W maju 1939 roku Skarżysko-Kamienną, jak zresztą i cały region świętokrzyski, nawiedziły ulewne deszcze i w efekcie powodzie. Rankiem 16 maja 1939 roku woda przerwała groblę na Rejowie. Zniszczeniu uległ zalew, ośrodek na zalewie oraz kilka miejsc na mieście.
Zanim rok 1939 przyniósł tragedię w postaci wojny, nasze miasto oraz inne miasta regionu nawiedziła niszczycielska powódź. Kilkudniowe intensywne opady deszczu spowodowały wezbranie rzek.
Rejów – perła Skarżyska-Kamiennej
W Skarżysku tragedia przyszła 16 maja 1939 roku. Wezbrana woda w zalewie na Rejowie przerwała groblę wzdłuż ulicy Wioślarskiej. Zniszczeniu uległ ośrodek wypoczynkowy nad zalewem. Już wtedy nasz zalew był bowiem zagospodarowany. Ośrodek był drewniany. Służył jako ośrodek wypoczynkowy, korzystali z niego wioślarze. Tam Państwowa Fabryka Amunicji organizowała biznesowa spotkania. To miejsce już wtedy było dumą Skarżyska-Kamiennej.

Zalew był jak na ówczesne realia tak imponujący, że był nawet magnesem dla ludzi przybywających do pracy w utworzonej w latach 20. XX wieku Państwowej Fabryce Amunicji, czyli dzisiejszym Mesko.

Tutaj więcej na temat powstawania Państwowej Fabryki Amunicji w Skarżysku, czyli dzisiejszego Mesko:
Jak powstawała Państwowa Fabryka Amunicji w Skarżysku-Kamiennej, czyli dzisiejsze Mesko

Koniec przedwojennego Rejowa
Niestety, 16 maja 1939 roku duma miasta przestała istnieć na długi okres, wydłużony dodatkowo wybuchem II wojny światowej.
Wezbrane wody Kamionki i Kamiennej dokonały zniszczeń również w innych miejscach miasta. Zniszczone zostały Kamiennej na osiedlu Zachodnim. Ucierpiała również fabryka naczyń emaliowanych Praca.
Tak zniszczenie ośrodka i zalewu opisano w kronice Klubu Wioślarskiego „Rejów”:
Przebrzmiały pierwsze akordy odbytego „chrztu łodzi”, pociemniało pięknie świecące słońce, a nad Rejowem zebrały się ciemne chmury deszczowe. Deszcz powoli zaczął siąpić. Rytmiczne jego krople spadały bezwiednie na spokojne lustro wody przystani „Rejów” i, zdawać by się mogło, że chcą uśpić czujność mieszkańców i zagorzałych sympatyków wody i słońca. Woda piętrzy się w zawrotnym tempie. Dla działaczy klubu i społeczeństwa zaczęły się dni pełne napięcia i mozolnej pracy. Nadchodzi chwila krytyczna w życiu „zalewu”, woda przelewa się przez tamy. Cieniutka strużka wartkiego prądu wody żłobi coraz to większe koryta w wale, który jeszcze ostatkiem sił wstrzymuje napór „białego węgla”. Nagle ogromny syk przeszył powietrze. To trzask łamanej przystani i rozdartej na pół grobli.
Powódź!!
Woda ku wszystkim nieszczęściom zwyciężyła raz jeszcze. Nadeszły czarne dni, ale nie zdemobilizowały ofiarnych i oddanych ludzi. Przystąpiono do usuwania zniszczeń i odbudowy przystani.
I jeszcze o efektach powodzi za Kroniką Państwowej Fabryki Amunicji autorstwa Bolesława Juchniewicza:
Tak o zniszczeniach powodziowych w Skarżysku i Suchedniowie pisała ówczesna prasa:

Jerzy Hakenberg udokumentował tragedię
Dziś tamte tragiczne wydarzenia możemy oglądać dzięki zdjęciom, które wykonał Jerzy Hakenberg. Był wówczas technikiem Biura Studiów w Państwowej Fabryce Amunicji.
Jak informuje jego wnuk, Jarosław Hakenberg, mieszkał w obecnym budynku wystaw Muzeum im. Orła Białego, który wówczas służył jako dom mieszkalny w zasobach PFA.
– Dziadek Jerzy przyjechał do Skarżyska-Kamiennej z Warszawy w 1919 roku. Najpierw pracował na kolei. Potem poszedł do wojska, a po powrocie przyjął się do Państwowej Fabryki Amunicji. Najpierw pracował na wydziale amunicji karabinowej, gdzie był kreślarzem. Potem, po utworzeniu Biura Studiów, rozpoczął pracę właśnie w nim – mówi Jarosław Hakenberg.

Jerzy Hakenberg związany był z Rejowem nie tylko miejscem zamieszkania. Sam działał w klubie wioślarskim, jako zawodnik, a potem instruktor i pracownik biurowy. Interesował się również fotografią, dzięki czemu dziś mamy zdjęcia z powodzi. Jak dodaje wnuk, Jerzy Hakenberg w czasie II wojny światowej prowadził zakład fotograficzny w Suchedniowie. Zmarł w 1957 roku.
– Dziadek jeszcze w latach 30. przeszedł poważną gruźlicę, a potem wykończył go pobyt w obozie w Oświęcimiu, gdzie przebywał od października 1943 roku do wyzwolenia obozu – dodaje Jarosław Hakenberg.
Sabotaż?
Po zniszczeniu zalewu i ośrodka pojawiły się głosy, że nieposkromionej naturze ktoś mógł pomóc. Dlaczego ktoś miałby chcieć zniszczyć piękne miejsce?
Po odpowiedź znów zaglądamy do Kroniki PFA:
Pierwsza, oficjalna głoszona przez byłych działaczy i uznana przez dyrektora Olszańskiego, mówi, że upust był za mały i nie mógł przepuścić olbrzymiej masy wody gromadzącej się z powodu 10 dni trwających obfitych opadów.
Druga wersja, głoszona przez kilku byłych działaczy i pracowników PFA zaprzecza pierwszej. Twierdzą oni, że przez szereg dni upust był zamknięty i nie odprowadzał nadmiaru gromadzącej się wody. Kiedy go wreszcie podniesiono, było już za późno. Słyszałem opinię, ze komuś zależało na zniszczeniu ośrodka. W ten sposób jakieś osoby pragnęły wymusić na dyrekcji PFA budowę bardziej atrakcyjnej przystani (murowanej, kilkupiętrowej) z częścią hotelową restauracyjną. Ośrodek stał się bowiem obiektem niezbędnym dla dyrekcji. Na rzecz jego odbudowy optowałyby wysoko postawione osobistości w Warszawie.
Straty wynikłe z tej katastrofy wyceniono na 152 120 zł. Jednocześnie Warszawa dała pieniądze na wydanie ekspertyzy pomocnej dokumentacji nowego ośrodka. W czerwcu 1939 roku raźno ruszyła robota nad projektem ośrodka. Nie ulega wątpliwości, że tylko wybuch wojny pokrzyżował te plany.
Miejska legenda?
Brak wody w zniszczonym powodzią zalewie miał wyjść ponoć na dobre naszemu miastu, a konkretnie Państwowej Fabryce Amunicji. Zalew miał być bowiem punktem orientacyjnym dla niemieckiego lotnictwa, które już w pierwszych dniach września pojawiło się na niebie. Duży zalew miał pomóc zlokalizować budynki PFA, które miały być zbombardowane.
Jak jednak wiemy, fabryka zbrojeniowa przetrwała i została przez Niemców wykorzystana na potrzeby hitlerowskiej machiny wojennej przez firmę HASAG. Była przy tym obozem niewolniczej pracy i miejscem śmierci tysięcy więźniów, głównie Żydów.
To, że Luftwaffe zostało zdezorientowane brakiem wody w Rejowie, za legendę miejską uważa Jarosław Hakenberg.
– To raczej niemożliwe, żeby zniszczony zalew wprowadził w błąd niemieckie bombowce. Myślę, że Niemcy doskonale orientowali się w terenie. Świadczą o tym choćby precyzyjne bombardowania dworca kolejowego. A samą fabrykę woleli zachować dla własnych celów – mówi.
Pecha Rejowa ciąg dalszy
Zniszczony powodzią zalew przeczekał w takim stanie wojnę. Nowy ośrodek wypoczynkowy został oddany do użytku w latach 70. XX wieku. Po upadku PRL-u został sprywatyzowany i przez kolejne lata raczej podupadał, niż się rozwijał. Pewne elementy wyposażenia do dziś nie zostały wymienione ani zmodernizowane.
Sama restauracja i sala bankietowa ośrodka Rejów nie miały szczęścia również w ostatnim czasie. Zimą 2021 roku ucierpiały w pożarze:
Pożar na Rejowie w Skarżysku: Ucierpiał budynek ośrodka wypoczynkowego i restauracji Myśliwska
Dziś Rejów niezmiennie przyciąga amatorów różnych form wypoczynku. Jest tak mimo nie najlepszej infrastruktury. Dotyczy to też niedawno oddanych dwóch plaż, które, choć nowe, też już noszą ślady zużycia i wandalizmu. Cieszy natomiast, że mamy chociaż ścieżkę pieszo-rowerową wokół zalewu, która przy ładnej pogodzie jest zatłoczona.
Zdjęcia z powodzi wykonał Jerzy Hakenberg.
Podziękowania:
Jarosław Hakenberg – za udostępnienie zdjęć i cenne informacje
Edward Krokowski – za cenne informacje
Źródła:
Archiwum rodziny Hakenbergów
Bolesław Juchniewicz – Kronika Państwowej Fabryki Amunicji w Skarżysku-Kamiennej. Tom I i II
Gazeta Kielecka
Kronika Klubu Wioślarskiego „Rejów” w Skarżysku-Kamiennej
Zalew Rejowski to jeden z najładniejszych zbiorników wodnych w świętokrzyskim i tylko Chańcza oraz Sielpia może z nim konkurować pod względem wizualnym, a jednak Rejów wygrywa funkcjonalnością i tutaj jedynie Brody dekalsują wszysktich po ostatnich inwestycjach. Szkoda tylko, że latem akurat nad Rejowem słychać wrzaski i przekleństwa młodzieży i nie tylko od których więdną uszy …. Pamiętajm, kiedy przed laty opróżniono Rejów i wybrano mnóstwo ziemi i piachu z jeog dna: usypano z tej zawartości solidne wzgórza pomiędzy Szkołą Podstawową nr. 3, a boiskiem wojskowym za cmentarzem. Dziś po tych wzgórzach w zasadzie niewiel pozostało, ale w latach 90 ub.w. robiły one wrażenie, gdyż ich wysokość sięgała mniej więcej 3 piętra w bloku i lokalna dzieciarnia bawiła się tam latem np. zjeżdżając na tyłkach ze swieżo usypanych wzniesień. Widok Rejowa bez wody i dwoch rzeczułek płynących do obu stawideł robiła wrażenie – kto chciał się wteyd kąpać na rejowie chodził tam nad … dwie rzeczki płynące po jego dnie 🙂 Na koniec wyrosły tam krzaki, które sięgały ok. 1,7m więc przeciętnego wzrostu człowiek mógł się w nich skryć – potem po prostu je zalano …. więc woda kwitła jeszcze długo 🙂 Droga w płyt betonowych prowadząca od ulicy Rejów-Zachodnie na wysokości przed przejazdem kolejowym w dół w stronę m.in. boiska SP-3 to pamiątka po tamtym przedsięwzięciu: jeździły tamtędy wywrotki z dna zalewu wywożące ziemię i piach. Not abene w tamtych czasach ciągle jeszcze było piekne kąpielisko nad Kamienną w osiedlu Bór ia stawy Piachy tętniły życiem: wszyskto zmieniła powódź z 1997 roku i kolejne, oraz upowszechnienie samochodów. Dziś Piachy to szuwary na większości obszaru trudno dostępne nawet dla wytrawnego pieszego, oraz nienadające się do pływania, a na Borze po tamtejszej plaży niewiele pozostało – wszyskto razem akurat do zalania pod nowy zbiornik Bzin 🙂 Po latachwidząc ile miejsc zmieniło się tutaj bezpowrotnie (np. tzw. Krzyżówki) ciężko będzie komuś wytłumaczyć jak bardzo nie do poznania jest to miasto, tym bardziej że samemu trudno w to uwierzyć. A było to nawet dawniej wyjatkowo ładnie położone, malownicze miasto). Nawet niektóre zakłądy pracy tj. Benzyl nie pozostawiły śladu po sobie (podobnie Z-4 Mesko) lub niewielkie tj. Fosko, PKS, a świetna szkoła „Kolejówka” zaskakująco zniknęła … To była najlepiej rozwiniata infrastrukturalnia i najdynamiczniejsza szkoła średnia w Skarżysku.
Do tych zagnionych dołączyć należy koszary wojskowe w miejscu obecnego skateparku: aż trudno wyobrazić sobie komuś kto nie pamieta, jak to miejsce wyglądao kiedyś. Szkoda, że w tamtych czasach nie było telefonów z aparatem cyfrowym, bo nawet ciężko byłboy znaleźć fotografie w/w miejsc.