawery Waliszewski – olimpijczyk ze Skarżyska

Szansę na udział w igrzyskach, w Moskwie w 1980 roku, miał wioślarz Klubu Wioślarskiego Rejów Bogusław Skowerski. Historia z tym związana zasługuje na odrębny tekst, który również wkrótce opublikujemy.

Oni są w Paryżu w 2024

Czas płynie, a my nadal mamy okazję dopingować naszych sportowców w najważniejszej imprezie sportowej globu. W Paryżu jest kilkoro sportowców związanych z naszymi najbliższymi okolicami.

Mateusz Borkowski – olimpijski talent szlifował także w Skarżysku

W Paryżu na 800 metrów pobiegnie Mateusz Borkowski. Nasz reprezentant nie jest bezpośrednio związany ze Skarżyskiem. Urodził się w 1997 roku w Starachowicach, a jego talent eksplodował w Ludowym Klubie Biegacza w pobliskim Rudniku.

O tym, że Mateusz Borkowski jest niezwykle utalentowany, mogliśmy się jednakże przekonać także w Skarżysku. Biegacze LKB Rudnik często przyjeżdżali do Skarżyska i uczestniczyli w Memoriale Krzysztofa Wolińskiego oraz Biegu o Błękitną Wstęgę Kamiennej. Młody Mateusz Borkowski, wtedy podopieczny trenera Sylwestra Dudka, już wtedy pokazywał swój talent, zajmując czołowe pozycje. Obecnie jest zawodnikiem Rudzkiego Klubu Sportowego Łódź.

Mateusz Borkowski na ulicach i na podium w Skarżysku w 2011 roku:

Mateusz Borkowski biegnie ulicą Sienkiewicza w Skarżysku-Kamiennej podczas Memoriału Krzysztofa Wolińskiego 2011; fot. FotoAdamczyk Piotr Adamczyk/TSK24
Mateusz Borkowski na podium Memoriału Krzysztofa Wolińskiego 2011; fot. FotoAdamczyk Piotr Adamczyk/TSK24
Mateusz Borkowski na najwyższym podium Memoriału Krzysztofa Wolińskiego 2011, 2. miejsce – Paweł Świetek, 3. miejsce – Damian Sator, siedzą od lewej: wdowa po Krzysztofie Wolińskim Jolanta Wolińska, biegaczka i olimpijka Wioletta Frankiewicz, biegacz Artur Osman, samorządowiec i organizator imprez sportowych Adolf Walkowiak; fot. FotoAdamczyk Piotr Adamczyk/TSK24

Talent i ciężkie treningi doprowadziły go do kadry Polski. Zdobywał laury w różnych kategoriach wiekowych, by wreszcie wystąpić z orzełkiem na piersi na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2021 roku. Tam dotarł do półfinału.

Na tym samym dystansie Mateusz Borkowski wystąpi też w Paryżu 2024. Rozpocznie bieganie 7 sierpnia od eliminacji. Finał przewidziany jest na 10 sierpnia i życzymy mu, aby w nim wystąpił z jak najlepszym skutkiem. Trzymamy kciuki!

Jacek Wosiek – biegał w Skarżysku, teraz trenuje olimpijczyków

W Paryżu jest też Jacek Wosiek. On nie pobiegnie, bo występuje tam w roli trenera i już zakończył karierę zawodniczą, ale za to pobiegną jego podopieczne – maratonki Aleksandra Lisowska i Angelika Mach.

Jacek Wosiek to również były biegacz STS Skarżysko i podopieczny trenera Krzysztofa Wolińskiego. Biegał różne dystanse, od krótkich po długie, startował również w dziesięcioboju, zdobywając liczne laury na arenie krajowej.

Jacek Wosiek wspomina „skarżyskie” czasy w wywiadzie na portalu bieganie.pl:

Jacek Wosiek: nasz cel na przyszły rok to rekord Polski w maratonie

Tomasz Moczek – sparingpartner Igi Świątek

W Paryżu jest też pochodzący ze Skarżyska Tomasz Moczek. Od lat, jeszcze zanim Iga Świątek wspięła się na tenisowy szczyt, jest treningowym sparingpartnerem.

O tej współpracy napisaliśmy już u nas:

SKARŻYSZCZANIE (NIE)ZNANI. Tomasz Moczek, sparingpartner Igi Świątek, to z pochodzenia skarżyszczanin

Deni Kožul – ze Słowenii przez Paryż do Suchedniowa

Zasiadając przed telewizorami (a może są tu szczęściarze, którzy oglądają igrzyska bezpośrednio z trybun?), zwróćmy też uwagę na reprezentację Słowenii. W kadrze tenisistów stołowych tego kraju jest Deni Kožul.

Deni Kožul jest też jednocześnie zawodnikiem klubu Global Pharma Orlicz 1924 Suchedniów. Zobaczymy go w Suchedniowie w nadchodzącym sezonie pingpongowej LOTTO Superligi. W suchedniowskiej hali znów będziemy więc mogli oglądać zawodnika ze światowej czołówki. To nie jedyny nowy transfer w klubie, więc najbliższy sezon zapowiada się bardzo ciekawie dla kibiców tenisa stołowego w Suchedniowie i regionie.

Tymczasem trzymajmy kciuki za jego olimpijski występ. Zmagania indywidualne już zakończył, zajmując miejsca 17–32, a ma jeszcze przed sobą występ drużynowy.

Deni Kožul; fot: Global Pharma Orlicz 1924 Suchedniów/Facebook

Wiktoria Pikulik i Daria Pikulik – superkolarki rodem z okolic Skarżyska

W Gadce koło Skarżyska przez kilka początkowych lat życia mieszkały siostry Pikulik – Daria i Wiktoria. Z naszych okolic pochodzi ich mama Dorota Pikulik. Daria urodziła się w Skarżysku, a Wiktoria – w Starachowicach. Związane są jednak od lat z Darłowem. Obie są kolarkami. W Paryżu wystąpią w kolarstwie torowym. Obie wystartują w konkurencji madison, a Daria ponadto w omnium.

Zobacz, jak wypadli nasi sportowcy na Igrzyskach Olimpijskich Paryż 2024:

Skarżyskie medale w Paryżu! Sportowcy i trenerzy związani ze Skarżyskiem byli na igrzyskach olimpijskich

 

ProSkarżysko serdecznie dziękuje Piotrowi Adamczykowi, fotoreporterowi portalu TSK24, za udostępnienie zdjęć Mateusza Borkowskiego z występów w Skarżysku. Zapraszamy na stronę Piotra https://fotoadamczyk.pl/, jeśli potrzebujecie zdjęć wysokiej jakości.

 

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Rzeka Kamienna – bez niej nie byłoby Skarżyska-Kamiennej, więc musiał odbyć się spacer historyczny nad Kamienną

Nasza rzeka – rzeka Kamienna – była bohaterką kolejnego spaceru historycznego z cyklu „Chodźmy w miasto!”. Jak się okazało, można o niej mówić na wiele sposobów i w różnym ujęciu.

Kamienna – rzeka w porównaniu do największych w Polsce relatywnie mała i niepozorna. Dla Skarżyska jednak rzeka ważna z wielu powodów. Jej wody były bardzo przydatne naszym przodkom, a i dziś rzeka nie jest bez znaczenia.

Z tego powodu to właśnie Kamienna była bohaterką kolejnego ze spacerów historycznych z cyklu „Chodźmy w miasto!”, na które zapraszają Fundacja Wczoraj dla Jutra oraz Polskie Towarzystwo Historyczne Oddział Skarżysko-Kamienna. Odbył się on 28 lipca 2024 roku, czyli tradycyjnie w ostatnią niedzielę miesiąca, a wystartował spod II Liceum Ogólnokształcącego, czyli najstarszej szkoły w Skarżysku.

W roli przewodnika spacerów zadebiutował Jan Janiec. To skarżyski samorządowiec, nasz lokalny regionalista, ale też z zawodu geolog. I  to właśnie geologia naszych ziem, ze szczególnym uwzględnieniem doliny Kamiennej, była jednym z wątków spaceru, który nosił tytuł „Kamienna historycznie, geologicznie i nostalgicznie”.

Jan Janiec (pierwszy z lewej)

Kamienna ciekawa geologicznie, a nad nią rudy żelaza oraz… węgiel

Jan Janiec wyjaśniał, jak kształtowała się dolina Kamiennej. Dzisiejsza Kamienna jest rzeką niewielką, ale jej dolina jest pokaźnych rozmiarów. Stało się tak, ponieważ w dawnych czasach niosła ze sobą znacznie więcej wody. Stąd też również tak znaczna różnica poziomów w obrębie naszego miasta, która wynosi ponad sto metrów. Najwyższe miejsce to Góra Pogorzelska, a najniższe to właśnie dolina Kamiennej w okolicach Szczepanowa i Posadaja.

Dziś Kamienna też jednak potrafi znacznie zwiększyć swój poziom. Dzieje się tak wskutek anomalii pogodowych i wtedy Kamienna potrafi być groźna. Regulacja rzeki, której dokonano w latach 70. ubiegłego wieku na pewno zapobiegła wielu powodziom, ale wały rzeczne nie zawsze potrafiły wodę zatrzymać w ryzach, czyli w korycie, co widać choćby na poniższym zdjęciu.

Wysoki stan Kamiennej – wrzesień 2010 r.

Z geologicznego punktu widzenia ważne jest też to, że dolina Kamiennej obfituje w bogactwa naturalne, na czele z rudami żelaza. To właśnie one wraz z rzeką sprowadziły na nasze ziemie osadników. Dziś złoża te nie są już eksploatowane, ale zostało po nich wiele śladów w postaci wyrobisk. Jako ciekawostkę Jan Janiec podał, że pomiędzy złożami można natrafić na złoża węgla. Tak działo się choćby przy okazji budowy domów.

Kamienna interesująca historycznie

Obecność ludzi nad Kamienną już od prehistorycznych czasów (o tym więcej na jednym z kolejnych spacerów, który będzie dotyczył Rydna) jest faktem. My dziś kontynuujemy to „osadnictwo”, mieszkając w grodzie nad Kamienną.

Jak ważna to rzeka dla Skarżyska-Kamiennej niech świadczyć choćby obecność nazwy rzeki w nazwie miasta oraz osiedli Dolna Kamienna i Górna Kamienna. Osada, która dała początki naszemu miastu, też nosiła nazwę Kamienna, a przez kilka lat po nadaniu praw miejskich, taką nazwę nosiło też nasze miasto.

17 kwietnia 1928 – Kamienna staje się Skarżyskiem-Kamienną

Kamienna dawała wodę, a dawniej robiono z niej większy użytek niż obecnie. Była źródłem wody pitnej i użytkowej, dawała energię, napędzając koła młyńskie i kuźnicze.

Kamienna niosła korzyści, ale zdarzało się, że niosła też zniszczenie. Na spacerze była też mowa o powodziach, jakie kilkukrotnie pustoszyły nasze okolice. Zdecydowano się więc ją uregulować, budując wały, a tym samym zmieniono ślad, jakim rzeka płynęła. Jan Janiec wskazywał, gdzie kiedyś znajdowało się koryto i jak wyglądały nabrzeża Kamiennej.

Kamienna nostalgicznie, bo atrakcyjna rekreacyjnie

Przed laty Kamienna przeciągała też ludzi z innych powodów. Gdy nie mieliśmy jeszcze tylu zalewów w mieście i okolic, to właśnie rzeka był miejscem do rekreacji. Betony, zarówno stare, jak i nowe, Wyrwa, a także Stara – to określenie kąpielisk, które przyciągały skarżyszczan spragnionych kąpieli, opalania i… innych uciech towarzyszących takiemu wypoczynkowi.

Spacerowicze odwiedzili więc Betony, zwane „nowymi” lub „drugimi”. Tutaj powróciły wspomnienia. Jak ważne to miejsce, niech świadczy choćby to, że zostało ono opisane w wierszu „Kamienna” autorstwa Magdaleny Wiśniewskiej-Ciaś. Można się z nim zapoznać poniżej.

Wino na betonach. Kultowa skarżyska miejscówka opisana w wierszu przez Magdalenę Wiśniewską-Ciaś

Zresztą, Kamienną z podziwem opiewało wielu naszych literatów, zarówno dawniejszych, jak i współczesnych. Nie bez powodu Kamienna była bohaterką spotkania literackiego „Kamienną płyną słowa”, które odbyło się w ramach Dni Skarżyska 2024.

Tutaj można „przesłuchać” to wydarzenie:

Bardzo ważne i cenne podczas spacerów są też informacje i wspomnienia od uczestników. Wiele osób wsparło więc Jana Jańca w opowiadaniu o Kamiennej. Był wśród nich między innymi Paweł Rzuchowski, miłośnik dziejów Skarżyska i okolic, uczestnikom spaceru znany z tego, że był jednym z przewodników jednej ze wcześniejszych edycji spaceru, o zimnowojennych schronach Skarżyska.

Spacer w znacznej części przeszedł po wałach Kamiennej. Byłoby świetnie, gdyby w tym miejscu w przyszłości pojawiło się coś na kształt bulwarów – z chodnikiem, ścieżką rowerową, ławkami, a do tego oświetlony. Byłoby to świetnie uzupełnienie skromnej jak na razie sieci ścieżek rowerowych. Pomysł taki nie jest zresztą nowością. Już w latach powojennych pojawił się pomysł, aby w taki sposób połączyć Dolną Kamienną z osiedlem Zachodnie. Ten temat poruszymy wkrótce.

Kamienna potrafi być kapryśna i tak też potrafi być aura. Choć początkowo pogoda sprzyjała spacerowaniu i chłonięciu wiedzy, to pod koniec spaceru rozpadało się dość mocno i siłą rzeczy spacer musiał ulec skróceniu. Jednakże jeszcze będzie na pewno okazja, aby wrócić do tematu i przytoczyć pominięte wątki.

Już dziś zapraszamy na kolejne spacery. W ostatnią niedzielę sierpnia spacer historyczny zawita na osiedle Bór, gdzie uczestnicy poznają ciekawostki i tajemnice tego osiedla.

Szczegółowy harmonogram spacerów historycznych „Chodźmy w miasto!” znajduje się na tej stronie:

Chodźmy w miasto i odkrywajmy fascynującą historię Skarżyska! Historycy zapraszają miłośników historii na spacery historyczne

Fundacja Wczoraj dla Jutra, wzorem spacerów po Skarżysku, zaprasza też do zwiedzania i poznawania bliższych i dalszych okolic naszego miasta. Wycieczki autokarowe odbywają się pod hasłem „Jedźmy w Polskę!”.

Nasz region jest niezmiernie ciekawy, a wiedza naszych historyków gwarantuje, że zobaczymy miejsca z innej perspektywy i poznamy fakty, jakich jeszcze nikt nie zna.

Harmonogram wycieczek znajduje się pod poniższym linkiem.

Zapraszamy!

Jedźmy w Polskę z Fundacją Wczoraj dla Jutra! Zapraszamy na historyczne wycieczki autokarowe po regionie

 

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Koniec złego, który może być początkiem czegoś dobrego? 29 lipca 1944 roku w Skarżysku rozpoczęto likwidację obozu

Był rok 1944. Największy konflikt zbrojny w dziejach świata powoli dobiegał końca. Wiele się wtedy działo. Nad Monte Cassino zawisła polska flaga, alianci wylądowali w Normandii, wybuchło powstanie warszawskie. Dzisiaj znów mamy rok z czwórką na końcu, a to oznacza cykl okrągłych rocznic.

W tamtych „ciekawych czasach”, osiemdziesiąt lat temu, każdego dnia coś się działo. Ktoś zwyciężał, ktoś przegrywał, ktoś ginął w walce, a ktoś był mordowany. Na przykład w Skarżysku-Kamiennej 29 lutego i 6 lipca zamordowano 75 osób nieopodal „dużego” kościoła. A dzisiaj jest 29 lipca. Czy coś się wtedy działo?

Skarżyska fabryka amunicji, zarządzana przez firmę HASAG, w obawie przed sowietami zaczęła pakować swoje manatki, żeby przenieść produkcję gdzieś dalej od frontu. Trzeba było zabrać nie tylko maszyny, ale też „dobytek” żywy, czyli kilka tysięcy żydowskich niewolników.

I właśnie osiemdziesiąt lat temu odbył się główny apel i selekcja, poprzedzające ewakuację. Nienadających się do pracy rozstrzelano, a przez kolejne dni bydlęce wagony kolejowe, szczelnie wypełnione ludźmi, odchodziły w kierunku zachodnim. Do Częstochowy, Lipska, Buchenwaldu. Historia HASAG-u w Skarżysku się skończyła.

To nie była przyjemna podróż. Żeby zbytnio się nie rozpisywać, posłużę się cytatem:

W wagonie odbywały się dantejskie sceny. W niektórych kobietach, zmęczonych kilkunastogodzinnym staniem, upałem, głodem, nie było już nic ludzkiego. Rzucały się na swoje towarzyszki, gryzły, biły, by zdobyć kawałek miejsca do siedzenia. Wszy pożerały żywcem…

Niemiło… Środek lata, upał, setka osób w wagonie i możliwość kupienia kubka wody za 500 złotych u SS mana. W ogóle HASAG nie był zbyt miłym miejscem. Głód, bród, chłód, harówka ponad siły, toksyczne chemikalia, bicie, gwałty, egzekucje, skrzynie na trupy i prowizoryczne krematoria ukryte w lesie.

I to „ludzie ludziom zgotowali ten los”…

Można by dużo napisać o potwornościach, które się tu działy. Ale czy my wszyscy, nasze społeczeństwo, nie mamy już dość rozgrzebywania tych spraw? Rozdrapywania ran? Grzebania się w śmierci?

Gdy człowiek umiera, następuje okres żałoby. O zmarłym mówi się zawsze z szacunkiem, starając się wspominać te dobre rzeczy. To okres wzmożonej powagi. W końcu żałoba się kończy i można wrócić do normalności. Nie znaczy to jednak, że zanika pamięć. Im czyjaś śmierć coraz bardziej niknie w przeszłości, tym więcej swobody w sposobie pamiętania. Niektóre jednostki nikną w mrokach dziejów, inne, te wybitniejsze, zapamiętane zostaną na zawsze.

Podobnie jest ze społecznościami czy wydarzeniami historycznymi. Niektóre odchodzą w niepamięć, innych nie da się zapomnieć. Holokaust bez cienia wątpliwości pozostanie w świadomości ludzi na zawsze. Ludzie będą go wspominać za setki, tysiące lat. Tak jak dzisiaj ludzie wciąż opowiadają sobie o wojnie trojańskiej.

W przypadku śmierci pojedynczego człowieka przyjmuje się, że żałoba trwa rok. A jak to jest w przypadku zagłady narodu?

Zaraz po wojnie świat, zdaje się, wyparł Zagładę Żydów. Temat powrócił wraz z głośnym procesem Adolfa Eichmanna w 1961 roku w Jerozolimie. Rozpoczął się okres żałoby właściwej, a jednym z głównych podmiotów nadających ton tej żałobie stał się instytut Yad Vashem w Izraelu.

No ale właśnie… żałoba. Czy po osiemdziesięciu latach można myśleć o jej zakończeniu? My, w Skarżysku, w ogóle ten okres przespaliśmy. Zresztą jak większość Polski powiatowej. Ale pytanie wciąż jest ważne. Bo choć na poziomie lokalnym temat ten potraktowano po macoszemu, to w skali poszczególnych krajów i całego świata o Holokauście mówiło się dużo i uczyniono wiele dla uczczenia ofiar i sprawy pamięci. Czy można więc dziś przejść od tego stanu podwyższonej powagi do – nazwijmy to – normalności? Bo przecież nikt nie chce żyć na cmentarzu – miejscu napiętnowanym ludobójstwem. Co więc zrobić?

Można temat zamieść pod dywan i funkcjonować jak gdyby nigdy nic. Niestety – to niewykonalne. Świat nie zapomni. Ludzie nie zapomną, bo to fizycznie niemożliwe, tak jak niemożliwe jest zapomnieć o wojnie trojańskiej. Zresztą, to nie byłoby zbyt mądre, bo ta historia to skarb. Nie ma na świecie nic bardziej cennego niż dobra opowieść. Ile ton złota byłoby trzeba, żeby przelicytować wartość np. przejścia Izraelitów przez Morze Czerwone, opór trzystu Spartan pod Termopilami czy historię życia i śmierci Jezusa z Nazaretu? Nie ma takiej możliwości.

My – skarżyszczanie – mamy dobrą opowieść. Przerażającą, ale dobrą. Skoro więc opowieść jest więcej warta niż złoto, a złota nikt by nie wyrzucił, dlaczego wyrzucać opowieść?

W przypadku Holokaustu można przyjąć, że ten okres podwyższonej powagi potrzebny jest tak długo, jak długo żyją ludzie pamiętający ten koszmar. Oni niosą świadectwo – prawdę o tym, jak było. Ich głos jest i musi być najważniejszy. Ale my, żyjący osiemdziesiąt lat później, mamy inną prawdę, inną opowieść mówiącą o tym, co ta historia znaczy dla nas dzisiaj. Wraz z coraz szybszym odchodzeniem świadków, coraz większe znaczenie będzie miała nasza prawda, nasz sposób opowiadania, nasz sposób narracji.

W tamtych ponurych czasach Żydzi nie mieli swojego państwa, nie mieli tego czynnika mogącego reprezentować cały naród. Dzisiaj istnieje Państwo Izrael i to ono przez długi czas wiodło prym w sprawie pamięci. Instytut Yad Vashem cieszył się niezaprzeczalnym autorytetem. Tytuł „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” stanowił wielki honor.

Jednak Izrael od samego początku swojego istnienia osadzony jest w konflikcie z arabskimi sąsiadami. Zawsze prowadził swą politykę względem Palestyny twardą ręką, wyznając filozofię: „Jeśli chcecie wojny, będziecie ją mieć”. Wiele razy naginał do granic twardość tej polityki, jednak zawsze udawało mu się w porę odpuścić. Obecna, brutalna, bezwzględna, nie licząca się z niczym i nikim operacja wojskowa w Gazie okazała się przekroczeniem granicy. Bariera została złamana. Samo postawienie pytania o to, czy działania państwa żydowskiego są jedynie regularną, standardową masakrą, czy można już nazwać je ludobójstwem, pokazuje, jak mocno upadł wizerunek Izraela.

Wielu ludzi zadaje sobie pytanie: „Dlaczego mamy pamiętać o Holokauście, skoro dzisiaj Żydzi zabijają Palestyńczyków”? Gniew będący podstawą tego pytania jest słuszny. Jego treść już nie. Bo nas, w tym kontekście, nie obchodzą Żydzi izraelscy, terroryzujący Gazańczyków dzisiaj, tylko Żydzi polscy – nasi, znad Wisły, znad Kamiennej, mordowani w niemieckich komorach gazowych osiemdziesiąt lat temu. A to jest różnica.

Ale wracając do sedna. Okres żałoby się kończy. To nasze pokolenia – te kreujące rzeczywistość dzisiaj, zaczną przodować w przeżywaniu historii Holokaustu. Mało tego, dopóki na czele państwa żydowskiego nie stanie osoba pokroju Icchaka Rabina, gotowa autentycznie realizować proces pokojowy, Izrael traci moralne prawo do nadawania tonu tej narracji. Kto więc powinien snuć tę opowieść, gdy już zabraknie świadków wśród nas?

Holokaust to rozdział historii Polski. My jesteśmy strażnikami miejsc pamięci. Mamy święte prawo pielęgnować tę pamięć i snuć własną opowieść. Na polskim tle Skarżysko bardzo się wyróżnia. Zagłada w Skarżysku, oprócz antysemickiego podłoża, miała też inne oblicza. Chciwość prywatnej firmy, zezwierzęcenie ludzi, którym dano choć odrobinę władzy. Zła dopuszczali się Niemcy, ukraińscy strażnicy, polscy nadzorcy, żydowscy komendanci obozów i policjanci. Tutaj, jak nigdzie indziej, widać, że to ludzie ludziom zgotowali ten los.

Mogiły, wspomnienia, miejsca pamięci są ważne. Ale to jest wciąż patrzenie w przeszłość. Ich celem jest zabezpieczanie współczesnych przed tym, aby ludziom znów nie przyszło do głowy gotowanie piekła innym ludziom. Ale czy w tak szybko zmieniającym się, współczesnym, świecie to jednak nie za mało? A gdyby tak pójść dalej? Wykorzystać pamięć o ofiarach do działania na plus?

My – ludzie, każdy z nas gotuje jakiś los innym ludziom. Dlaczego nie zastanowić się, zadziałać, postarać się, aby ten gotowany przez nas los innych był dobry i piękny. Ta transformacja serc i umysłów byłaby najlepszym pomnikiem dla ofiar. Jeśli staniemy się lepszymi ludźmi ze względu na ich pamięć, to ich śmierć zyska ponadczasowy, wielowymiarowy sens. Tak jak można na przestrzeni ograniczonej drutem kolczastym stworzyć piekło, da się również stworzyć – w mikroskali – namiastkę raju. Przetransformować piekło. Przecież tam, gdzie płonął las, życie odradza się ze zdwojoną siłą.

„Perspektywa HASAG-u” – obraz autorstwa Krzysztofa Gibaszewskiego

Przed HASAG-iem nie uciekniemy. Świat będzie badać ten temat, przetwarzać go i czerpać z niego korzyść. Dlaczego więc sami nie mielibyśmy tworzyć własnego sposobu opowiadania i przeżywania tej historii? Napisać własną opowieść, już nie o tym, jak to ludzie stworzyli piekło innym ludziom osiemdziesiąt lat temu, ale jak my dzisiaj tworzymy niebo? Nie tylko pamiętać o Holokauście, ale świadomie kreować współczesność?

W naszej, zdominowanej przez technologię, cywilizacji świat tak bardzo potrzebuje nowych idei. A Holokaust jest potężnym źródłem, z którego może wypłynąć renesans prawdziwie ludzkiej, humanistycznej myśli.

Skarżysko ma do tego potencjał. Potrzebna jest tylko świadomość i dobra wola. I słowo… Ono zawsze wszystko zaczyna i stanowi kamień węgielny pod każde działanie. Rewersem śmierci jest życie. My – nie posiadający emocjonalnych ran związanych z wojną – możemy pamiętać o Holokauście, jednocześnie wybijając rytm radosnego życia. Warto o tym pamiętać.

Krzysztof Gibaszewski

Przeczytaj również:

Krzysztof Gibaszewski ponownie pisze o HASAG-u, obozie pracy w Skarżysku. Tym razem w szerszej perspektywie

HASAG – obóz pracy przymusowej utworzony przez Niemców w czasie II wojny światowej na terenie ówczesnje Państwowej Fabryki amunicji, czyli obecnego Mesko. Istniał od sierpnia 1942 do przełomu sierpnia i września 1944 roku. Początkowo pracowali w nim ludzie narodowości polskiej, głównie przedwojenni robotnicy PFA. Z czasem, celem uzupełnienia braków kadrowych, w obozie zaczęto zatrudniać ludność żydowską pochodzącą z różnych części Polski. Obóz był podzielony na trzy podobozy – Werk A, Werk B i Werk C. Warunki pobytu i pracy ws obozie sprawiły, że HASAG stał się miejscem zagłady. Całkowitej liczby ofiar nie ustalono. Szacuje się, że w obozie mogło zginąć nawet 35 tysięcy osób.

Krzysztof Gibaszewski urodził się w Skarżysku-Kamiennej w 1986 roku. Ukończył Katedrę Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zadebiutował książką „HASAG. Historia obozu pracy przymusowej w Skarżysku-Kamiennej”. Temat obozu kontynuował, już w ujęciu bardziej filozoficzny,, w książce „Perspektywa HASAG-u”. W innych swoich publikacjach również podejmuje kwestie filozoficznych rozważań nad naturą ludzką oraz jej duchowymi aspektami. Poza pisaniem również maluje, a inspiracje do tego czerpie z różnych źródeł, w których znaczną rolę odgrywają mitologia starożytna oraz chrześcijaństwo.

Publikacje Krzysztofa Gibaszewskiego:

  • HASAG. Historia obozu pracy przymusowej w Skarżysku-Kamiennej
  • W poszukiwaniu tego czegoś
  • Różności
  • Takaselandia
  • Usłysz wołanie
  • Mój piękny balkon. Autobiografia duszy
  • Perspektywa HASAGU
  • Ryszard Rosiński „Surrealizm” – teksty do albumu
REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Rozmowa i dialog z mieszkańcami jako fundament w zarządzaniu nieruchomościami. Tak działamy w Klimek Nieruchomości

fot: Pixabay

Nasza firma Klimek Nieruchomości istnieje na lokalnym rynku już od 35 lat. Od 24 lat skupiamy się w naszej działalności na zarządzaniu nieruchomościami w Skarżysku i okolicach. Czas ten pozwolił nam na zdobycie nieocenionego doświadczenia we współpracy z mieszkańcami. Okazuje się, że obok wiedzy fachowej najważniejszym elementem do skutecznego zarządzania nieruchomościami jest nic innego jak chęć do otwartej rozmowy opartej na wzajemnym zrozumieniu.

Fundament skutecznego zarządzania

Komunikacja jest fundamentem skutecznego zarządzania nieruchomościami. Bez niej, nawet najlepsze plany i najszczersze chęci polepszenia jakości życia mieszkańców, mogą spotkać się z niezrozumieniem. Może to pogrzebać jakiekolwiek zmiany, plany remontowe, działania zmierzające do obniżenia rachunków za wodę, centralne ogrzewanie. Brak informacji lub niejasne przekazywanie ich może prowadzić do braku zaufania, co w skrajnych przypadkach może się skończyć w sądzie.

Z naszych doświadczeń wynika, że większość problemów w zarządzaniu nieruchomościami wynika nie z zaniedbań technicznych, ale właśnie z niewłaściwej komunikacji. Potwierdzają to spostrzeżenia naszego Prezesa Macieja Klimka, który od roku jest biegłym sądowym i orzeka w rozprawach sądowych między zarządcami nieruchomości a mieszkańcami.

Jak to robimy u nas w Klimek Nieruchomości?

Dla efektywnego zarządzania nieruchomościami niezbędne jest regularne informowanie mieszkańców o bieżących sprawach oraz planowanych działaniach. Istotne jest, aby informacje te były przekazywane w jasny i zrozumiały sposób. Zarządca powinien być dostępny i otwarty na pytania oraz wątpliwości mieszkańców. W Klimek Nieruchomości stosujemy różnorodne kanały komunikacji, takie jak:

  • Regularne zebrania – spotkania z mieszkańcami, na których omawiamy bieżące sprawy oraz plany na przyszłość. Spotkania te mają dużą częstotliwość, szczególnie przy remontach. Na początkowym etapie remontu spotkania te odbywają się nawet co tydzień.
  • Kwartalnik „Wspólnota” – wydajemy regularnie publikację informującą o naszej działalności i trendach w zarządzaniu z elementami zrównoważonego rozwoju – poczytaj „Wspólnotę”: https://www.klimek-nieruchomosci.pl/index.php/przewodnik-interesanta/kwartalnik-wspolnota.html
  • Profil na Facebooku – aby móc dotrzeć do szerszego grona odbiorców, jesteśmy w mediach społecznościowych. Piszemy o remontach, możliwościach otrzymania dofinansowań, działaniach społecznych mieszkańców z naszych zasobów. Informujemy, inspirujemy i edukujemy – zobacz nasz profil: https://www.facebook.com/klimekzarzadzca
  • Aplikacja mobilna e-kartoteka – dzięki temu nowoczesnemu rozwiązaniu mieszkańcy mogą w szybki i wygodny sposób dotrzeć do informacji o swoich rozliczeniach i naliczeniach. W najbliższych miesiącach narzędzie te będzie dalej przez nas rozwijane, aby każdy właściciel lokalu miał dostęp do poszczególnych faktur Wspólnoty Mieszkaniowej, mógł sprawdzić uchwały i protokoły z zebrań – zobacz naszą e-kartotekę: hhttps://www.e-kartoteka.pl/
  • Strona internetowa – tu mieszkańcy znajdą najważniejsze telefony, adresy, wnioski o przyznaniu dodatku mieszkaniowego itp. – zobacz naszą stronę internetową: https://www.klimek-nieruchomosci.pl/
  • Spotkanie „Przy herbacie i cieście o Wspólnotach Mieszkaniowych” – cykliczne spotkania, podczas których podejmujemy trudne tematy i rozmawiamy o nich na stopie partnerskiej z mieszkańcami – zobacz relację z jednego z takich spotkań:https://proskarzysko.pl/klimek-nieruchomosci-spotkanie-czerwiec-2024/

Strategie komunikacyjne

Wdrażanie skutecznych strategii komunikacyjnych jest kluczowe dla uniknięcia problemów. Regularne informowanie mieszkańców, transparentność działań oraz otwartość na dialog to podstawy, na których opiera się nasze zarządzanie. Warto również wspomnieć o znaczeniu dokumentacji – jasne i czytelne dokumenty oraz procedury pomagają uniknąć nieporozumień. Przykładowo, w przypadku rozliczeń mediów czy planowanych remontów, dokładne wyjaśnienie procedur oraz obowiązków zarówno zarządców, jak i mieszkańców, zapobiega wielu potencjalnym konfliktom. Każdy właściciel mieszkania, po wcześniejszym ustaleniu terminu, ma możliwość przyjść do naszego biura i zapoznać się z wydatkami swojej wspólnoty. W najbliższych miesiącach taka możliwość będzie również dostępna z domowego zacisza dzięki rozbudowie aplikacji e-kartoteka.

Korzyści z transparentnej komunikacji

Inwestycja w transparentną komunikację przynosi znaczące korzyści. Przede wszystkim zmniejsza ryzyko konfliktów i buduje zaufanie wśród mieszkańców. Dobrze poinformowana społeczność jest fundamentem zdrowo zarządzanej nieruchomości. Z naszego doświadczenia wynika, że otwarty dialog sprzyja lepszemu zrozumieniu potrzeb i oczekiwań mieszkańców, co przekłada się na większą satysfakcję z naszych usług.

Czy to wszystko ma sens?

TAK! Komunikacja jest nieodzownym elementem skutecznego zarządzania nieruchomościami. W Klimek Nieruchomości przykładamy ogromną wagę do regularnego informowania mieszkańców oraz transparentnego przekazywania informacji. Dzięki temu budujemy zaufanie i unikamy wielu problemów, które mogłyby wyniknąć z braku jasności czy zrozumienia. Wierzymy, że dobrze poinformowana społeczność jest fundamentem zdrowo zarządzanej nieruchomości, a otwarty dialog to klucz do sukcesu.

Zapraszamy do współpracy i wspólnego dążenia do jak najlepszej komunikacji w zarządzaniu nieruchomościami!

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

W Vendo Parku w Skarżysku są cztery nowe sklepy. Będzie coś jeszcze!

Klienci Vendo Parku w Skarżysku-Kamiennej mogą od dziś kupować w czterech nowych sklepach: CCC, Sinsay, Orange i RTV Euro AGD. W dniu otwarcia na klientów czekały promocje i różne atrakcje.

Główna część parku handlowego Vendo Parku w Skarżysku-Kamiennej została otwarta w sierpniu 2022 roku. Już wtedy zapowiadano, że obiekt zostanie rozbudowany i będzie więcej sklepów.

Nowe sklepy w Vendo Park Skarżysko

Tak stało się 25 lipca 2024 roku i klienci mogą robić zakupy w czterech kolejnych sklepach.

Nowe sklepy w Vendo Park Skarżysko-Kamienna to:

  • CCC – jedyny sklep w Skarżysku, sklepy w centrach handlowych Hermes i Talgo zostały zamknięte
  • Sinsay – drugi sklep w Skarżysku, sklep w Hermesie zostaje
  • Orange – do Vendo Parku został przeniesiony salon z ul. Krasińskiego, nadal będzie działał salon przy ul. Sokolej
  • Euro RTV AGD – to pierwszy sklep w Skarżysku

Nowa część Vendo Parku to osobny budynek o powierzchni 2000 m2. Łącznie cały park ma powierzchnię 10 000 m2. Wykonawcą zarówno pierwszej jak i nowej części skarżyskiego centrum handlowego jest firma Daldehog.

Drugie otwarcie Vendo Parku w Skarżysku

W dniu otwarcia zarówno inwestor parku handlowego, czyli firma Trei Real Estate Poland, jak i poszczególne sklepy, przygotowali rozmaite promocje i atrakcje. Również kilka z już obecnych tam sklepów zaproponowało coś ekstra.

Inwestor przygotował dla klientów park rozrywki, gdzie czekały konkursy, w tym koło fortuny, animacje, a na tych, którzy zrobili zakupy na określoną kwotę, czekał poczęstunek.

Poszczególne sklepy również, poza promocjami i innymi ofertami, czekały z innymi atrakcjami. Tam klienci dostawali między innymi napoje i lody.

Od teraz w Vendo Parku w Skarżysku-Kamiennej jest już 18 sklepów. Są to:

  • Biedronka
  • Rossmann
  • KiK
  • Dealz
  • Villaro
  • Media Expert
  • Action
  • Martes Sport
  • Pepco
  • Deichmann
  • Kakadu ZOO
  • Zychowicz
  • Smyk
  • Tedi
  • RTV Euro AGD
  • Sinsay
  • Orange
  • CCC

Wraz z budową Vendo Parku wybudowano też nową ulicę z rondem. To ulica Handlowa:

Handlowa – nowa ulica w Skarżysku. Jest na osiedlu Milica

Będzie też toaleta!

Wielu klientów Vendo Parku przy okazji naszych publikacji zwracało uwagę na potrzebę otworzenia w obiekcie toalety. Zapytaliśmy o to biuro prasowe Trei Real Estate Poland. Jak obiecuje inwestor, taki miejsce zostanie wkrótce otwarte w sąsiedztwie sklepu Tedi. Klucz do toalety będzie dostępny w sklepach Vendo Parku. Będzie ona przystosowana dla osób niepełnosprawnych.

Będzie restauracja fast food?

Od samego początku działalności  Vendo Parku w Skarżysku, w planach było postawienie na terenie centrum handlowego restauracji typu fast food. Pojawiała się ona również na pierwszych wizualizacjach obiektu. Jak za pośrednictwem biura prasowego mówi Jacek Wesołowski, Dyrektor Zarządzający Trei Real Estate Poland, trwają rozmowy w tej sprawie, ale na razie nie można określić, jaka to będzie firma.

Vendo Park w Skarżysku-Kamiennej jest jednym z 38 Vendo Parków w Polsce, a w tym roku Trei Real Estate Poland planuje wybudowanie przynajmniej czterech kolejnych.

 

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Kacper Błaszczyk, utalentowany piłkarz, wychowanek Granatu Skarżysko, nie żyje. Zginął w tragicznym wypadku

kacper blaszczyk
Kacper Błaszczyk

Kacper Błaszczyk zginął w wypadku samochodowym pod Wrocławiem. Był wychowankiem Granatu Skarżysko-Kamienna. Razem z nim w wyniku wypadku śmierć poniosły dwie inne osoby.

Kacper Błaszczyk jest jedną z trzech ofiar wypadku samochodowego, jaki miał miejsce późnym wieczorem 23 lipca 2024 roku na obwodnicy Wrocławia. W ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie zmarł 24 lipca 2024 roku. Skarżyszczanin przeżył 23 lata. Niedawno, 8 czerwca, obchodził urodziny.

Kacper Błaszczyk był wychowankiem Granatu Skarżysko. Tutaj rozpoczął piłkarską karierę, ale jeszcze w wieku juniorskim przeniósł się do Juventy Starachowice, a potem został piłkarzem Staru Starachowice. Następnie  grał jeszcze w Neptunie Końskie, a ostatnio w klubie Orzeł Prusice.

W aucie jechał razem z trenerem tego klubu Łukaszem Kuczerem, który również zmarł po przewiezieniu do szpitala. Według wstępnych ustaleń to właśnie ich auto, marki Mercedes, zjechało ze swojego pasa i czołowo zderzyło się z innym Mercedesem. Kierowca drugiego auta, przedsiębiorca z Wrocławia, zmarł na miejscu.

O śmierci Kacpra Błaszczyka napisał na Facebooku Star Starachowice:

Pogrzeb Kacpra Błaszczyka odbędzie się w sobotę 3 sierpnia 2024 roku o godz. 12.00 w Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej. Urna z prochami zmarłego zostanie złożona do grobu na cmentarzu na osiedlu Zachodnie w Skarżysku.

RIP

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Rzeka Kamienna historycznie, geologicznie i nostalgicznie. Zapraszamy na spacer historyczny po Skarżysku

Pora na kolejny spacer historyczny po Skarżysku-Kamiennej. Tym razem w roli głównej wystąpi Kamienna. Rzeka Kamienna. Poznamy jej historię, geologię jej doliny, dowiemy się, jakie korzyści niosła i niesie wraz ze swoimi wodami. Przekonamy się też, że może być również niszczycielska.

Zobacz relację ze spaceru historycznego nad rzeką Kamienną w Skarżysku:

Rzeka Kamienna – bez niej nie byłoby Skarżyska-Kamiennej, więc musiał odbyć się spacer historyczny nad Kamienną

Wielkimi krokami zbliża się kolejny spacer historyczny po Skarżysku z cyklu „Chodźmy w miasto!”, na które zapraszają Fundacja Wczoraj dla Jutra oraz Polskie Towarzystwo Historyczne Oddział Skarżysko-Kamienna.

Początkowo temat i miejsce spaceru miały być inne (Skarżysko Kościelne), ale wskutek nieprzewidzianych okoliczności zarówno temat, jak i miejsce musiały ulec zmianie. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i zapraszamy wszystkich miłośników Skarżyska i jego historii na spacer pt.:

Rzeka Kamienna – historycznie, geologicznie i nostalgicznie

Rzeka Kamienna. Nie wyobrażamy sobie bez niej naszego miasta. Mamy ją przecież w nazwie, a kiedyś dała nazwę osadzie Kamienna, a przez kilka lat właśnie taką nazwę nosiło nasze miasto.

17 kwietnia 1928 – Kamienna staje się Skarżyskiem-Kamienną

Rzeka Kamienna przepływa przez niemal środek Skarżyska. Zawdzięczamy jej wiele. Niesie wodę, a przecież woda to życie. Woda to też energia, kiedyś jej główne źródło. To też miejsce pracy i odpoczynku. Rzeka daje wiele korzyści, ale też potrafi być niszczycielska.

Przewodnikiem spaceru nad Kamienną będzie Jan Janiec. Wielu osobom znany głównie z działalności w samorządzie. Jest też miłośnikiem naszej lokalnej historii, członkiem PTH, a także, co nie każdy na pewno wie, jest z zawodu geologiem. Stąd też także geologiczne podejście do tematu spaceru.

Kamienna historycznie

Jaka rzeka Kamienna była kiedyś? Dlaczego dolina Kamiennej jest tak szeroka, skoro rzeka jest stosunkowo niewielka? Dlaczego jest uregulowana i obwałowana, choć nie zawsze była?

Uregulowaniem próbowano ujarzmić wylewającą Kamienną, ale ona i tak potrafi być groźna, jak choćby w 2010 roku:

Wysoki stan Kamiennej – wrzesień 2010 r.

Na te pytania uzyskamy odpowiedzi na spacerze. Dowiemy się też, że Kamienna niesie nie tylko wodę, ale sprowadził też na nasze ziemie ludzi i dawała im pracę, a więc zarobek. W przeszłości korzystano z niej intensywnie.

Kamienna geologicznie

Kamienna dziś jest dość czysta, więc zobaczymy jej dno. Ale nie tylko. Dzięki wiedzy Jana Jańca „zajrzymy” też w głąb ziemi. Dowiemy się, co skrywa się w dolinie Kamiennej i jej pobliżu. Dowiemy się, że to bogactwa ziemi wraz z życiodajną rzeką dały początki osadnictwu na tych ziemiach. Wśród tych osadników byli przodkowie wielu obecnych skarżyszczan.

Kamienna nostalgicznie

Woda to źródło życia, woda w rzece to źródło energii, ale rzeka to też miejsce wykorzystywane na inne sposoby. Zanim powszechne stały się wodociągi, to z rzeki pobierano wodę na różne potrzeby, to w rzece prano czy myto (również się).

I wreszcie, nad rzeką wypoczywano. Kamienna to przecież między innymi tzw. Betony, kiedyś jedno z głównych w Skarżysku miejsc wypoczynku w wodzie i nad wodą. Na pewno wielu uczestników spacerów tam bywało. Pływało, opalało się i… I nie tylko.

Na pewno wielu robiło to, o czym napisała w wierszu Magdalena Wiśniewska-Ciaś:

Wino na betonach. Kultowa skarżyska miejscówka opisana w wierszu przez Magdalenę Wiśniewską-Ciaś

Jeśli tak, to prosimy zabrać ze sobą dobre wspomnienia. Wróćmy do nich na Betonach. Zresztą, są dwa miejsca o tej nazwie…

Spacer historyczny „Rzeka Kamienna – historycznie, geologicznie i nostalgicznie” odbędzie się tradycyjnie w ostatnią niedzielę miesiąca, czyli w niedzielę 28 lipca 2024 roku. Startujemy o godz. 11.00 spod głównej bramy II Liceum Ogólnokształcącego przy al. Piłsudskiego.

Trasa spaceru poprowadzi w kierunki rzeki, potem wałami wzdłuż niej do okolic ciepłowni Celsium. Potem odejdziemy trochę od rzeki, aby wrócić do niej przy kładce prowadzącej na Mesko. Spacer zakończy się przy ul. 3 Maja w pobliżu skrzyżowania z Fabryczną. Potrwa ok. dwóch godzin.

Prosimy uwzględnić pogodę. Prognozy są skrajnie różne – od wysokiej temperatury po opady deszczu. Prosimy zabezpieczyć się przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.

Udział w spacerze jest bezpłatny.

Fundacja Wczoraj dla Jutra oraz Polskie Towarzystwo Historyczne Oddział Skarżysko-Kamienna zapraszają!

Zobacz plan spacerów historycznych po Skarżysku „Chodźmy w miasto!” na cały 2024 rok:

Chodźmy w miasto i odkrywajmy fascynującą historię Skarżyska! Historycy zapraszają miłośników historii na spacery historyczne

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

Polskie zwyczaje i tradycje: Jak zmieniały się przez lata?

Polska kultura jest bogata w tradycje i zwyczaje, które kształtowały się przez wieki. Choć wiele z nich przetrwało do dziś, to jednak zmieniający się świat wpłynął na sposób, w jaki je celebrujemy. Przyjrzyjmy się, jak ewoluowały polskie obyczaje i co sprawia, że nadal są ważną częścią naszej tożsamości.

Tradycje religijne i ich współczesne oblicze

Polska od wieków związana jest z chrześcijaństwem, co znacząco wpłynęło na kształtowanie się naszych zwyczajów. Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc to czas, gdy tradycja jest szczególnie żywa. Jednak i tu widać zmiany:

  • Wigilia – kiedyś ściśle postna, dziś często z bardziej urozmaiconymi potrawami
  • Śmigus–dyngus – dawniej okazja do zalotów, dziś bardziej rodzinna zabawa
  • Procesje – niegdyś masowe wydarzenia, obecnie mniej liczne, ale nadal ważne

Świeckie tradycje i ich ewolucja

Nie tylko religijne i rodzinne obrzędy podlegały zmianom. Również świeckie zwyczaje ewoluowały:

  • Andrzejki – kiedyś okazja do wróżb matrymonialnych, dziś bardziej pretekst do zabawy
  • Noc Kupały – zapomniana przez lata, obecnie przeżywa renesans jako forma kultywowania słowiańskich korzeni
  • Dożynki – z wiejskiego święta plonów przekształciły się w ogólnopolskie festyny

Te zmiany pokazują, jak tradycje adaptują się do współczesnych potrzeb i oczekiwań społeczeństwa.

Wpływ globalizacji na polskie zwyczaje

Otwarcie granic i dostęp do globalnej kultury nie pozostały bez wpływu na nasze tradycje:

  • Walentynki – stosunkowo nowe święto, które szybko się przyjęło
  • Halloween – budzi kontrowersje, ale zyskuje popularność wśród młodszego pokolenia
  • Black Friday – amerykańskie święto zakupów zadomowiło się w polskim kalendarzu

Ciekawe jest, jak te nowe zwyczaje przeplatają się z tymi zakorzenionymi w polskiej kulturze od wieków.

Tradycje a zmieniający się styl życia

Współczesne tempo życia wpływa na to, jak obchodzimy święta i kultywujemy tradycje:

  • Gotowe potrawy świąteczne – coraz popularniejsze na stołach zabieganych rodzin
  • Skrócone urlopy – wpływają na długość świętowania i odwiedzin rodzin
  • Nowe rytuały – jak wspólne oglądanie seriali świątecznych czy maratony filmowe

Te zmiany pokazują, jak tradycje dostosowują się do nowego rytmu życia Polaków.

Przyszłość polskich tradycji

Warto zauważyć, że niektóre zwyczaje, choć zmieniły się znacząco, nadal mają swoje miejsce w polskiej kulturze. Przykładem może być tradycja palenia tytoniu, która ewoluowała na przestrzeni lat. Kiedyś tytoń papierosowy od Tanitytoń24 był nieodłącznym elementem spotkań towarzyskich, dziś jego rola znacząco się zmieniła. Świadomość zdrowotna sprawia, że tradycja ta jest postrzegana inaczej, choć nadal pozostaje częścią obyczajowości niektórych grup społecznych.

Podsumowując, polskie zwyczaje i tradycje przeszły znaczącą ewolucję, dostosowując się do zmieniającego się świata. Choć niektóre elementy zostały utracone, inne zyskały nowe znaczenie i formę. Nadal jednak stanowią istotną część naszej tożsamości narodowej, łącząc przeszłość z teraźniejszością i przyszłością.

 

Artykuł powstał we współpracy z Mas Media

REKLAMA
R-PRO - budowa domów - Świętokrzyskie - Mazowiecke

POSTAWISZ PRO KAWĘ?

Podoba Ci się to, co robimy na ProSkarżysko? Więc może postawisz nam kawę? Dziękujemy! :)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

NAJNOWSZE

Pogoda i smog - Skarżysko-Kamienna

NAJPOPULARNIEJSZE